Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2019

Wakacje? ... Wakacje!!!

Obraz
" Ukończona już nareszcie żmudna, szkolna praca I swobody upragnionej chwila znów powraca. Hej podnieśmy śmiało w górę spracowane czoła Czas zapomnieć o kłopotach, szczęście do nas woła. Już nas woła ptaszę w górze i szumiące lasy, Kwietna łąka, łany zboża na beztroskie czasy. Mam promocję! Przez rok cały pilnie pracowałem, Mogę teraz odpoczynku użyć sercem całym. Rzucam miasto! Już mi pachną jaśminy, akacje. Witaj, witaj, wsi rozkoszna! Niech żyją wakacje!” Tak śpiewaliśmy na zakończenie roku szkolnego, co dla dzieci z wiejskiej szkoły było idiotyczne i wielką bzdurą, bo dla wielu z nas nie był to czas odpoczynku a czas ciężkiej pracy. Wielu z nas „łany zboża” wołały, ale wcale nie na beztroskie czasy. Nie wiem jak jest teraz, ale za moich czasów dzieci wiejskie czas do odpoczynku miały w ferie zimowe. W wakacje letnie pomagały rodzicom w gospodarstwie, niektóre naprawdę ciężko pracowały. Ja i moi bracia niby nie pracowaliśmy, ale przez pewien okres to też nie był dla nas

... zostały tylko płatki kwiatów na drogach ...

Obraz
Na procesji Bożego Ciała nie byłam. Chociaż była po temu odpowiednia pogoda i procesje lubię. To znaczy lubiłam kiedyś, kiedy byłam dzieckiem/młodzieżą, u siebie na wsi.  Bo co to za procesja w dużych miastach gdzie przeważnie chodzi się wokoło kościoła? Na wsiach to były (a może są jeszcze, nie wiem, dawno nie byłam) procesje. Szło się przez wieś po usypanych przez dziewczynki ubrane w białe suknie kwiecistych dywanach. Ołtarze były cztery, piękne, kolorowe, ubrane zielenią, kwiatami i bibułą. Każdy ołtarz ubierała inna rodzina, lub grupa rodzin – była więc rywalizacja – czyj ołtarz najładniejszy. A ten był najładniejszy, który był najbardziej kolorowy. No to się naród starał. Stąd sztuczne kwiaty wśród żywych, które wydawały się niektórym babom za mało strojne i kolorowe. W mieście człowiek idzie w procesji i się modli, albo myśli o niebieskich migdałach.  A na wsi jest inaczej. Tam ludzie się znają. Idąc z procesją można się zapytać co u kogo słychać. Można zobaczy

Prawdziwe lato, choć jeszcze wiosna...

Obraz
Dopiero dzisiaj jest czym oddychać, bo niebo zasnute jest chmurami(?) i powiewa rześki wiaterek. Do dzisiaj, to była Sahara połączona z sauną. U mnie życie toczyło się wieczorem i nocą, w dzień było kiszenie się we własnej niemocy. Nie mniej jednak były sytuacje, gdzie trzeba było wziąć się w garść i wyjść na tę patelnię by pozałatwiać sprawy i wtedy na własnej skórze bardzo namacalnie odczuwałam, co to znaczy upływ czasu. Kiedyś uwielbiałam ciepełko, na plaży w Bułgarii pod parasolem siedziałam tylko w samo południe, bo szkoda było mi tracić takiego wspaniałego słoneczka. Teraz też lubię ciepło, ale jakoś bez wzajemności, bo to ciepełko na mnie źle działa;). Album dla córki – mam już bazę. Musiałam zmienić „koncepcję” i jeszcze raz dobierać papiery, bo córce zrzedła mina na kolorystykę beżowo – różową, a zaświeciły jej się oczy kiedy zobaczyła dwa arkusze papieru z kolekcji „wrzosowy poranek”. Ponieważ wrzos, fiolet czy liliowy nie są moimi kolorami, to nie miałam u siebie

"Kulinarnie" i nie tylko;)

Obraz
Czereśnie… należy sprawdzać przed zakupem. Ewentualnie zaraz po zakupie, ale przed konsumpcją. Nigdy nie sprawdzajcie jak już prawie kilogram zjadłyście i została wam tylko garstka. Bo jak wiadomo, bywają czereśnie z farszem. Niby to tylko czyste białko, ale jest bardzo nie fajnie, jak się człowiek dowie, ze właśnie spożył białko pod taką postacią. Poniżej ślubny exploding box, który wykonałam w maju. W lipcu córka ma urodziny (czterdzieste – te dzieci nie mają za grosz taktu, żeby tak szybko rosnąc i się starzeć i tym  faktem postarzać matkę;). Nie miałam pomysłu na prezent, więc postanowiłam zrobić jej album ze zdjęciami od narodzin, po dzień dzisiejszy. Zrobienie albumu to mały Pikuś (fakt, jest bardzo czasochłonny, ale nie jest to nic skomplikowanego). Ale zrobienie albumy pod konkretne zdjęcia, to już wyższa szkoła jazdy. Jednak największa praca będzie z doborem zdjęć, zrobieniem odbitek, wykadrowaniem ich itp. Myślę, ze dam radę, a jak nie dama, ro na

Co się polepszy, to się ....

Obraz
Szła Ewa wyboistą drogą, bramy raju oddalały się z każdym krokiem. Rzęsiste łzy płynęły jej z oczu.  A tam gdzie spadły zmieniały się w malutkie, białe, pachnące kwiatki. Co takiego jest w konwaliach, ze nikt nie pozostaje na nie obojętny? No cóż, u mnie najlepiej sprawdza się przysłowie – co się polepszy, to się popieprzy. W poniedziałek czułam się dużo lepiej, wczoraj to już śmigałam, zmieniłam pościel, poprałam ją, ugotowałam obiad. Bardzo prosty, ale przy tych temperaturach o obiadach mięsnych wcale nie myślę. Poszłam ze Ślubnym na długi spacer. Dzisiaj u nas wieje, jakby w Kieleckiem. A jak wieje, to ja śpię. Obudziłam się o 11.30, teraz jest 15.00 i po kawie ledwo co przejrzałam na oczy. Powinnam pójść do Peek&Cloppenburg zwrócić zakupione przez Internet, a nie pasujące rzeczy. Ale nie jestem na tyle przytomna by poprawnie wypełnić kartę zwrotu. Odkładam więc to do jutra, a dzisiaj tylko jakiś spacer, ewentualnie posiedzimy na skwerku na ławeczce. Dobrze, z

Zapach akacji - reminiscencje.

Obraz
Leżę na kanapie, czytam trzecią część „Owoc granatu” Marii Paszyńskiej. Ponieważ jestem dzisiaj wyjątkowo nieprzytomna łapię się więc na tym, że nie wszystko rozumiem, wracam się więc o kilka stron i czytam powtórnie, tym razem staram się, by było to czytanie ze zrozumieniem. Przez okno zawiewa woń kwitnących akacji. Zapach akacji nierozerwalnie zakodowany jest w mojej głowie z końcem roku szkolnego, a początkiem wakacji. Ale przecież do wakacji jest jeszcze trochę czasu, więc znaczy to, ze w tym roku akacje pośpieszyły się z kwitnieniem. Przed oczami mam piękną starą aleję   i trzy wysokie i dorodne drzewa akacjowe rosnące obok siebie. Tą aleją wracamy z bratem ze szkoły, jest zakończenie roku szkolnego, więc niesiemy do domu świadectwa szkolne. Pod akacjami siedzi mężczyzna, to pan Misiewicz, nasz sąsiad. A trzeba Wam wiedzieć, ze pan Misiewicz zazwyczaj siedział, ale … w knajpie. Na powietrzu to najwyżej leżał. W rowie. Jak nie miał sił dojść do domu. No