Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2019

Lato, lato, ... czy to ty?

Obraz
Ostatnia niedziela lipca. Połowinki wakacji. Lato w pełni, pogoda iście lipcowa… Z imienino-urodzin goście zadowoleni, ja jeszcze bardziej, ze już jest po wszystkim. Minął kolejny rok. Czy coś się zmieniło? Nic się nie zmieniło Czas płynie tak jak płynął, obowiązki i zajęcia mam takie same, „prawie” tak samo się czuję. Pesel na pewno ma wpływ na nasze życie, ale dzieje się to bardzo wolno, niezauważalne, chociaż systematycznie. W moim przypadku to już tylko na niekorzyść… Od tygodnia są u nas „skarby” i pobędą jeszcze tydzień. „ Odmłodzę” się więc przy nich, a przynajmniej porządnie pogimnastykuję;). Felek zadomowił się w nowym miejscu szybko i bez problemów. Na razie nie wychodzi jeszcze „na wolność”, ale tylko dlatego, ze nie wyraża takiej chęci. Z miejscowymi młodymi kotami zżył się i z nimi rozrabia, starsze koty obchodzą go z daleka jakby się go bały. Kiedy byłam „na wsi” żniwa się właśnie zaczynały. Zawsze chciałam sfotografować scenki żniw i zawsze jak

Życzenia dla Anny, Hanny i Grażyny.

Obraz
Fakt to niedobry, prawie wstydliwy, Niedopuszczalny, zły i naganny, Fatalny oraz niesprawiedliwy, Że jeszcze nie ma wiersza dla Anny. To jest ogromne niedopatrzenie! Winnych poszukać, to sprawa pierwsza, A druga – braku uzupełnienie I napisanie dla Anny wiersza. Szukanie winnych zostawmy Ziobrze, Bo chociaż prawnik z niego nietęgi, To „w tym temacie” poszło mu dobrze, Nawet niewinni dostali cięgi. Skupmy się raczej więc na pisaniu, By wiersz dla Anny powstał od ręki, Sławił jej mądrość, stałość w kochaniu I niewątpliwe opiewał wdzięki. Gdy kilka zgrabnych zwrotek powstanie, W formie peanu, hymnu lub ody, Za wykonane uznać zadanie Można bez żadnej dla Anny szkody. Niech więc się Anna więcej nie droczy I niech nie będzie na nas już zła. Niechaj szczęśliwie przez życie kroczy, Za to szampana pijmy do dna. (Autor: Mariusz Hantke -„Poniwiec”)   Wszystkim Annom, Hannom, Mirkom i Grażynkom najlepsze życzenia samych dobrych i szczęśliwych dni, dużo zdr

Podróże małe i duże ...

Kiedy Felek znowu zaczął siłą wyrywać się na wolność,   podarł pazurami moskitierę i o mało swój zamysł nie doprowadził do skutku uciekając z drugiego piętra przez okno- podjęłam decyzję. „Chcesz wolności, to będziesz ją miał” pomyślałam, i zaczęłam przygotowania do wyjazdu na wieś. Najpierw wizyta u weterynarza, co by go zważył i zaaplikował mu odpowiednią premedykację, by spokojnie zniósł podróż. W piątek rychło rano, zapakowawszy worek jego ulubionej karmy i karton saszetek z jedzeniem „mokrym”, oraz jego posłanie wyjeżdżamy. Przedtem podałam mu lekarstwo, które miało go uspokoić, ale nie z Felkiem te numery, połowę wypluł. Do transporterka wszedł grzecznie, ale jak tylko ruszyliśmy spod domu zaczął „śpiewać”. A „śpiewać” Felek potrafi lepiej niż Ładysz i Pavarotti razem wzięci. No więc śpiewa sobie Felek podczas jazdy a ja sobie chlipię bo mi kota żal, i jak to teraz będzie, nikt nie będzie się awanturował i boksował Vici, nikt nie będzie walił łapami w szybę

Lipcowe smęcenie.

Obraz
Zajrzałam do mojego bloga, a tam pajęczyny wiszą i wszystko pokryte kurzem – fakt, dawno tu nie zaglądałam. Trzeba ogarnąć tę kuwetę, chociaż chęci brak, jakoś po początkowej euforii pisania na blogspocie emocje opadły, a i czasu brak. Czas … a właściwie jego brak… Gdyby mi ktoś, kiedyś powiedział, ze emeryt może nie mieć czasu, to bym kazała mu puknąć się w głowę. Kiedy pracowałam zawodowo, każda godzina była przeze mnie dokładnie zaplanowana. Pracowałam na pełen etat, czytałam zawodową lekturę by być na bieżąco .oglądałam Fakty w tv, dbałam o swój zewnętrzny wizerunek, prowadziłam dom, gotowałam, dbałam o porządek, wychowywałam dzieci. Kiedy zaszła potrzeba remontowałam mieszkanie (sama, bo Ślubny nadawał się tylko do podawania wałka, lub przytrzymania tapety). I wyobraźcie sobie, ze miałam jeszcze czas na spotkania z koleżankami, na pójście do kina, a do teatru i do opery chodziłam regularnie raz w miesiącu, bo instytucja w której pracowałam zakupywała bilety d