Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2020

Strzelano do mnie;)))

Obraz
Dzisiaj rano strzelił do mnie żołnierz. Wjeżdżałam na teren szpitala na Szaserów, na bramie podszedł żołnierz i „strzelił” do mnie z termometru. Zmierzyli mi temperaturę w taki sposób, w jaki   robią to w krajach, w których pandemię traktuje się na poważnie. Jak wchodziłam na oddział zmierzono mi temperaturę drugi raz. No to teraz mam zmierzoną temperaturę już jakby na kilka dni - „na zapas”;))). Z powodu pandemii w przychodni „pełen luksus”, krzesło od krzesła postawione w odległości trzy metry. Alleluja! Wreszcie nikt się do nikogo nie odzywa, nie trzeba słuchać opowieści co komu wycięli i kiedy kto umrze. Następna moja wizyta będzie tam dopiero w grudniu, mam nadzieję, ze do tego czasu nic nie zmienią. Czytam na blogach, o tym jak koronawirus pomieszał ludziom plany. Ano pomieszał. Mnie też. Między 15 a 18 maja miałyśmy z córką i wnuczką pojechać na babski wyjazd do Kórnika i Rogalina. Hotele były zamówione, wnuczka skakała

"Świątynia" dumania.

Obraz
W miniony piątek, jak co piątek – dzień gospodarczy, czyli sprzątanie. Przy okazji pochowałam durnostrojki wielkanocne, wyrzuciłam przekwitłe hiacynty i wybujałe i wyblakłe tulipany z wazonu – kończąc tym temat „święta”.   P ocieszające jest to, ze do następnych jeszcze kawał czasu;). Wieczorem córka przywiozła wnuczęta, od soboty rana zaczynała 48h dyżur. Z dziećmi, jak ro z dziećmi, jest miło i wesoło, dopóki człowieka nie zmęczą i nie wyprowadzą z równowagi.  I o nudzie nie ma mowy - z Wiktorią trzeba odrobić lekcje, Staś oczywiście też „musi” w tym czasie się „uczyć” bo on jest zapatrzony w starszą siostrę jak w obraz i chce robić to co ona. Ta fascynacja starszą siostrą nie przeszkadza mu jednak, od czasu do czasu poszturchać ją zdrowo. Rodzeństwo, a o bardzo różnych charakterach. Wnuczka jest rozumną dziewczynką, odpowiedzialną, wyważoną emocjonalnie i spokojną, wnuk, to mały urwis, manipulant i krętacz.  Przy jego inteligencji i wielkich zad

Słońce ma moc!

Obraz
Mimo, ze Święta spędzaliśmy w takim gronie jak zawsze, to były one inne niż co roku. Mnie nie chciało się za bardzo „wydziwiać” z przygotowaniem jedzenia, Ślubny jakoś przycichł i się świętami nie ekscytował tak, jak zawsze, córka była bardzo zmęczona, tylko dzieci cieszyły się świętami, były radosne i pełne życia. Ponieważ „trąbiono”, ze po świętach noszenie maseczek będzie zasadne, trzeba było maseczki nabyć. Co prawda i syn i córka podrzucili nam po dwie maseczki, profesjonalne, z wymiennym wkładem, ale te maseczki zostawiamy na   czas, kiedy będą bardziej potrzebne, np. kiedy trzeba będzie pójść do lekarza (do przychodni lub do szpitala). Przypomniałam sobie, ze kiedyś,   chyba w 2013 roku, kiedy wyszłam ze szpitala do domu po nefroktomii z tymi wszystkimi rureczkami i z workiem na mocz, musiałam sobie w domu stworzyć „gabinet zabiegowy”. Nabyłam wtedy środki opatrunkowe i maseczki. Zanurkowałam więc do schowka w który przechowuje się rzeczy rzadko

Pięknych i spokojnych Świąt.

Obraz
Niech   Święta Wielkiej Nocy przyniosą Nam zdrowie, spokój, siłę i nadzieję na lepsze jutro. Życzę Wam również wiosennego nastroju – pomimo, na przekór i wbrew okolicznościom.

Wentyl bezpieczeństwa ;).

Obraz
Miałam nadzieję, że chociaż tuż przed świętami   w pracy u córki trochę znormalnieje i będzie się można na spokojnie choć trochę do nich przygotować. Wczoraj wieczór, godz. 19.30 telefon od córki. Mamo, muszę natychmiast do pracy, zabierzecie dzieci? Zabierzemy, zaraz po nie jedziemy. Pracują na zmiany przez 24h. W mocno okrojonym składzie, bo większość mająca dzieci wzięła opiekę. Córka nie wzięła, bo rozumie, ze ta praca musi być zrobiona, by szpitale dostały sprzęt ktoś musi to zrobić. Nie przypuszczała, ze .dojdzie do tego, ze trzeba będzie pracować nocami. Czasy mamy „nie normalne”, więc i procedury powinny być pod te czasy, czyli uproszczone. Ale skąd! Biurokracja ma się dobrze, bo nie ma odważnego, który podjąłby odpowiednie decyzje. Zresztą, decyzje podejmują „na górze” a czarną robotę odwalają ci „na dole” Wobec powyższego znowu w domu jest przedszkole. A święta? Przyjdą jak co roku. Najwyżej na stole bę

Nie ogarniam kalendarza...

Obraz
Dzień mija za dniem, a ja jestem tak zagoniona, ze nie ogarniam kalendarza. Męczące to trochę, ale z drugiej strony to dobrze, bo nie myślę o żadnych wirusach, ani tych w koronie, ani tych dwunożnych w Sejmie i naszym Rządzie. Tylko wiosny żal, że tak mija dzień za dniem. A czas jest tak piękny, ze powinno się przyrodę podglądać, albo siedzieć sobie na ławeczce w Ogrodzie Botanicznym, słuchać śpiewu ptaków i myśleć o przyjemnych rzeczach. Może po świętach będę trochę wolniejsza, choć wątpię, bo często zajmujemy się wnukami. Córka pracuje w takiej instytucji, że o wzięciu wolnego na opiekę nad dziećmi może zapomnieć. Wszystko co trafia do szpitali w całej Polsce (to badziewie z Chin też) musi przejść przez ewidencję jednej instytucji. Cyrk na kółkach. Wybaczcie więc, ze nie odpowiadam na Wasze komentarze i do Was nie zagląda, ale nie po prostu kiedy „taczki załadować”😉.                   

Gdzie mój 'zen' ???;).

Obraz
Pewne wydarzenia i niektóre osoby próbują mi naruszyć mój spokój i dobrostan wewnętrzny. Np. – dzwoni mój brat by zapytać w jakie produkty ma mnie zaopatrzyć na święta, a przy okazji pyta co ja właściwie robię, bo on by się na moim miejscu zanudził na śmierć. I zanim nie uściśli, ze chodzi mu o to, jak sobie radzę z tym, ze nie mogę wychodzić, to przyznam się, ze podniosło mi się ciśnienie. Wiedział, że bardzo lubię spacery i że przestrzegam przepisów, więc mu wyjaśniłam, ze spacerować KIEDYŚ lubiłam, teraz mniej, a przepisów przestrzegam, ale na wszystko można znaleźć rozwiązanie. Wychodzę późno wieczorem i spacerujemy w miejscach ustronnych. Ciśnienie mi również skacze jak słyszę od mojej synowej, że ci, co pracują z domu to mają dobrze. Fakt, ona ze szpitala przychodzi się tylko wyspać, ale… Ale widzę jak to „dobrze” wygląda u mojej córki. Pracuje od godz. 7.00 do 15.00 z przerwą, kiedy da dzieciom śniadanie i drugie śniadanie. Obiad jedzą już po 15.00 (odgrzany,