Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2019

Zegar tyk, tyk ... Czas myk, myk ...

Obraz
Zbrudziliśmy staroroczne dni Trzeba oddać je do pralni by Zmyć zdarzenia które nigdy już nie wrócą Trzeba obrus na stół biały słać Rzucić kartę która nie chce brać Którą czas dni trzystu kilku zgniótł i wymiął Nowy Rok się przecież zbliża Nowe niesie kalendarze Przywitajmy go przed furtką Resztę czas pokaże Nowy Rok się przecież zbliża Tuszem oczy nam rozmaże Ale wyjdą wszyscy razem Resztę czas pokaże Mroźnym styczniem oszołomi nas Majem popchnie w akacjowy czas Żółty liść jesieni wepnie w klapę Starych ludzi wytnie portret z ram Potem gdzieś wysiądzie w polu sam Jak pasażer który jeździł rok na gapę Ktoś się pewnie będzie głośno śmiał To znów w kącie ktoś zapłacze sam I marzenia poszybują aż do nieba W tych marzeniach będzie jedna myśl Którą trzeba się podzielić dziś Żeby wreszcie w Polsce było tak jak trzeba (Autor: Andrzej Sikorowski). Zegar tyk, tyk … Czas myk, myk … Stuk, puk … i jest. Ostatni dzień tego roku. Staram się nastroić sy

Podzwonne dla świąt...

Obraz
Święta, jak to święta – od miesiąca siedziały z tyłu głowy i spokoju nie dawały brzęcząc jak uprzykrzona mucha – o prezentach, o sprzątaniu, o zakupach, o gotowaniu, o choince … A jak już wreszcie nadeszły, to minęły, ani się obejrzałam. I choć jest tak od lat, to ja od lat w drugi dzień świąt jestem zdumiona, że minęły tak szybko😲. Choć nie odczuwałam tej sławetnej magii świąt, bo z tego wyrosłam od kiedy dorosły moje dzieci, to święta były bardzo udane. Od czasu, gdy do wigilijnego stołu siada sprawdzone grono osób najbliższych nie muszę się bać, ze będę musiała łagodzić spory jakie wybuchały jeszcze nie tak dawno temu, na tematy polityczne czy religijne, lub po prostu z chęci wbicia komuś szpili. Wnuczęta dorosły do wieku, kiedy jest z nimi bardzo wesoło a nie są już uciążliwe przez wiecznie uważanie na nie, czy coś nie broją. Święta były takie jak lubię, spędzone na świętowaniu i na wypoczynku. Z tym, ze świętowanie było w Wigilię, a w pierwszy i drugi dzień świąt b

Pięknych Świąt.

Obraz
Mała dziecino ze stajenki Do której biegną mędrcy, króle I ja do Ciebie z prośbą biegnę, Do Twego żłobka twarz swą tulę. I nie narzekam, nie rozpaczam Choć mnie coś w piersi ogniem piecze. Tylko o łaskę proszę jedną – Wysłuchaj mojej prośby Dziecię. Ja wiem, żeś biedne Dziecię Boże, Może biedniejsze od nas z ziemi, Ale ty możesz czynić cuda – Nawet łzy ludzkie w kwiaty zamienić. O zgodę proszę w wszystkich domach, O trzeźwość ojców, mądrość matek I o szacunek siwym włosom, I o urodzaj dobry latem. Zimą o ciepło pod strzechami, O okruszyny głodnym ptakom, O zmiłowanie się nad nami, O rok pomyślny dla rodaków. (Autor: Wawrzyniec Hubka "Prośba do Dzieciątka" - Z tomiku wierszy „Jesienne wrzosy”). Życzę Wam zdrowych, spokojnych, pełnych miłości i rodzinnej atmosfery Świąt Bożego Narodzenia! Odpoczywajcie, odłóżcie codzienne problemy na bok, spędzajcie czas z najbliższymi, wybaczajcie i przyjmujcie przeprosiny, powiedzcie najbliższym, że ich kochac

Blisko, coraz bliżej...

Obraz
W tamtym tygodniu zakończyłam moją działalność kartkową „wyprodukowaniem” dziesięciu kartek świątecznych, ( to nie były kartki trójwymiarowe, tylko zwykłe, płaskie) na   kiermasze świąteczne do szkoły dla Wiktorii i do przedszkola dla Stasia. U Stasia wszystko odbyło się normalnie, kartki zakupili rodzice przedszkolaków, natomiast u Wiktorii karki zgarnęły panie nauczycielki, ale zapomniały za nie zapłacić. Los czasem lubi z nas zakpić i ten szwindel wydał się na drugi dzień. Powiedziały o tym uczennice ze starszych klas, które obsługiwały kiermasz. Panie zamiast spalić się ze wstydu (wszak o przywłaszczeniu sobie kartek przez nauczycielki wiedzą uczniowie), to udają, ze nic się nie stało i czekają aż sprawa przyschnie. Jedna unika spotkania z córką, pozostałe zachowują się jakby nic się nie stało. Ja jestem wściekła bo nie po to ślęczałam dwa wieczory, żeby „panie sobie kartki   wzięły”, tylko po to, by zasilić fundusz szkoły. Ten tydzień w całości poświęciłam na prz

Jeszcze tylko osiem dni ...

Obraz
Święta tuż za rogiem, aprowizacja świąteczna leży u mnie odłogiem a na dodatek dzisiaj zaspałam 🏩. Nie wiem dlaczego, po prostu tak dobrze mi się spało, ze zwlokłam się z posłania przed dwunastą. A budzili mnie i Ślubny i telefonicznie córka, ale Ślubnego zabiłam wzrokiem a na córkę wściekle fuknęłam i spałam dalej. I zamiast zaraz po śniadaniu ruszyć z kopyta, to ja przysiadłam w swoim foteliku i doszłam do wniosku, ze nic mi się nie chce. Zrobiłam więc listę zakupów, menu świąteczne, i rozpisałam za co i kiedy powinnam się zabrać, by do świąt bez nadmiernej spinki się wyrobić. Córka pod moim naciskiem wzięła urlop (tegoroczny ma jeszcze cały) więc mi trochę pomoże. Ale tylko trochę, bo w tym tygodniu i w przedszkolu u Stasia i w szkole u Wiktorii są jasełka, więc się tam poudziela. Poza tym, same wiecie najlepiej, że kobiety w pierwszej kolejności wykorzystują swój urlop na pozałatwianie zaległych spraw, a potem dopiero (jak im zostanie trochę czasu;) myślą o wypoc

Pięć dni później...

Pięć dni później sytuacja wygląda następująco. Mogę powiedzieć, ze z listy „do zrobienia” odhaczyłam pokoje. Szafy i komody zostały wybebeszone, rzeczy w nich od nowa poukładane, część rzeczy poleciało do kosza, część do oddania (na szczęśćcie mam takie miejsce, gdzie z lekkim sercem mogę oddać nawet ulubione rzeczy). Czy było to szafom potrzebne? Nie koniecznie, ale takie przewietrzenie trzy lub cztery razy do roku dobrze robi i szafom (jest w nich po tym znacznie więcej miejsca) i mnie (mam poczucie, ze obowiązkowi i tradycji stało się za dość;). Okna pomyte, firany wyprane, podłogi się błyszczą. Szafy w przedpokoju były dokładnie wysprzątane przed moim wyjazdem do sanatorium. Na liście została kuchnia, którą miałam sprzątać dzisiaj, ale wczoraj zobaczyłam, że córka ciągnie ostatkiem siły więc wnuczęta wylądowały u nas. Niech odpocznie przez dzisiaj i jutro, a od poniedziałku albo bierze urlop, albo idzie na zwolnienie. Czyli mieszkanie jest przygotowane do świą

Jak wygląda sytuacja...

Obraz
No więc sytuacja wygląda tak – wizyta kontrolna u lekarza odbębniona, z uwagi, ze wszystkie wyniki mam w miarę dobre, następna za pół roku. Mammografia wykonana. Co prawda nie na takim urządzeniu jak wyżej, ale w pewnym momencie jak mi „bufor” ścisnęli tak, że mi świeczki w oczach się zapaliły, to pomyślałam, ze wolałabym być badana w sposób przedstawiony na zdjęciu. Wynik dobry, nie mniej jeszcze półtora roku mam być pod ścisłą kontrolą. Dzisiaj jeszcze odpoczywam po tym lekarskim maratonie i rozpieszczam trochę Vicię 🐈, bo biedaczka ciężko zniosła mój pobyt w sanatorium. Przestała jeść, pić i albo spała albo miauczała bardzo żałośnie. Ślubny się wystraszył, ze kot nie dożyje mojego powrotu i pojechał z nią do zaprzyjaźnionego weterynarza. Ten powiedział mu, ze kot tęskni i albo ja mam wrócić, albo ma mi kota zawieść do sanatorium. Całe szczęście, ze było to w czwartek, a ja wracałam w sobotę. Od mojego powrotu z kotem jest dobrze, fakt, ze jak tylko usiąd

W grudniu jak po grudzie...

Obraz
Ikroopka pyta się w komentarzu, czy przypadkiem   zaraz po powrocie z sanatoriom nie zabrałam się za porządki ;). Nie Ikroopko, miałam na to co prawda ochotę, ale czekały na mnie inne prace „nie cierpiące zwłoki”. Zbliżał się Adwent, więc robiłam dla wnucząt kalendarze adwentowe. Co prawda w zakupach drobiazgów córka mnie wyręczyła i „wkłady” kupiła, ale pakowanie i ozdabianie to już była moja działka. No więc przez kilka dni pakowałam i ozdabiałam 48 pakunków. Poza tym musiałam wskoczyć w tory codziennych obowiązków. bo czas sanatoryjny, kiedy podawano   mi jedzenie pod nos, się skończył. A to po dwóch tygodniach wolności „od obowiązków” jest dość trudne. I dopiero będąc w domu docenia się uroki pobytu w sanatorium. Skończyłam wreszcie robić kartki świąteczne, teraz tylko muszę je wypisać i wysłać. Szło mi to jak krew z nosa, chociaż zaczęłam je kleić pod koniec września ledwo się z nimi wyrobiłam;(. A tak sobie obiecałam, ze tym razem robię kartki łatwe i proste.