Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2020

Tak sobie czasem myślę ...

Obraz
Tak sobie czasem myślę (ale tylko czasem, bo w obecnych czasach myślenie nie jest wskazane)… no więc tak sobie myślę, że … Nasi dziadkowie mieli pierwszą wojnę światową, nasi rodzice mieli drugą wojnę światową. A moje pokolenie ma koronowirusa. Już myślałam, ze wykpimy się stanem wojennym, ale nie,nie, nie, to by było za proste i za mało traumatyczne. Nie wiem, jak się to wszystko tym razem skończy, zdaję sobie sprawę z tego, ze po 14 dniach kwarantanny na pewno pandemia nie zniknie i domyślam się, ze tej kwarantanny to my jeszcze trochę zaliczymy. Ale mimo, ze jestem w grupie wysokiego ryzyka (stara, schorowana), to i tak się „cieszę”, ze jest to pandemia a nie wojna. Przede wszystkim dlatego, ze ten wirus raczej nie zabija dzieci, a wojna owszem. Poza tym wolę, ze moim wrogiem jest wirus, bo jest bardziej „sprawiedliwy”, niż człowiek. Moim zdaniem los i tak nas łagodniej potraktował. niż naszych dziadków i rodziców... Koniec wieści dziwnej treści

Jest, jak jest...

Obraz
Poprzedni wpis kończyłam stwierdzenie, ze jest mi lepiej i chyba będzie dobrze. Ku lepszemu szło jeden dzień, a potem zaczęło się dziać źle a nawet bardzo źle. I gdyby to nie było w połowie lutego   a teraz, to byłabym pewna, ze zaraziłam się koronawirusem, bo objawy miałam identyczne, a przewód pokarmowy zbuntował się zupełnie. Przez dwa dni nie jadłam zupełnie nic a i piłam mało co, więc „moja” lekarka skierowała mnie do szpitala by włączyć żywienie pozajelitowe. A mnie wtedy włączył się sprzeciw – „nie idę do żadnego szpitala, jak mam zejść, to zejdę w domu na swoim łóżku”. Nie wiem co mnie wtedy opętało, nigdy nie „bałam” się szpitala, dla mnie to miejsce dobrze   znane, gdzie wielokrotnie ratowano mi życie. A wtedy - NIE, NIE, NIE! Sprawę rozwiązała synowa, która podjęła się przyjeżdżać do mnie i podłączać mi zaordynowane kroplówki. I tak przez trzy dni żyłam na kroplówkach, a potem wiadomo, najpierw kleiki, potem sucharki, buliony, zupk