Pięć dni później...


Pięć dni później sytuacja wygląda następująco.
Mogę powiedzieć, ze z listy „do zrobienia” odhaczyłam pokoje.
Szafy i komody zostały wybebeszone, rzeczy w nich od nowa poukładane, część rzeczy poleciało do kosza, część do oddania (na szczęśćcie mam takie miejsce, gdzie z lekkim sercem mogę oddać nawet ulubione rzeczy).
Czy było to szafom potrzebne?
Nie koniecznie, ale takie przewietrzenie trzy lub cztery razy do roku dobrze robi i szafom (jest w nich po tym znacznie więcej miejsca) i mnie (mam poczucie, ze obowiązkowi i tradycji stało się za dość;).
Okna pomyte, firany wyprane, podłogi się błyszczą.
Szafy w przedpokoju były dokładnie wysprzątane przed moim wyjazdem do sanatorium.
Na liście została kuchnia, którą miałam sprzątać dzisiaj, ale wczoraj zobaczyłam, że córka ciągnie ostatkiem siły więc wnuczęta wylądowały u nas.
Niech odpocznie przez dzisiaj i jutro, a od poniedziałku albo bierze urlop, albo idzie na zwolnienie.
Czyli mieszkanie jest przygotowane do świąt, ale aprowizacja leży i kwiczy.
Jakoś mnie to nie spina –  się zrobi;).

Byłam wczoraj na balecie Jezioro Łabędzie w wykonaniu The Rogal Moscow Ballet.   
Cieszyłam się na to wydarzenie jak dziecko, po spektaklu czułam się zawiedziona jak dziecko, bo naiwna jestem jak dziecko.
Dlaczego byłam zawiedziona?
Bo to nie był ten zespół tancerzy który oglądałam niejednokrotnie w telewizji.
Byli to raczej dublerzy, a w przypadku niektórych tancerzy „łabędzi” to dublerzy dublerów.
A dlaczego jestem naiwna?.
Jak mogłam pomyśleć, ze połączenie słynnej rosyjskiej grupy baletowej rosyjskiego baletu klasycznego i scena na Torwarze to dobre połączenie.
Gdyby spektakl odbył się na scenie Teatru Wielkiego byłoby o niebo lepiej.
Fakt, bilety byłyby dwa razy droższe, ale moim zdaniem akurat balet nie musi należeć do pojęcia „kultura masowa”.
No bo chodzi się do kina, do teatru, na koncerty, rzadziej do opery, a na balet to już bardzo rzadko.
I jakoś nikomu to nie przeszkadza.
Przyznam się bez bicia, ze ostatni raz (przed wczorajszym spektaklem) oglądałam balet, też Jezioro łabędzie, w 2001 roku właśnie w Teatrze Wielkim.
A więc bardzo dawno temu.

Nie jestem znawcą baletu, ale lubię tego rodzaju rozrywkę, dość często oglądam, niestety nie na żywo tylko na you tubie.
A moje słowa krytyki, to nie ocenianie okiem fachowca, ani nie czepianie się, bo miałam gorszy humor – no cóż, naprawdę gołym okiem można było zobaczyć zmęczenie zespołu, brak koncentracji i precyzji ruchów tancerzy, szczególnie „łabędzi”.
Ale byli też tancerze, którzy pięknie tańczyli (wielka precyzja i wyrazistość ruchów) - to Odetta i nadworny błazen.

Dzisiaj więc rollercoaster z wnuczętami (jedno chce pomagać przy gotowaniu obiadu, drugie chce iść na spacer, a za chwilę jest odwrotnie;)))
A od poniedziałku dalszy ciąg działań pt. święta się zbliżają …

Komentarze

  1. Czyli jak zwykle wesoło i z przytupem u Ciebie ;) Jedynie rozczarowanie baletowe pod to nie podchodzi.. Powodzenia z aprowizacją i dobrze, że nie dajesz się zwariować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myszo, w tym roku jakoś wyjątkowo mnie moje nieprzygotowanie do świąt ne spina;).
      Oby mi tak zostało do końca, i bym nie "oszalała" na trzy dni przed świętami;)))

      Usuń
  2. Nie nooo, wspaniale Ci poszło, ale dlaczego aż wywalanie z szaf i szuflad, to aż takie porządki , trzeba z tym bylo poczekac do wiosny, tym większy szacun.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora, akurat porządki to ja lubię robić.
      Poza tym, sama świadomość, ze do każdego kata zajrzałam, że wiem co i gdzie jest dobrze mi robi na psychikę;))).

      Usuń
  3. Za baletem nie przepadam, wolę operetkę i musical. Z tymi porządkami to nie ma co przesadzać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mary, ja balet bardzo lubię, ale nie ma za dużo okazji by się tym delektować na żywo.
      Bardzo rzadko wznawiane są spektakle, a jak już są, to libretta tak są poprzerabiane (unowocześnione) że nie można poznać przedstawienia.

      Usuń
  4. Przykro mi z powodu zawodu baletem... szkoda :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ervisha, nic wielkiego się nie stało, po prostu się zawiodłam.
      Ale to trochę mojej winy, bo zabrakło logicznego myślenia - balet + hala sportowo-widowiskowa = nie można oczekiwać WOW!.

      Usuń
  5. Ślę serdeczności z Krainy Lessów - z pogranicza małopolsko - świętokrzyskiego. Polecam z czystym sercem Olgę Tokarczuk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jardian, pozdrawiam z miasta Syrenki, a książkę Tokarczuk na pewno kupię.

      Usuń
  6. Z tym przedświąteczym sprzątaniem to my /tzn. kobiety/ za bardzo wariujemy.
    Z drugiej strony - nie wyobrażam sobie wprowadzić choinkę do bałaganu.
    Veanko - czekam na informację.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Srokrotko, sama sobie odpowiedziałaś, jak to jest z tymi przedświątecznymi porządkami;)
      Odezwę się jak tylko się ogarnę w planowaniu;).

      Usuń
  7. Podziwiam za takie dokładne porządki, posprzątałam, część w szafach też, reszta do wiosny poczeka.Pierogi ,uszka i inne rzeczy przed samymi świętami,nie zamrażam, wszystko na świeżo.Z wnukami się nie nudzi.Milego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iro, na świeżo te pierogi i uszka byłoby zrobić najlepiej.
      Ale ja bym się za bardzo denerwowała, ze z czymś nie zdążę;(.

      Usuń
  8. Nigdy nie byłam na balecie, czasami sobie myślę, że życie kulturowe u mnie legło w gruzach totalnie. Nawet do miejsc masowej kultury już nie chodzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, nie pisz mi, ze Twoje życie kulturowe legło w gruzach.
      Dużo czytasz, dużo zwiedzasz, nie koniecznie jeszcze musisz latać po baletach, teatrach czy wystawach.
      ps. a'propos wystaw, ja akurat na wystawy chodzę tylko w wyjątkowych przypadkach, bo mnie to średnio interesuje.

      Usuń
    2. Ale ja bardzo lubię latać po baletach i teatrach! W tym problem, że zawsze to lubiłam i brakuje mi tego. Byłam wszędobylska, gdzie tylko coś się działo tam zaraz byłam. Jakiś wernisaż, nowa wystawa, spotkania autorskie, ja to kocham. O_O I tego nie mam już od lat.

      Usuń
  9. Wilmaaaaaa! Po co się tak przemęczasz? Nie lepiej poleżeć i pomarzyć? Pozdrawiam spod kocyka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Old Lady, przy sprzątaniu się nie męczę, a jaką mam po tym satysfakcję i dobre samopoczucie!!!
      To jest lepsze dla mnie od kozetki u psychoanalityka;))).

      Usuń
  10. A ja lubię tak 2 razy w roku wietrzyc szafy i komody.No i zawsze sie coś znajdzie do wyrzucenia , coś dojdzie. Baletu nie lubie chociaż u nas latem był pokazany balet na wodzie, zrobili takie podesty specjalne. Piękne stroje ,odpowiednie oświetlenie, to zrobiło wrażenie. Przyjemnych przygotowań. U mnie dzisiaj były ciastka w roli głównej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. No właśnie Ula, po takich "wietrzeniach" szaf i komód jest w nich znacznie więcej miejsca i można znaleźć coś, o czym się zapomniało, ze się to ma;))).
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz