Zapach akacji - reminiscencje.

Leżę na kanapie, czytam trzecią część „Owoc granatu” Marii Paszyńskiej.
Ponieważ jestem dzisiaj wyjątkowo nieprzytomna łapię się więc na tym, że nie wszystko rozumiem, wracam się więc o kilka stron i czytam powtórnie, tym razem staram się, by było to czytanie ze zrozumieniem.


Przez okno zawiewa woń kwitnących akacji.
Zapach akacji nierozerwalnie zakodowany jest w mojej głowie z końcem roku szkolnego, a początkiem wakacji.
Ale przecież do wakacji jest jeszcze trochę czasu, więc znaczy to, ze w tym roku akacje pośpieszyły się z kwitnieniem.
Przed oczami mam piękną starą aleję  i trzy wysokie i dorodne drzewa akacjowe rosnące obok siebie.
Tą aleją wracamy z bratem ze szkoły, jest zakończenie roku szkolnego, więc niesiemy do domu świadectwa szkolne.
Pod akacjami siedzi mężczyzna, to pan Misiewicz, nasz sąsiad.

A trzeba Wam wiedzieć, ze pan Misiewicz zazwyczaj siedział, ale … w knajpie.
Na powietrzu to najwyżej leżał.
W rowie.
Jak nie miał sił dojść do domu.
No więc siedział sobie pan Misiewicz pod kwitnącymi akacjami, o dziwo trzeźwy jak niemowlę, oglądał nasze świadectwa, chwalił nas za nie, dawał nam po lizaku i szedł sobie … do knajpy.
Zapytacie co w tym dziwnego?
Ano to, ze pan Misiewicz miał swoje dzieci i im nigdy lizaka nie kupił.
Im to nawet cukierka nie kupił i wiele razy te dzieci uciekając przed pijanym ojcem nocowały u nas.
I u nas się właściwie wychowywały.

Jeszcze jedna sprawa, która mnie zawsze zadziwiała.
Pan Misiewicz pamiętał (choć miał mózg przeżarty przez alkohol), że ja lubię lizaki owocowe, a mój brat kanoldowe (mleczne, o smaku krówki) – i z takim lizakami czekał na nas rok w rok, pod kwitnącą akacją.
Siedem lat, przez całą szkołę podstawową.

Teraz, po latach rozumiem, ze te lizaki były w jakimś stopniu podziękowaniem, ze to, ze jego dzieci mają u nas azyl i spokojny kąt do odrabiania lekcji, kiedy on wpadał w szał po przedawkowani procentów.

Badania robione całkiem przypadkowo w połowie maja miały fatalne wyniki.
Co gorsza sama sobie na to zapracowałam, bo tak zazwyczaj się dzieję u mnie po przemęczeniu.
Więc starałam się odpoczywać w nadziei, ze do połowy czerwca, kiedy to jest czas na okresowe badania wyniki się choć trochę unormują.
Ogólnie czułam się bardzo dobrze.
Ale od tygodnia moje samopoczucie jest fatalne.
Raczej nie jest to związane ze złymi wynikami, bo akurat te wyniki nie rzutują na samopoczucie.
Nie wiedziałam co się dzieje, bo albo jeden dzień wszystko było normalne, a na drugi dzień nic tylko dobić co by się nie męczyć.
Albo do południa dobrze, a po południu fatalnie, lub odwrotnie.
Dzisiaj, kiedy u nas panowała pogoda bardzo zmienna, chyba mnie olśniło.
Przecież jestem meteopatką, a czym bardziej się starzeje, tym bardzie odczuwam każdą zmianę pogody.
Oby było tak faktycznie, jest to co prawda bardzo uciążliwe, ale nie jest niebezpieczne.


Komentarze

  1. Może brak Ci jakiś witamin przy okazji. W każdym razie życzę dobrego samopoczucia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora, akurat morfologia u mnie wzorowa.
      Mam mały niedobór vit. D, ale z tym muszę uważać, bo przy przyjmowaniu większych dawek tworzą mi się od razu złogi w nerce.

      Usuń
  2. Wilmo, kanoldy pamiętam, twarde ale smaczne. Co do naszego samopoczucia to powiem, że dwa pierwsze dni czerwca były dla mnie nie do zniesienia. Strasznie źle się czułam, ciągle było mi duszno, pociłam się. Dziś z rana poczułam orzeźwiający powiew i już się cieszę, że będzie lepiej. Czego i Tobie życzę.
    Co do kanoldów, to dopiszę nieco. Właścicielem fabryki w Lesznie produkującym te cukierki był Szwed o tym właśnie nazwisku. Fabrykę w okresie międzywojennym kupił Polak, który był zobowiązany do zatrzymania nazwy fabryki. Ów Polak zmienił nawet swoje nazwisko, tzn. do swojego nazwiska dodał drugi człon: Kanold.Po wojnie zakład znacjonalizowano, ale dotychczasowy właściciel nie zgodził się na nazwę i fabryka nazywała się Rywal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pensoiner, też od poniedziałku czuję się lepiej.
      Ale od jutra zapowiadają zderzenie się frontów ciepłych i zimnych, a więc znowu będzie wiało. A jak wiej, to ja mogę spać 24h/dobę;).
      ps. tej historii o fabryce kanoldów nie znałam.

      Usuń
    2. Ja też nie znałam, ale po przeczytaniu Twojego wpisu zajrzałam w google :)

      Usuń
  3. U nas zaczęły sie upaly, od rana ponad 20 stopni, i chyba tez juz zaczynam byc meteopatka. Na szczescie, botoks juz w głowie. A zdawalo mi sie, ze polowa maja to za szybko na zastrzyki.
    Pozdtawiam Cie serdecznie i orzezwiajacego podmuchu życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucy, całe szczęście, ze idzie ku lepszemu;))).
      Od poniedziałku mi się poprawiło, jeszcze do południa jest średnio, ale już po południu da się żyć.
      ps. w okresie klimakterium obstrzykiwałam sobie pod pachami, ale po kilku latach mi to przeszło i teraz już nie mam z tym problemu.

      Usuń
  4. Mam nadzieję, że to tylko reakcja na zmiany pogodowe.. oby! Zdrówka życzę.
    Na akacje jestem ponoć uczulona, tak wychodzi w testach ale jakoś tego nie odczuwam. Kiedyś się jadło kwiaty akacji, Mama opowiadała że nawet do racuchów je dodawali. A teraz się okazuje, że są trujące. Ta odmiana u nas nazywa się robinia, prawdziwa akacja ponoć kwitnie na żółto..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również... słyszałam,że wiele osób je odczuwa i źle się czuje. Mam nadzieję, że to minie. Zdrowia :*

      Akcje są piękne :)

      Usuń
    2. Myszko, to złe samopoczucie to reakcja na zmiany pogodowe, od poniedziałku czuję się znacznie lepiej, a pod wieczór, to mi się wydaje, ze mi z pół wieku ubyło;)

      Usuń
    3. Ervisha, te zmiany pogodowe odczuwam już od około dziesięciu lat i jestem już do tego przyzwyczajona.
      Ale tym razem odebrało mi siły do tego stopnia, ze się wystraszyłam.
      Całe szczęście, ze już idzie ku dobremu;).

      Usuń
  5. W obliczu takich narzeka na ładną pogodę to już nawet nie napiszę, że kocham upały:)
    Ale faktycznie coś w tym jest, że istnieje związek pomiędzy pogoda a samopoczuciem, i to nie tylko w średnim pokoleniu. Moja córka choć młoda, ostatnie dwa dni zasypiała na stojąco i zmuszała się do najmniejszego ruchu, o wysiłku nawet nie wspominając. Dziś lepiej.
    Unie akacje jeszcze nie kwitną, dopiero rozkwitły piwonie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piranio, ja też kocham lato, słońce i ciepełko i staram się z tego korzystać ile można.
      Ale 1 i 2 czerwca myślałam, ze zejdę z tego świata, po prostu oczy mi się zamykały i zasypiałam, trudno było mi przemieszczać się po mieszkaniu.
      Teraz jest już prawie dobrze, jeszcze ranki są trochę rozlazłe, po południu już żyję na pełnych obrotach.

      Usuń
  6. Zwykle gdy łapię się na niezrozumieniu i wiem, że fokus mi siada, odkładam książkę.
    Bądź ostrożna przy tych zmianach pogody. Zdrówka życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, na złe samopoczucie przy zmianach pogodowych nic nie poradzę i zazwyczaj jakiś sobie z tym radzę.
      Tym razem przez tydzień mnie dość mocno poniewierało, a już pierwsze dwa dni czerwca to była MASAKRA.
      ps. akurat przy tej książce odpływam z tego powodu, bo myśli uciekają mi całkiem gdzie indziej, co utrudnia śledzenie wątków w książce.
      Wojenne losy mojej Mamy były bardzo podobne jak losy bohaterów tej książki.

      Usuń
  7. Od zmian pogody jest nas sporo osób uzależnionych, albo się chodzi jak niemota, slubny to albo śpi albo je(to jeszcze ma związek z inną chorobą), dzisiaj ponad 30 na termometrze i znów źle bo ja nie trafię takich upałów, i tak źle i tak niedobrze.Zdrówka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urszula, to "uzależnienie" od pogody przychodzi zazwyczaj w pewnym wieku.
      Pamiętam jak się dziwiłam, kiedy moja Mama mówiła, ze zmieni się pogoda, bo coś ją tam boli.
      Teraz wiem jak to jest;).

      Usuń
  8. Jeszcze niedawno nie wiedziałam, że mogę źle się poczuć z powodu pogody. Ale już wiem, że tak. Upały to teraz dla mnie okropność!
    Oby szybko wróciło Ci lepsze samopoczucie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fusilko, w pewnym wieku upały nie są wskazane dla nikogo.
      Ale ciepełko przecież lubisz, bo fajnie się siedzi u Ciebie na tarasie chowając głowę i tułów pod markizę a nogi wystawiając na słoneczko - nieprawdaż?:).

      Usuń
  9. Utkwił Ci w pamięci ten pan Misiewicz. To była taka zaskakująca reakcja alkoholika w chwili trzeźwości, może masz rację, że to forma podziękowania jaką był w stanie wymyślić.
    Gwałtowne zmiany pogody wpływają na nas baaardzo. Mam nadzieję, że już się lepiej czujesz. Zdrowia życzę i podsyłam Ciepłe z Puchatym :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, dziękuję za troskę, od poniedziałku czuję się znacznie lepiej.
      A pan Misiewicz był bardzo wyrazistą i barwną postacią, chociaż nie był to bohater pozytywny, tylko nieszczęśliwy człowiek.
      Muszę spisać więcej wspomnień z panem Misiewiczem w roli głównej;))).

      Usuń
    2. Musiał być barwną postacią, skoro tak bardzo zapadł Ci w pamięć.

      Usuń
  10. Bardzo lubię zapach zapach akacji, mam ogromne drzewo w ogrodzie, pszczoły mają radochę. Dużo zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Elizo, przecież akacje, podobnie jak lipy to bardzo miodne drzewa.
      Dziękuje za miłe słowa.

      Usuń
  11. U mnie jeszcze nie kwitną piwonie , akacja też na razie.Wspolczuc dzieciom takiego ojca alkoholika.Dobrze , że mieli u Was wsparcie Też nie raz chodzę śpiąca , zmęczona a teraz upały,no ale lato na swoje prawa.Zycze dużo zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iro, nasz sąsiad to był bardzo pokaleczony przez życie człowiek.
      Nie był złym człowiekiem, tylko był uzależnionym od alkoholu.
      A Tereska i Zygmuś (dzieci naszego sąsiada) miały kochającą matkę, nasz dom traktowały prawie jak swój i chociaż bywało niekiedy niewesoło, traumy się żadnej nie nabawiły.
      Zresztą pół wieku temu ludzie mieli mocniejszą psychikę i trochę inaczej patrzyło się na anomalie społeczne.

      Usuń
  12. Wilmaaaaa, witaj w klubie. Meteopaci maja przechlapane. Mnie czasem zęby bolą przez kilka dni, WSZYSTKIE, nawet te, których nie mam, a kiedy już front się zmieni, to jakby ręką odjął. Albo ręce rwą, albo mam migrenę przez tydzień, albo siedzę i płaczę jak grecka wdowa, zupełnie bez powodu... Przytulaski i trzymaj się. PS. U mnie wszystko kwitnie naraz, tylko deszcz by się przydał, bo bardziej pachnie kurzem niż kwiatami :-( To pisałam ja, Ewa z mycastle

    OdpowiedzUsuń
  13. Ewa, Ty też tak masz z zębami?
    Ja to się już nawet do tego przed nikim nie przyznaję, bo jak kiedyś powiedziałam sąsiadce, że bolę mnie zęby-implanty, to popatrzyła na mnie jakbym była walnięta w głowę.
    U nas na suszę nie ma co narzekać, bo co jakiś czas przepaduje, a po deszczu te kwitnące drzewa i krzaki pachną jeszcze intensywniej.
    Pozdrawiam i ściskam

    OdpowiedzUsuń
  14. 39 year-old Librarian Arlyne Cameli, hailing from Winona enjoys watching movies like "Legend of Hell House, The" and Knapping. Took a trip to Church Village of Gammelstad and drives a Ford GT40. dlaczego nie sprobowac tego

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz