Lipcowe smęcenie.


Zajrzałam do mojego bloga, a tam pajęczyny wiszą i wszystko pokryte kurzem – fakt, dawno tu nie zaglądałam.
Trzeba ogarnąć tę kuwetę, chociaż chęci brak, jakoś po początkowej euforii pisania na blogspocie emocje opadły, a i czasu brak.
Czas … a właściwie jego brak…
Gdyby mi ktoś, kiedyś powiedział, ze emeryt może nie mieć czasu, to bym kazała mu puknąć się w głowę.
Kiedy pracowałam zawodowo, każda godzina była przeze mnie dokładnie zaplanowana.
Pracowałam na pełen etat, czytałam zawodową lekturę by być na bieżąco .oglądałam Fakty w tv, dbałam o swój zewnętrzny wizerunek, prowadziłam dom, gotowałam, dbałam o porządek, wychowywałam dzieci. Kiedy zaszła potrzeba remontowałam mieszkanie (sama, bo Ślubny nadawał się tylko do podawania wałka, lub przytrzymania tapety).
I wyobraźcie sobie, ze miałam jeszcze czas na spotkania z koleżankami, na pójście do kina, a do teatru i do opery chodziłam regularnie raz w miesiącu, bo instytucja w której pracowałam zakupywała bilety do tych przybytków sztuki.

Na emeryturze jestem już szesnaście lat.
I czym dłużej „siedzę” w domu, to mam coraz mniej czasu.
Tak, wiem, starość, więc i siły mniej i ruchy spowolnione.
Sił faktycznie  jest mniej, ale co do ruchów, to bym polemizowała;).
A mój Ślubny emeryt na wszystko ma czas.
Na spacery, na lekturę, na gapienia się godzinami w ekran telewizora, na pospanie w dzień, na pogaduszki z sąsiadem…
Jak sam powiada, jest już na emeryturze i nic nie musi….
Ciekawe co będzie, jak ja pewnego razu się wścieknę i  to powiedzenie Ślubnego – jestem na emeryturze i nic nie muszę – wcielę w życie.
Na lodówce powieszę tę kartkę o której pisała kilka postów wcześniej, zmieniając tylko stronę w książce kucharskiej, a na pralce powieszę instrukcję obsługi.
Taaa, pofantazjować sobie można, ale co się przez pół wieku sobie wychowało, to się teraz ma;(.

A o tym, że starość bez pardonu wchodzi mi za kołnierz niech świadczy fakt, ze wczoraj bez wielkiego żalu zrezygnowałam z koncertu Bon Jovi.
Bilety kupiłam już dość dawno dla siebie i  dla córki jako prezent na urodziny.
Niespodziewanie przyjechała do niej koleżanka, z którą bawiła się zawsze, kiedy jako dziecko spędzała wakacje u dziadków.
Uznałam, ze córce będzie lepiej oglądało się koncert w towarzystwie równolatki i bilet bez bólu serca oddałam.
A dzisiaj miło było patrzeć jak dziewczyny opowiadały wrażenia z koncertu.
A ja „na pocieszenia” kupiłam sobie bilety na Jezioro Łabędzie w wykonaniu Baletu Moskiewskiego w listopadzie.




Komentarze

  1. Z tym czasem jest tak jak piszesz. Jeszcze do emerytury wprawdzie mam kawałek, ale z racji obecnej mej sytuacji (którą jak wiesz uwielbiam), już teraz wiem, że na emeryturze nudzić się nie będę, a czas będzie pędził niesamowicie. Ruchy masz sprężyste i świetna z Ciebie kobieta! A koncert Bon Jovi możesz sobie obejrzeć w necie, odpadały dojazd i czekanie w tłumie. Za to radość córki bezcenna 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myszo, Ty do emerytury to masz jeszcze dość spory kawałek;))).
      Ale, ze czas pędzi jak opętany, więc możesz już po trochu o emeryturze myśleć;))).

      Usuń
  2. Wyobrażam sobie, że robiłaś to wszystko. Pisałam niedawno o tym post, więc jestem przygotowana do zajęć w Twojej kuwecie.
    Chaos łatwiej ogarnąć umysłem niż czas, którym można rozporządzać bez szefa nad głową i zegarka w ręku. Takie mam wnioski po porównaniu życia zawodowego z obecnym w samozatrudnieniu. Nie to, że nie ogarniam, ale jest zupełnie inaczej. Mam mniej czasu. Dni wypełnione po brzegi i czasem muszę z czegoś zrezygnować. Fenomen, nie? ;P
    A na pewno nie starość, jeszcze u mnie nie ten wiek, ponad to czuję, że sił przybywa raczej.
    Więc nie oceniaj tego po emeryturze. :P Rozmawiałam raz z dziewczyną w moim wieku, która na kilka lat stała się bezrobotna i również zauważyła, że mniej ma czasu niż podczas pełnienia funkcji etatowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, więc jednak to jest prawda, ze jesteśmy bardziej zwarci i poukładani, jak wisi nam nad głową miecz Damoklesa w postaci szefa;)))

      Usuń
  3. Jesteś niesamowita!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E.ka, jak się musi, to się wszystko potrafi;(.

      Usuń
  4. Mila Veanko, to prawda czasu jest coraz mniej i sily do wszystkiego ubywa. Niektore czynnosci sa juz za trudne do wykonania :-(( szczegolnie w ogrodzie, najczesciej wiec siadam sobie na tarasie albo na stoleczku na schodach przed domem i mysle o niebieskich migdalach :-))
    Sciskam serdecznie !
    kristofka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kristofko, też lubię bujać w obłokach i myśleć o niebieskich migdałach, ale to mnie jeszcze bardziej rozleniwia i od obowiązków odrzuca;).
      Uściski i pozdrowienia:).

      Usuń
  5. Niestety, masz racje.Kiedyś jak ktoś powiedział ze emeryci nie maja czasu to uważałam go za durnego.realia wyglądają inaczej, ja wstaję między siódmą a ósmą rano (kiedyś o 5-tej rano),spokojne śniadanko i jest ok.9-tej, jakies zakupy i obiadek o 12-tej.Potem mała przerwa na kawkę,działka nie codziennie, jakieś przetwory,
    Już nie ma tej siły i werwy, okien naraz wszystkich już nie umyję, chyba powoli się starzeję chociaz wygłupiać się jeszcze potrafie.Ostatni mój bal sylwestrowy był w lokalu na 150 par ,chyba 4 lata temu i czułam się jakby 5 ton węgla przerzuciła ,połamana z bolącymi nogami.Chyba tak to jest, czas biegnie coraz szybciej a my robimy się wolniejsi.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, dokładnie tak jest, człowiek na emeryturze nieśpiesznie celebruje każdą chwilę, a potem się dziwi, że mu czas za szybko ucieka;)))

      Usuń
  6. Z biletami na koncert zespołu Bon Jovi nie mogłaś postąpić inaczej. Co do spowolnionego życia na emeryturze, to większość emerytów /emerytek tak ma. Czas jakby szybciej płynie, i jest go coraz mniej. To wszystko przez spowolnienie. Wystarczy prześledzić przeciętny dzień emerytki i porównać go do przeciętnego dnia roboczego kiedy jeszcze świadczyło się pracę. Każdą czynność robimy wolniej, bo nic nie musimy, a kiedy przyspieszymy, to czujemy w kręgosłupie i innych kościach ;) . Takie jest życie emeryta.Dla rozweselenia cytuję fragmencik wiersza ze strony:kartki.tja.pl:
    "Wesołe jest życie emeryta
    robi co chce, dużo czyta
    żyje bez ograniczeń, nakazów,
    pełna swoboda zero zakazów.
    Kiedy chce to wstaje,
    szef poleceń nie wydaje ...."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mery, całe clou sprawy "na emeryturze czas płynie szybciej" jest zawarte w tym wersie przytoczonego przez Ciebie wierszyka - pełna swoboda, zero zakazów, kiedy chce to wstaje, SZEF POLECEŃ NIE WYDAJE;).

      Usuń
  7. Wilmo Droga, jaki emeryt, taka emerytura. Tylko ten czas tak nam się kurczy przeraźliwie, że nie wiadomo jak rozłożyć pracę, żeby było coraz więcej chwil tylko dla siebie. Bo w końcu po to się żyje, żeby pożyć? Hm, czasem mam wątpliwości, ale wyrywam życiu z gardła to, czego chcę, żadko na razie, ale... Twoja kartka lodówkowa czeka u mnie i kiedyś nie zawaham się jej użyć :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Old Lady, sama sobie jestem winna temu, ze mam za mało czasu dla siebie.
      Bo cierpię na coś w rodzaju rozdwojenia jaźni;).
      Z jednej strony chciałabym być pomocna swoim najbliższym i poświęcać dużo czasu swoim wnuczętom, a z drugiej strony, wiem że dzień nie jest z gumy i ze godziny się nie rozciągną.
      Muszę poszukać tzw. złoty środek;)))

      Usuń
  8. Bosz! Jak ja bym chciała komuś wywrzeszczeć swą złość! I do pionu sprowadzić!
    !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fusilko Droga, wywrzeszczeć komuś swą złość jest dobrze pod warunkiem, ze to trafi na odpowiedni grunt.
      Ale jak te krzyki są jak rzucanie grochem o ścianę, czyli bez sensu, to szkoda tylko głosu...

      Usuń
  9. Z tym brakiem czasu to coś jest... czas pędzi do przodu i pędzi - nim sie oglądamy mijają kolejne dni.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, a za kolejnymi dniami kolejne tygodnie, miesiące, lata...
      I ledwo się człowiek spostrzeże, a tu już meta...

      Usuń
  10. Zgadzam się, kiedyś się wszystko szybko zrobiło i przy małych dzieciach czas był jeszcze na wyjście do znajomych czy rodziny,a dziś nie mogę się wyrobić i jakoś mniej czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ira, dokładnie tak, teraz jakby się nawet czas znalazł, to się człowiekowi zwyczajnie nie chce do ludzi wychodzić...

      Usuń
  11. Wilmo, wciąż mówimy o uciekającym czasie, gdzie się nie obrócić - on umyka. Jakby naprawdę przyspieszył. Albo - jak to było z tymi ziarenkami piasku w klepsydrze? Wytarły się i dlatego szybciej przelatują?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, coś w tym jest - albo ziarenka czasu się wytarły i szybciej przelatują;), albo my się czasowi wnikliwiej przyglądamy zamiast z niego po prostu korzystać;))).

      Usuń
  12. Ja się nie mogę doczekać emerytury, do końca roku pracuję i ani minuty dłużej. Będę robić co tylko zechcę i leżeć na dowolnie wybranym boku.

    OdpowiedzUsuń
  13. Eliza, to masz naprawdę nie dużo czasu do tej upragnionej swobody;).
    Do końca roku szybko zleci, a potem już wolność.
    Tylko na początku to jest tak trochę dziwnie - jak to? już nic nie muszę?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz