Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2019

Równanoc...

Obraz
Zrównał się dzień z nocą, czyli nastąpiła równonoc. Po nim noc staje się dłuższa od dnia – wg. dawnych wierzeń, ciemność zwycięży jasność, lato odchodzi… Dziwne było w tym roku, w czerwcu nas wyprażyło, a w lipcu i sierpniu różnie z tym bywało, jednak nie było dla nas zbyt łaskawe. Liczyłam na piękną polską jesień – jak na razie efekt jest taki, ze temperatura sprawiła, iż w domach włączono ogrzewanie centralne.   A co u mnie? Samopoczucie mam takie jak pogoda za oknem, czyli raz lepiej a raz gorzej. Z depresją się już uporałam, ale sprawy urologiczne mi nie odpuszczają. Lekarz, u którego zawsze robię USG zapisał mnie na badanie dopiero na początek listopada. Do dobrych lekarzy prywatnych kolejki są prawie takie jak na NFZ – to jest tragiczne, bo obrazuje jak mało jest lekarzy „dobrych” - czytaj normalnych, takich, jakimi lekarze   powinni być). Zrobiłam więc USG w renomowanej przychodni. Nerka czysta, nic nie widać (zatem skąd ataki kolki nerkowej?). Badan

Mierz zamiary według sił...

Obraz
Wróciłam z wakacji. Co prawda już jakiś czas temu obiecałam sobie, ze moje wakacje, to wyjazdy do sanatorium, ewentualnie jakiś krajowy wyjazd. Dalej się już nie wypuszczam, bo w domu czuję się najlepiej. Ale na hasło Nesebyr nie mogłam się oprzeć, bo Nesebyr jest to miłość od pierwszego wejrzenia, bardzo lubię to miejsce. Nie byłam tam przeszło trzydzieści lat, więc ciekawość była duża, więc kiedy okazja wyjazdu sama przyszła do mnie – skorzystałam. Było pięknie , bo Nesebyr jest miastem bajkowym i niezwykłym. Malowniczo i atrakcyjne położone na niewielkim skalistym półwyspie nad Morzem Czarnym, połączone z lądem jedynie za pomocą wąskiego przesmyku. Mowa oczywiście i starej części Nesebyru, bo nowa część to zwykłe blokowo – willowe miasteczko. Było pięknie, ale…doszłam do niezbyt optymistycznej konkluzji… Czas płynie dla każdego, dla mnie, dla Ciebie i dla Nesebyru także, a właściwie dla tego miasta chyba podwójnie szybko. Jednak powrót po przeszło ćwierćwieczu nie był do

Zderzenie przeszłości z teraniejszością i przyszłością...

Obraz
Depresja mnie jednak dopadła i tym razem sponiewierała mnie solidnie. Ma być lada chwila lepiej, bo leki zaczynają działać dopiero po 2-3 tygodniach. Tak, lekarka włączyła mi medykamenty, bo zbyt nakręcona byłam tematem Felka. Mam się wyciszyć. Więc się wyciszam, nawet chyba za bardzo bo działam w trybie bardzo zwolnionym. Jeszcze, kiedy w ubiegłym tygodniu były u nas wnuczęta, było to dla mnie zbawienne, bo musiałam się starać jakoś trzymać pion i za nimi nadążać. Ale od piątku ruszam się   jak mucha w smole. Najchętniej zaszyłabym się w kąciku kanapy i od świata odgrodziła się książką. Ale jest to w mojej sytuacji zła opcja, bo przy leczeniu depresji bardzo pomaga „działanie”. Staram się więc robić to, co najbardziej lubię (a właściwie lubiłam, bo teraz muszę się do tej czynności zmuszać) czyli sprzątam. Tak więc w tempie ślimaka pucuję mieszkanie. Chyba, ze zmienia się ciśnienie – wtedy dopada mnie coma, siedzę wówczas w fotelu, drzemię (tak, jak kie