Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2020

Dokąd uciec od rzeczywistości?

Obraz
Umyło nas, zmoczyło, zbrązowiało, napoiło spragnioną ziemię, mokre łopiany wyglądały jak zmokłe kury a osty jak zmokłe baletnice. Starałam się w ten czas z tą mokrą przyrodą wzajemnie nie spoufalać, za to spoufalałam się z kaloryferami, kocami, herbatą i jasnym kręgiem zapalonej lampy i towarzystwem książek. Niestety, Podróże z Herodotem Kapuścińskiego musiałam odłożyć na później, bo treść książki i  moje zrozumienie tego, jakoś nie mogły spotkać się w pół drogi. Musiałam sięgnąć po coś lżejszego, padło na Wańkowicza i Jane Austen. Za to po deszczach w powietrzu przestrzeń była jak kryształ, wyjrzało słoneczko i wyszłam wreszcie w plener. Czas po temu był najwyższy, bo z niepokojem zauważyłam, że gdzieś w pobliżu czai się moja dobra znajoma - depresja i bacznie mnie obserwuje wyczekując momentu, by mnie dopaść. Jesienny czas i okoliczności najnowszych wydarzeń jej sprzyjają, więc trzeba być czujnym. Trochę wyciszył mnie i uspokoił fakt, ze zrezygnowałam z wyjazdu do sanatorium (po wpro

Babska rzecz narzekać...

Obraz
W weekend planowałam, że wspólnie z Wiktorią będziemy kleiły kartki świąteczne. Ślubny ze Stasiem mieli porządkować piwnicę, a córka miała zająć się kuchnią czyli ugotować obiad i upiec ciasto. Ale życie napisało całkiem inny scenariusz. Dwie panie ze świetlicy do której chodzi wnuczka zachorowały. Miały objawy grypowo/covidowe. Lekarz dał leki i orzekł, ze ponieważ nie wiadomo co jest, to czekają do poniedziałku i wtedy podejmą decyzję (to było w piątek). Wobec powyższego, na wszelki wypadek, wnuczęta są odseparowane od nas i od drugiej babci. Panie świetliczanki miały zrobione w poniedziałek testy i do dzisiaj czekają na wyniki. W między czasie zachorowały kolejne panie od świetlicy i panie nauczycielki. Dzieci nie ma kto uczyć, na świetlicy nie ma opiekunek, ale szkoła jest czynna, bo dopóki nie ma wyników testów, to nie można szkoły zamknąć. Córka pracuje zdalnie, dzieci siedzą w domu, a sanepidowi się nie spieszy. Ja rozumiem jakie są czasy, że są zawaleni pracą, ale przecież te

O szyby deszcz dzwoni...

Zimno, ciemno, leje i wieje, prawdziwie jesienna pogoda. Całe szczęście, ze w domu ciepło i przytulnie. Miałam pójść dzisiaj po zastrzyk do Przychodni. Ale jak tu nos wyściubić za drzwi. Nawet przemyśliwałam o tym, by samej sobie ten zastrzyk zrobić. Zastrzyk podskórny, więc żadna filozofia. Ale jest to zastrzyk, który biorę pierwszy raz, i nie wiem jak organizm na niego zareaguję, więc wolę nie ryzykować i zrobię ten zastrzyk tam, gdzie w razie czego będę miała fachową pomoc. Lekarz zmienił mi Bonvivę (p/osteoporozie) na Prolię. Bonviva już przestała działać (biorę ją pięć lat) ponoć Prolia jest lepsza. Czy jest lepsza przekonam się za rok, na pewno jest droższa. Laptop nadal działa na pół gwizdka, to znaczy działa kiedy chce. Powinnam wreszcie zmienić mu program, ale aby to zrobić muszę wszystkie dane zgrać na dysk zewnętrzny. I mnie to przerasta, bo … mi się nie chce. Jeszcze proste prace, jak gotowanie czy sprzątanie, które robi się odruchowo jako tako mi wychodzą, natomiast co