Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2019

Dzień za dniem...

Obraz
Siedzę i wykonuję tę ogłupiającą czynność C/V. Poszłoby to szybciej, gdybym nie podczytywała tego, co kopiuję. Ale nie potrafię się powstrzymać, bo w głowie pojawia się dużo wspomnień i osób, które pamiętam i które sobie przypominam. Dopóki stary blog wisi, to będę kopiować te nieszczęsne komentarze (czyli chyba do północy). Niby mam już kopie moich blogów z bloxa, ale nie potrafię ich rozpakować, musi pomóc mi przy tym ktoś mądrzejszy. Może jutro namówię córkę. W między czasie mam gości. Goście co prawda nie moi, tylko córki, ale u mnie nocują i Ślubny jeździ z nimi do CZD. Córka pracuje w świątek, piątek i niedziele i mimo szczerych chęci nie ma możliwości gośćmi się zająć. I patrząc tak, jak się młoda mama z półrocznym, chorym dzieckiem męczy, ponownie dochodzę do wniosku, ze nie ma pieniędzy i wszelkiego dobra nad zdrowe dziecko. Pierwszy raz doszłam do takiego wniosku, jak się moja córka męczyła z chorym wnuczkiem-maluchem. Teraz wnuczek jest zdrowy, mam na

Komunikat;)

Obraz
Za oknem ponuro i chmurnie. I wieje. Jakoś to mi nie przeszkadza, czekam na deszcz. Przez ostatnie trzy tygodnie, pogodowo było pięknie, a pobyt „skarbów” u nas wymuszał prawie non stop pobyt na łonie przyrody, więc teraz z ulgą przywitam deszcz i siedzenie w czterech murach. Codzienna opieka nad dziećmi i przygotowania do świąt dały mi się nieco we znaki. Nie mogliśmy jednak zostawić córki samej   z tym wszystkim, tym bardziej, ze OMW miał w tym czasie bardzo poważną operację neurologiczną, a córka miała w pracy wdrażanie nowego systemu, którego jest współautorką. Ale od poniedziałku dzieci wracają pod skrzydła cioć z przedszkola więc dziadek i babcia odzyskali swoje spokojne (ale nieco nudne;) życie. Ja to tak nie do końca, bo mam już wreszcie w necie swój własny kawałek podłogi. Co prawda odpłatny, ale nikt mnie z niego już nie przegoni. Pięknie na nim wyglądają moje stare bloxowe blogi, niestety, nie udało się ich przenieść z komentarzami. Na razie przenoszę na piechotę

Poświątecznie.

Obraz
Święta były takie, jak lubię, miłe, spokojne, rodzinne. Wnuczęta rosną i nie wprowadzają już tyle zamieszania, co kiedyś. Lubię spokój, ale żal trochę tego dziecięcego gwaru, kiedy co chwilę maluchy potrzebowały naszej pomocy i uwagi... Teraz już prawie same zajmują się sobą i tak po prawdzie to kontaktu z nimi takiego jak dawniej, jest tyle, co przy stole. Tak, to nie były takie Święta jak kiedyś w moim rodzinnym domu – gwarne, głośne, tłoczne, z rodzicami, ciotkami i wujkami oraz kuzynostwem. Ale „panta rhei” - wszystko się zmienia. Jednak święta, spędzone w wąskim gronie tych najbliższych, też są piękne, kojące, dające możliwość refleksji i przywołania w pamięci tych, którzy tylko wyjechali i tych, którzy już odeszli. Wczoraj u nas potężnie wiało. A jak wieje, to ja jestem słaba i śpiąca, a na dodatek byłam bardzo rozdrażniona. Ślubny zadbał więc, bym nikomu głowy nie urwała i zabrał „skarby” do ZOO a ja mogłam sobie w spokoju podrzemać. Dzisiaj już nor

Ginie tradycja w narodzie.

Obraz
Za oknami cisza i spokój, tylko na skwerku za blokiem spacerują matki z dziećmi a na ławce przysiadła para staruszków. Jeszcze kilka lat temu w lany poniedziałek strach było wyściubić nos z domu. Watahy młodzieży zaopatrzone w plastikowe wiadra pełne wody całe wielkoponiedziałkowe przedpołudnie grasowały po osiedlu i urządzały polowanie na nieszczęśników, którzy nieopatrznie pojawili się w ich pobliżu. Kilka razy zdarzyło się, ze musiała interweniować policja, bo „tradycjonaliści” zatrzymywali autobus i robili wszystko by tradycji stało się za dość i każdy z pasażerów było odpowiednio polany. Ginie tradycja w narodzie. Ale jakoś mi tej wynaturzonej tradycji nie jest żal. W domu też tradycji nie stało się za dość, chociaż jeszcze wczoraj odgrażałam się i Ślubnemu i kotom. Ale rano, kiedy wstałam i nabrałam wody w konewkę, koty spojrzały się na mnie wzrokiem pt. „ani się waż, bo ci nasikamy do kapci” – podlałam więc tylko kwiatki i poszłam dalej spać, bo dzisiejszy d

Miłych i pogodnych Świąt.

Obraz
Wiosna otuliła nas płaszczem żółtych żonkili i srebrnych bazi. Nadchodzące Święta Wielkanocne darują nam kolorowe pisanki, puchate kurczaczki, kicające zajączki i mokry poniedziałek. Życzę Wam zdrowia, życzę Wam szczęścia, życzę Wam miło i spokojnie spędzonych Świąt w gronie rodzinnym,   z przyjaciółmi, ze znajomymi – jak kto woli, jak kto lubi.🐤🐇🐥

Chyba też zastrajkuję.

Obraz
Za dwa dni święta, a ja zamiast się do nich przygotowywać, bo starość nie radość nie zrobi się wszystkiego w ciągu dwóch dni, to ja całe dnie spędzam a to w Łazienkach, a to w Ogrodzie Botanicznym tym warszawskim lub tym w Powsinie. Pogoda przepiękna, więc jest to miły czas, i taki dzień na łonie rozkwitającej przyrody byłby luksusem. Byłby, gdyby te spacery nie łączyły się z opieką nad dwoma „skarbami”, które mają siłę parowozu i po południu mam już dość i z utęsknieniem patrzę na zegarek, kiedy przyjedzie córka i „skarby” zabierze. A nawet kiedy córka "skarby" zabierze, to zamiast odpoczynku jakieś tam przygotowania do świąt jednak poczynić trzeba. Więc kiedy kładę się spać, to naprawdę nie wiem jak się nazywam. To już drugi tydzień, kiedy opiekujemy się dziećmi, bo jak już pisałam, przedszkole do którego chodzą wnuczęta też strajkuje. Ślubny mi wczoraj powiedział – „przynajmniej masz satysfakcję, ze miałaś rację, kiedy namawiałaś córkę by oddała dzieci do przedsz

Kto sfałszował kalendarz?

Obraz
Ostatnio często myślę nad dziwnym zjawiskiem. Kiedy byłam mała, a możecie mi wierzyć, ze kiedyś byłam, rok trwał cały rok. Miał dziesięć bardzo długich miesięcy i dwa piękne, ciepłe, ale bardzo krótkie. Na te dwa miesiące wyczekiwało się całą jesień, zimę i wiosnę. A jak nadeszły, a wraz z nimi ukochane wakacje to się okazało, że są to bardzo krótkie miesiące -  przynoszą wakacje i mijają w mgnieniu oka. Wtedy chciałam mieć szybko osiemnaście lat i zawojować świat. Świata nie zawojowałam, ale dorosłam. Kiedy dorosłam, w pewnym okresie mojego życia było odwrotnie. Dziesięć miesięcy szybko mijało, a te dwa wakacyjne miesiące ciągnęły mi się jak guma do żucia. Dlaczego? Bo miałam taką pracę w której na urlop w lipcu i sierpniu nie miałam co liczyć, za to zastępowałam wszystkie koleżanki, które urlopowały. A teraz? Teraz jest jeszcze inaczej. Wszystkie miesiące są bardzo krótkie. Rok jest krótki. Przecież kalendarz jest taki sam jak był 50 lat temu, więc co się dzieje z tym

Co ma szafa do strychu?

Obraz
Wzięłam się dzisiaj za porządkowanie górnych półek w szafie, które u nas spełniają tę rolę, jaką w moim rodzinnym domu spełniał strych. Ten strych był obszerny, trochę ciemny i zawalony gratami, trzcinowymi meblami z ogrodu i kuframi. Były one pełne staroświeckich strojów, tych „bardzo porządnych, które szkoda wyrzucić”, różnych pamiątek i roczników „Kłosów”, „Biesiady Literackiej”, przedpotopowych romansów. Jeden z nich, ogromnie zajmujący „Dama pik” czytałam ukradkiem z wielkim zainteresowaniem. I wcale mi nie przeszkadzało, że mało co z tego rozumiałam. Stał tam też stary motor DKW 500, miał bardzo wygodne, rozłożyste siedzenie dla kierowcy i twarde, metalowe siedzenie dla pasażera. W związku z czym przy zabawie każdy chciał być kierowcą a nikt nie chciał być pasażerem;))) . U powały wisiały pęki macierzanki, rumianku i mięty a na podłodze na szarym papierze suszył się kwiat lipy. Kiedy to wszystko wyschło na „pieprz” pakowało się to do płóciennych woreczków, k

Gorący sen.

Obraz
Za oknem pięknie, przez poranną mgłę przedzierają się promienie słońca, które miło grzeją moja twarz. Ptaki cicho świergolą, jest miło, spokojnie, odprężająco… Gałęzie bzu ubrane w białe koronki kwiatów stukają w okno i intensywnie pachną majem. Za chwilę założę kolorową sukienkę i pójdę po zielonym, miękkim dywanie murawy na którym srebrzą się perełki rosy, na spacer. …w oddali szumi strumyk, jest bardzo ciepło, szukam schronienia pod rozłożystym drzewem … jest coraz cieplej, po prostu żar leje się z nieba … intensywnie pachną kwiaty …spada konar drzewa i wali mnie w głowę … . Budzę się zlana potem i ze świdrującym bólem głowy. . Te świergolące ptaszki to mruczenie Vici, a te grzejące moją twarz promienie słońca to też jej sprawka bowiem we śnie wtuliłam twarz w jej futerko. Intensywne wiosenno-letnie zapachy to zapachy hiacynta, którego onegdaj kupiłam, a który powinnam wynieść na noc do innego pomieszczenia. Ból głowy już mija, pogoda się krystalizuje, Ślubny pojechał po

Szamanka na pół etatu;).

Obraz
„Kiedy susza dotknęła indiańskie pastwiska i gdy już do picia nie było ani kropli wody delegacja Indian poszła do szamana. Deszczu nam trzeba – biadolą. Szaman pyta – „A macie choć trochę wody?” Wódz podaje mu ostatnia tykwę z wodą. Szaman ściąga koszulę, ładuje ja do tykwy i wygniata pracowicie. Wylewa wodę na oczach zdumionego plemienia. Jeszcze trochę wody potrzebuję – mówi. Syn wodza oddaje mu swoją tykwę, gdzie na dnie uchowało się trochę wody. Szaman bez słowa płucze w niej koszulę i wodę wylewa. Na takie marnotrawstwo wody wódz się wściekł i złapał za tomahawk…gdy nagle niebo zaciągnęło się ciężkimi od wody chmurami i zaczęły kapać pierwsze krople deszczu. Wszyscy oniemieli. Co się tak gapicie? – pyta szaman – zawsze pada jak robię pranie.” W moim przypadku zawsze pada jak umyję okna. Wobec powyższego powinno zacząć padać, bo mam wszystkie okna, łącznie z obudową balkonu pomyte;). Jednak wolałabym, żeby tym razem to się nie sprawdziło, bo od poniedziałku, w zaw

Opowieści dziwnej treści.

Obraz
Jakby tu opisać swój obecny stan, nie narzekając przy tym, no bo przecież   jęki i tak nic nie zmienią. A więc wiadomo, że wraz z przybyciem mi lat, na moje samopoczucie mają wpływ czynniki pogodowe, takie jak wahania ciśnienia i gwałtowne zmiany temperatury. Natomiast silny wiatr ścina mnie z nóg, śpię wtedy non stop i nie ma siły, która postawiłaby mnie na nogi A dzisiaj znowu wieje, więc ciągnie mnie do poduszki. Miałam szukać w negatywnych aspektach życia czegoś pozytywnego więc zaczęłam szukać. I jak dobrze poszukałam, to znalazłam. Okazuje się, ze nawet w takiej przypadłości można znaleźć coś pozytywnego – bezkarnie i bez wyrzutów sumienia można przespać cały dzień (że potem w nocy sen nie chce przyjść to już inna sprawa;).   Sąsiad wczoraj wrócił ze szpitala. Powiada, ze się czuje gorzej po szpitalu, niż przed. Na moje pytanie, po co wobec tego ze szpitala wyszedł, nie potrafi odpowiedzieć. Według mnie podstawowe choroby ma zaleczone, a męczy go depresja.