Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2020

Pomyślnego Nowego Roku!

Obraz
  W Nowym Roku bądźmy zdrowi i bądźmy „człowiekiem człowiekowi” a to wystarczy, by być w miarę szczęśliwym przez kolejne 365 dni.

Przygotowania sylwestrowe;))).

Obraz
Opuściło mnie natchnienie, vel wena, vel muza. Niemoc „tfórcza” we mnie tkwi taka, że w głowie mi tylko chlupocze i ni jednego zdania nie potrafię sklecić. Najpierw myślałam, że to wczorajsze znieczulenie dzisiaj znieczuliło mi mózg, ale… Ale to komputer tak na mnie źle działa, bo ta wena ulatuje ze mnie jak tylko zasiądę przy klawiaturze. Normalnie jak jestem z daleka od komputera to mam w głowie tyle do napisania, ze śmiało wyszłyby z tego ze trzy wpisy. Jak tylko otworzę laptop to brak pomysłów, natchnienia, po prostu niemoc intelektualna. Dodatkowo, jeszcze parę dni powinnam trzymać się z dala od czytania i pisania, więc będzie krótko: - zabieg na drugie oko też się udał, teraz to mam wzrok prawie jak :sokole oko”. Prawie, bo do czytania będę jednak musiała mieć szkła (1,5+) - do pożegnania starego i powitania nowego roku jestem przygotowana. Właśnie wróciliśmy ze spaceru (zmoknięci jak mokre kury;) a przy okazji zahaczyliśmy o sklep i zakupiłyśmy z Wiktorią „piękne” błysz

Zdziwiona zdziwieniem....

Obraz
Czas było przywyknąć (jak mawiał Kargul) do tego, ze „zachodu” przed świętami jest na dwa tygodnie, a święta mykną ani się nie obejrzymy. Już sporo tych świąt przeżyłam, a mimo to, za każdym razem, kiedy kończą się dni świąteczne przeżywam coś na kształt zdziwienia – to już po, tak szybko minęły? Siedzę taka „zmęczona życiem”, rozmemłana, jeszcze w piżamie (dresowej, nie przypominającej tradycyjnej   – ale jednak piżamie) i tak się zastanawiam, co zrobić z resztą późno (bo o 11.00) rozpoczętego dnia. Pogoda jest wreszcie słoneczna, sucha, choć wietrzna, w sam raz by pospacerować, ale mi się nie chce. I sama się przed sobą usprawiedliwiam, ze przecież wczoraj sporo spacerowałam, to dzisiaj nie muszę;). Tak, mimo, ze pogoda wczoraj (i przez całe święta) wcale nie była spacerowa, to córka wyciągnęła mnie z domu prawie siłą i poszłyśmy z dziećmi do mojej „świątyni dumania”, gdzie można zdjąć maseczkę i poczuć się jak dawniej, czyli w czasach „przed zarazą”. Święta miałam bardzo udane,

Boże Narodzenie 2020r.

Obraz
  Niech Święta Bożego Narodzenia przyniosą spokój, zdrowie i ukojenie, oraz nadzieję na dobry i bezpieczny Nowy Rok 2021. Spędźmy te Święta najlepiej jak potrafimy i poszukajmy w nich tego, co dla każdego z  nas jest najważniejsze.

Kolenda dla nieobecnych.

Obraz
Mieszkanie posprzątane na błysk, choinka ubrana. Potrawy wigilijne i świąteczne „się przygotowują”, ciasta „się pieką” Będzie wyprasowany śnieżnobiały obrus i złożone w fikuśnie wzory serwetki, sianko i opłatek. Nie ma i nie będzie śniegu. Będą najbliżsi … Jest świąteczne krzątanie się, ale nie ma tradycyjnego gwaru w kuchni, bo króluję dzisiaj w niej sama. Między jednym a drugim ciastem przysiadłam sobie z herbatą a moje myśli jak zwykle co roku o tej porze popłynęły do przedświątecznej krzątaniny w moim rodzinnym domu. Jakiż miły gwar wtedy tam panował. Ile różnych głosów młodych i starych mieszało się ze sobą. To kobiety z mojej Rodziny. I moja Mama. Dziś już ich nie ma. Jestem sama, co prawda jest młode pokolenie kobiet, ale ono jeszcze się z różnych powodów nie włącza w przedświąteczny gwar. Chętnie pomogą przy porządkach, zrobią zakupy, ale w kuchni jestem sama Mamo. Jest mi smutno, choć to bardzo radosny czas, i   bardzo za Tobą tęsknię. Dla Ciebie Mamo, i dla w

Kobiety z natury są Aniołami, ....

Obraz
„Kobiety z natury są Aniołami, ale kiedy pogubią skrzydła przychodzi im latać na miotle.. „ – to motto usłyszane kiedyś, gdzieś, jest dokładnie o mnie. A właściwie o moim samopoczuciu Jestem tak podminowana i nabuzowana energią, mam wrażenie, ze za chwilę pofrunę, nawet bez miotły, której akurat w domu brak. Niby fajne uczucie, ale jednak nie do końca, bo ręce chcą coś robić, a nie bardzo jest co. Siedząc z kubkiem kawy i pieczonym jabłuszkiem zastanawiałam się co się dzieje, o co tu chodzi? I doszłam do zaskakujących wniosków… Że brakuje mi mycia okien, pucowania podług, sprzątania, odkurzania, prania i prasowania… W ubiegłym tygodniu przyjechała córka i odwaliła za mnie tę całą robotę. Ja tylko wczoraj ubrałam choinkę. I jak ja teraz usiądę przy stole wigilijnym taka wypoczęta i radosna, zamiast wkurzona i wykończona. Ja nawet nie pamiętam kiedy siadałam do wigilijnego stołu „normalnie” a nie z myślą – „wreszcie siedzę, teraz to się chyba z dwie godziny nie ruszę z miejs

Krok po kroku...

Obraz
…krok po kroczku, najpiękniejsze   w całym roczku idą Święta…. Wyraz „najpiękniejsze” trzeba zamienić na wyraz „najdziwniejsze” i wszystko będzie grało. Ano idą święta, a mnie ta przymusowa kwarantanna od prac wszelkich tak rozleniwiła, ze teraz, kiedy minie tydzień od zabiegu i mogłabym się wolno włączać do „życia codziennego”, bardzo mi się nie chce. Ale trzeba będzie, bo z zamrażarki zniknął (został zjedzony) ostatni obiad, który był ugotowany i zamrożony przed operacją. Grzyby namoczone, kapusta się gotuje. Jutro przyjeżdża córka z   termomixem, zrobi ciasto na pierogi i zaczniemy lepienie. Ślubny ma za zadanie umyć okna w tzw. „salonie” i wytrzepać dywan oraz chodniki. Mam nadzieję, ze z tymi pierogami uwiniemy się szybko i zdążę jeszcze pościerać kurze na regale w tym „salonie” a córka umyje podłogę i "nawoskuje" ją. W czwartek od rana jest w planie prasowanie i zakładanie firan, ja później smażę rybę (preferujemy solę, karp nam się już dawno przejadł) i robię „pa

Nie znoszę ograniczeń.

Obraz
W ostatnim tygodniu listopada były u nas wnuczęta, więc był niezły Misz masz. Przy okazji podglądnęłam u Wiktorii jak wyglądają te lekcje on line. Moim zdaniem tym nauczycielom należą się słowa uznania. Wiktorii nauczycielka jest osobą, która nie pozwala dzieciom wchodzić sobie na głowę, pomimo tego trudno jej jest ogarniać to całe towarzystwo, bo dzieci są głośne, rozkojarzone, przekrzykują się, widać u nich brak karności i bardzo często tzw. kindersztuby. A wieczorami, kiedy wnuczęta szły spać, ja kompletowałam i pakowałam im kalendarze adwentowe. Kiedy więc z końcem tygodnia wrócili do swego domu, pierwszy raz szczerze się z tego ucieszyłam. Ogarnęłam dom „po dzieciach”, jeszcze ostatnia wizyta u dentysty (mam już wreszcie „komplet” uzębienia;) i nadszedł 2 grudzień. Na zabieg byłam umówiona na 10.00, do domu wróciłam o 14.00. Sam zabieg trwa ok. 8-10 min. reszta to czekanie przed zabiegiem i ok. 45 min. po zabiegu. Sam zabieg nie boli , nie jest nieprzyjemny, najgorsze jest zak