Opowieści dziwnej treści.
Jakby tu opisać swój obecny
stan, nie narzekając przy tym, no bo przecież jęki i tak nic nie zmienią.
A więc wiadomo, że wraz z przybyciem mi lat, na moje samopoczucie mają wpływ czynniki pogodowe, takie jak wahania ciśnienia i gwałtowne zmiany temperatury.
Natomiast silny wiatr ścina mnie z nóg, śpię wtedy non stop i nie ma siły, która postawiłaby mnie na nogi
A dzisiaj znowu wieje, więc ciągnie mnie do poduszki.
Miałam szukać w negatywnych aspektach życia czegoś pozytywnego więc zaczęłam szukać.
I jak dobrze poszukałam, to znalazłam.
Okazuje się, ze nawet w takiej przypadłości można znaleźć coś pozytywnego – bezkarnie i bez wyrzutów sumienia można przespać cały dzień (że potem w nocy sen nie chce przyjść to już inna sprawa;).
Sąsiad wczoraj wrócił ze
szpitala.
Powiada, ze się czuje gorzej po szpitalu, niż przed.
Na moje pytanie, po co wobec
tego ze szpitala wyszedł, nie potrafi odpowiedzieć.
Według mnie podstawowe choroby ma zaleczone, a męczy go depresja.
Ale co ja tam wiem, nie jestem przecież lekarzem, a objawy depresji znam „tylko” z autopsji.
I tu już należy napisać tradycyjnie o czasie, który zasuwa, jak oszalały.
Faktycznie, przecież to tak niedawno jechałam do szpitala zobaczyć moją wyczekaną wnuczką.
A minęło już siedem lat.
Cztery lata temu, kiedy urodził się wnuczek, już nie jechałam oglądać dziecka, bo przewieziono go zaraz po urodzeniu do Centrum Zdrowia Dziecka i wsadzono do inkubatora.
I przez rok, ten mały wojownik ćwiczył naszą wiarę i nadzieję.
Ślubny chce kupić sobie kanarka.
Kanarek gra tu rolę drugorzędną, chodzi o klatkę, która mu się spodobała w jakimś sklepie 🐦🐦🐦.
A więc wiadomo, że wraz z przybyciem mi lat, na moje samopoczucie mają wpływ czynniki pogodowe, takie jak wahania ciśnienia i gwałtowne zmiany temperatury.
Natomiast silny wiatr ścina mnie z nóg, śpię wtedy non stop i nie ma siły, która postawiłaby mnie na nogi
A dzisiaj znowu wieje, więc ciągnie mnie do poduszki.
Miałam szukać w negatywnych aspektach życia czegoś pozytywnego więc zaczęłam szukać.
I jak dobrze poszukałam, to znalazłam.
Okazuje się, ze nawet w takiej przypadłości można znaleźć coś pozytywnego – bezkarnie i bez wyrzutów sumienia można przespać cały dzień (że potem w nocy sen nie chce przyjść to już inna sprawa;).
Powiada, ze się czuje gorzej po szpitalu, niż przed.
Według mnie podstawowe choroby ma zaleczone, a męczy go depresja.
Ale co ja tam wiem, nie jestem przecież lekarzem, a objawy depresji znam „tylko” z autopsji.
Otworzył się worek ze
świętowaniem.
Wczoraj miał czwarte
urodziny wnuczek, a dziś obchodzi swoje siódme urodziny wnuczka.I tu już należy napisać tradycyjnie o czasie, który zasuwa, jak oszalały.
Faktycznie, przecież to tak niedawno jechałam do szpitala zobaczyć moją wyczekaną wnuczką.
A minęło już siedem lat.
Cztery lata temu, kiedy urodził się wnuczek, już nie jechałam oglądać dziecka, bo przewieziono go zaraz po urodzeniu do Centrum Zdrowia Dziecka i wsadzono do inkubatora.
I przez rok, ten mały wojownik ćwiczył naszą wiarę i nadzieję.
Wreszcie skończyłam kleić
kartki świąteczne.
Jeszcze tylko muszę zrobić trzy exploding – boxy, dwa na I komunię i jeden na ślub.
Jeszcze tylko muszę zrobić trzy exploding – boxy, dwa na I komunię i jeden na ślub.
Ślubny chce kupić sobie kanarka.
Kanarek gra tu rolę drugorzędną, chodzi o klatkę, która mu się spodobała w jakimś sklepie 🐦🐦🐦.
To może niech kupi samą klatkę dla ozdoby, bo się może okazać że kanarek mniej mu przypadnie do gustu budząc wszystkich (tych śpiących w nocy ;)) o wiosennym brzasku.. Najlepsze życzenia dla wnucząt i wyśpij się przy tych wichrach za mnie, bo ja już nie pamiętam co to sen przespany jedynym ciągiem, a nie na raty :)
OdpowiedzUsuńMyszo, na pewno wiesz, ze małe dzieci są czasem niegrzeczne, sprawdzając swoich rodziców na ile im pozwolą.
UsuńA stary człowiek od dziecka różni się tylko wzrostem, charakter ma taki sam.
I właśnie Ślubny z tym kanarkiem (a właściwie klatką, bo kanarek, to miał być dodatek do tej klatki;) sprawdza jakiego klamota będzie mógł przynieść do domu;).
Pięknie, w imieniu wnucząt dziękuję za życzenia.
Kanarek i dwa kociambry w jednym mieszkaniu, hmmmm.... 😌
OdpowiedzUsuńDotarlam do konkretnego kompa ;) tak wiec i "najsampierw": wnuczkom najlepsze zyczenia urodzinowe, i niech im sie wiedzie :) faktycznie, jak ten czas leci. Toz to niedawno pierwsze zdjecia Wiktorii pokazywalas.
UsuńLucy, po pierwsze - nie będzie żadnego kanarka ani klatki.
UsuńPo drugie, sama wiesz najlepiej, że upływający czas najlepiej widać po naszych dzieciach i dzieciach naszych dzieci;).
No bo każdy niby wie, że rok to jest chwila, a siedem lat to taka dłuższa chwila.
Ale dopiero jak spojrzę na panienkę, która sięga mi do biustu, to wiem, ze ta chwila to jednak długo trwała;).
Zgadzam się z Mysza, sama klatka wystarczy,mozna uzyc jako ozdoby,wstai cos ladnego do srodka.
OdpowiedzUsuńZdrowia i beztroski dla wnucząt!
Żal sąsiada a lezenie w szpitalu osłabia, trzeba go zmotywowac, moze wykrzesa z siebie troche optymizmu? Mój sąsiad bierze leki, odkąd zona ma demencję,biedaczysko z niego, dodatkowo teraz jest po zabiegu, bo jakiś zlosliwiec go zaatakowal. Ech. No i jak tu nie mowic,ze stres jest wielkim złem.
Dora, mój Ślubny ma na drugie imię "może kupimy". Ja zazwyczaj odpowiadam, - jasne, ze kupimy, ale przedtem kupimy większe mieszkanie.
UsuńI na tym się kończą Ślubnego chęci na zakupy.
Napisałam o tym, bo propozycja zakupu klatki i kanarka mnie rozbawiła, ale i wkurzyła.
Jestem zdania, ze najpierw trzeba pomyśleć, a dopiero potem mówić;(.
Co do sąsiada, to zaczynam tę jego sytuację czarno widzieć.
Jeżeli jest to chwilowe przygnębienie, to sobie z tym poradzi, ale jeżeli to jest depresja, to bez fachowej pomocy nie da rady.
Poobserwuję jeszcze trochę a jak nie będzie poprawy, to musi w to włączyć się córka.
A no to dobrze,w sensie ,ze z klatką i praszkiem:) Sąsiadowi zyczę poprawy,a córka chyba powinna już na stałe właczyć sie do czestszej opieki nad ojcem.
UsuńBardzo na mnie źle wpłyneła zmiana czasu,jestem taka mułowata.Kanarka mieliśmy (musieliśmy oddać gdyż syn był alergikiem),nie u nas była hałaśliwa papuga, właśnie koty i kanarek? mój ślubny wymyslił sobie kupić taki czarny fotel na kółkach a obecny fotel wywalić,jak to ma być ?dwa różne fotele? Ci mężczyzni ,jak małe dzieci.
OdpowiedzUsuńNo właśnie Urszula, a jak mu powiesz, ze dwa różne fotele nie pasują, to facet zazwyczaj nie widzi problemu;).
UsuńNie, nie będzie żadnego kanarka, wystarczą mi dwa koty i święty spokój.
Przez tą zmianę czasu, to już trzeci dzień nie mogę wstać o odpowiedniej porze, po prostu śpię godzinę dłużej, czyli tak, jak byłam przyzwyczajona.
Koty i kanarek to złe zestawienie. Wytłumacz mężowi jak się biedny ptaszek będzie bał i umrze z przerażenia, może to do niego trafi.
OdpowiedzUsuńKiedy tylko usiądę bez ruchu od razu oczy mi się zamykają i usypiam.
Aniu, akurat tak jak mi radzisz nie mogę mu tłumaczyć, bo Ślubny zna dom, gdzie są koty, psy i kanarki i wszyscy żyją w zgodzie i w symbiozie.
UsuńTylko nie bierze pod uwagę, ze tam jest duży dom, dużo ludzie się tam przewija, jest tam gwar i duży ruch. I wciąż jest tam głośno.
A u nas cicho i spokojnie ... i tak zostanie;).
No tak, to trudno mu będzie wytłumaczyć. Kiedyś mówiono: "żyją jak pies z kotem" a teraz w wielu domach są psy i koty i pozostają w bardzo dobrych stosunkach. Dzisiaj widziałam kaczuszki, parkę, chodziły po osiedlowej uliczce. Słodkie są kaczusie:)
UsuńPrzy kotach kanarek zdecydowanie NIE. Miałam kiedyś i bardzo wiele zaangażowania było potrzeba, aby bronić biedaka. Jak ulegniesz, mąż bedzie Ci kazał pozbyć się kotow:)
OdpowiedzUsuńZielonapiranio, ten dom (mieszkanie) bez kotów nigdy nie funkcjonował.
UsuńA bez kanarka, owszem.
Nie będzie więc ani kanarka, ani klatki, ani kanarka w klatce;).
Przegniłam dziś w łóżku cały dzień, skupiając się na kompletnym nic-nie-robieniu. Cudowne uczucie.
OdpowiedzUsuńOgólnie nie wiem w jakim wieku zaczyna "szczykać i łamać" w kościach, ale mnie już coś bierze :D
Ja akurat dzisiaj w łóżku się nie wylegiwałam, bo musze zrobić porządek z moimi dwoma blogami z bloxa.
UsuńA ponieważ się na tym kompletnie nie znam, to zanim coś zrobię muszę się dowiedzieć jak (przeważnie szukam na różnych forach, albo w ostateczności dzwonię do "domowych informatyków").
Ale wczoraj cały dzień wyrko było moje;))).
ps. z tym wiekiem i "szczykaniem w kościach" to jest różnie.
Ja jestem po siedemdziesiątce i jakoś na to "szczykanie" nie narzekam, choć od czasu do czasu dorwie mnie rwa kulszowa i wtedy cienko śpiewam;).
Sprawna ruchowo też jestem, fakt, potrzebuję np. na sprzątanie dużo więcej czasu niż dwadzieścia lat remu, ale samopoczucie mam takie, jak bym miała połowę lat mniej:).
I to jest cudowne! Najważniejsze że pozytywnie i do przodu :)
UsuńNajlepiej sama klatka. Wyobrażam sobie z takim czymś bluszczopodobnym w środku. Albo z takim pnączem z dwukolorowymi liśćmi co to rośnie jak szalone i kiedyś było w każdym domu i biurze ;) Nie mam i nie miałam zwierzaków, ale wydaje mi się, że koty+ kanarek = wojna. I zszargane nerwy domowników...
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia dla Wnuków, niech zdrowo rosną :)
Mnie te wiatry też mączą strasznie, dla odmiany nie mogę spać i potem cały dzień chodzę nietomna.
Pani z apteki, nie będzie żadnych klatek ani żadnych kanarków ani innych kombinacji.
OdpowiedzUsuńBardzo sobie cenię ciszę i "święty spokój" i tego będę bronić jak Niepodległości;).
Wystarczą mi dwa koty, które też czasem paszcze drą, ale bardzo sporadycznie;).
W imieniu swoim i wnucząt pięknie dziękuję za życzenia.
Pocieszę Cię, że ja też te silne wiatry koszmarnie znoszę. I też bym spała w dzień. Dobrze że w nocy mam co robić - wtedy mi się najlepiej pisze.
OdpowiedzUsuńA te nasze wnuki to obiekty naszej wielkiej miłości ale też i ciągłych obaw i zmartwień.
Serdeczności.
Wiatr się z dnia na dzień uspokaja, więc dzienna senność rzadziej mnie łapie.
UsuńPoza tym już na serio wzięłam się za porządki wiosenne, a jak się jest w ruchu, to się i spać odechciewa;)
A od poniedziałku, w związku ze strajkiem mamy dyżur przy wnukach, już nas one rozruszają na full;)))
Pozdrawiam.
Przez zmianę czasu nie mogę zasnac, do tego psy szczekają, taki koncert psi się często zdarza, a o 5 rano się budzę i po spaniu, więc szykuję wnukowi kanapki, chwilę poleze i o 7 wstaję. A były czasy że noc u mnie trwała minutę - takie miałam wrażenie.
OdpowiedzUsuńTe zmiany czasu też mnie wykańczają, więc ucieszyłam się, jak napisali, ze to zniosą.
UsuńAle teraz okazuje się, że jak zniosą, to dopiero za kilka lat, ale jeszcze nic nie wiadomo...
A na te "koncerty" psie to też narzekała moja mama.
Wiele lat mieszkaliśmy w leśniczówce, gdzie była cisza i spokój.
Po śmierci ojca mama z bratem przeprowadziła się na wieś, i wtedy, kiedy miała płytszy sen, to też jej te szczekania psów przeszkadzały.
To może jednak klatkę na jakieś urodziny albo imieniny, będzie jako wymarzony prezent, a kanarka za rok ;))
OdpowiedzUsuńSprytny pomysł, Elizo;).
UsuńWłaśnie córka mi podpowiedziała podobnie - zgódź się na tę klatkę jako prezent pod choinkę. Do tego czasu, ojcu chęć na klatkę przejdzie - powiedziała.
Kanarek bezapelacyjnie NIE.
Jak ten czas leci! Jak leci! Dokładnie pamiętam, jak czekałaś na Wnuczkę, i dokładnie też pamietam, jak przeżywałam zdrowotne perypetie Twojego Wnuka!
OdpowiedzUsuńI popatrz, jak to sie teraz pieknie plecie! Wnuczka - fajna Dziewczynka. Wnuk, wprawdzie urwis, ale jaki kochany! :-)))
A Ślubny?
Chyba zamilczę!
:-)))))
Aniu, Twój komentarz jest kwintesencją spuentowania problemów :).
UsuńTrafiłaś w dziesiątkę!.