Babska rzecz narzekać...

W weekend planowałam, że wspólnie z Wiktorią będziemy kleiły kartki świąteczne.
Ślubny ze Stasiem mieli porządkować piwnicę, a córka miała zająć się kuchnią czyli ugotować obiad i upiec ciasto.

Ale życie napisało całkiem inny scenariusz.

Dwie panie ze świetlicy do której chodzi wnuczka zachorowały.

Miały objawy grypowo/covidowe.

Lekarz dał leki i orzekł, ze ponieważ nie wiadomo co jest, to czekają do poniedziałku i wtedy podejmą decyzję (to było w piątek).

Wobec powyższego, na wszelki wypadek, wnuczęta są odseparowane od nas i od drugiej babci.

Panie świetliczanki miały zrobione w poniedziałek testy i do dzisiaj czekają na wyniki.

W między czasie zachorowały kolejne panie od świetlicy i panie nauczycielki.

Dzieci nie ma kto uczyć, na świetlicy nie ma opiekunek, ale szkoła jest czynna, bo dopóki nie ma wyników testów, to nie można szkoły zamknąć.

Córka pracuje zdalnie, dzieci siedzą w domu, a sanepidowi się nie spieszy.

Ja rozumiem jakie są czasy, że są zawaleni pracą, ale przecież tego się można było spodziewać, więc trzeba było nad tą sprawą pomyśleć zawczasu.

Kiedy w marcu zaczęły się u nas zachorowania i trzeba było „na gwałt” wydawać dodatkowy sprzęt i środki medyczne dla szpitali, u córki w firmie wprowadzili pracę trzyzmianową.

Można było?

A w sanepidzie nie można?

Dzisiaj miałam wizytę kontrolną u lekarza od osteoporozy.
Wczoraj telefon z przychodni bym nie przychodziła, bo lekarz do mnie zadzwoni i będzie teleporada.

Mnie tam jest wszystko jedno, bo to chodzi tylko, aby dodatkowe wyniki badań były zapisane w dokumentacji, ale … wizytę miałam na 9.40, jest w tej chwili 13.30 i cisza na linii.

Ile można czekać na telefon.

Pogoda jest słoneczna, wyszłabym z chęcią się przewietrzyć, bo już czwarty dzień kiszę się w domu, no ale … czekam na telefon.

Od niedzieli czuję się fatalnie, schodzi mi znowu jakiś złóg z nerki – boli, jest mi niedobrze, trzęsą mną dreszcze.
Niby powinnam się cieszyć, ze złogi schodzą, a nie zalegają, ale pozbywanie się tego świństwa z organizmu jest wyjątkowo nieprzyjemnie i bolesne.

W dalszym ciągu mam „dysfunkcję systemu motywacyjnego”.
Prawda, jak pięknie i naukowo brzmi?

Dużo lepiej, niż „nic mi się nie chce”, lub „jestem leniwa”.

A więc dalej trzyma mnie ta „dysfunkcja” i jestem prawie pewna, że jest ona dość ściśle związana z Peselem.

Czyli czas przywyknąć, bo lepiej nie będzie.

Gdyby mnie jeszcze przestały uwierać wyrzuty sumienia, ze „dzień bez pracy, dniem straconym”, to ta „dysfunkcja” byłaby całkiem przyjemna.

PS. W dalszym ciągu laptopa mam na pół sprawnego (tzn. działa kiedy chce) ale zawsze mam coś ważniejszego do zrobienia, niż zaniesienie go do fachowca, by wgrał mi nowy program.
Tak po prawdzie może i czas by się jakoś znalazł, ale przyzwyczaiłam się do „7” i trochę boję się tej „10” (bardzo przywiązuję się do „starego”, najlepszym dowodem tego jest, ze już 53 lata jestem ze Ślubnym😉.

Ponagla mnie fakt, że chcę w miarę szybko rozwiązać problem z tym blogiem, do którego po przepychankach z rodzinką straciłam serce.

A do zakładania nowego bloga muszę mieć sprawny komputer i w miarę opanowaną jego obsługę.
No i tak to, ponarzekałam i zaraz mi ulżyło.
A teraz połknę no-spę i pójdę się przejść na skwerek za blok. 


 

 

Komentarze

  1. U mojej wnuczki jest nauczanie zdalne. Wnuk twierdzi, że u nich, znaczy się w Chengdu (Chiny ) spokój i normalne życie, także ten.... Niektórzy twierdzili, iż to dlatego, że naród zdyscyplinowany, a gdy ktoś łamie przepisy, to w tiurmu idzie i już!
    W naszym szpitalu spokojnie się rehabilituje, prawie luksus - bo jedna osoba na gabinet ! Aż nudne to!
    Do mojej dysfunkcji zaczęła chyba dochodzić rwa, ale chyba będę musiała ja znosić, bo teleporadą tego się nie da pozbyć! Zatem pewnie przyjdzie czekać aż się pandemia skończy!
    Nie boj się zamiany programu, skoro taka "noga" jak ja sobie dała radę, to Ty tym bardziej! :-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. To niezbyt dobre nowiny, to Twoje niby lenistwo bardziej chyba z bólu jest, uwalnianie się złogów to nic przyjemnego i do tego rwa. Zdrówka życzę, trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wilmo. zdrówka! Teraz nie ma nic ważniejszego. Cholera człeka bierze, bo od początku było wiadomo, że druga fala przyjdzie i nic ze szkołą nie zrobili, zresztą z niczym, szkoda gadać... Teraz tylko pozostaje dbać w miarę możliwości o siebie i tyle. Uściski! anka

    OdpowiedzUsuń
  5. Od tego też są blogi, by ponarzekać sobie, nomen omen, zdrowo. Grunt, żeby pomogło choć dla duszy, bo ciało swoje widzę przechodzi i oby pomogło wszystko co w obecnej sytuacji zrobić można. A wtedy znowu się zechce :) Trzymaj się dzielnie, 10tki nie obawiaj bo o łączność z nami też trzeba zadbać! Uściski 🌺

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiele lat temu podjęłam takie postanowienie, którego się do tej pory trzymam. Jako człowiek z natury leniwy, często mam dni, że mi się nic nie chce, jednak moje wieloletnie postanowienie polega na tym, aby każdego dnia zrobić coś, czego nie zrobiło się wczoraj lub przedwczoraj, po to, żeby ten dzień odróżnić od innych. Na przykład dzisiaj przekopałam kawałek gruntu pod przyszłoroczny trawnik:) Mimo, że mi się nie chciało, to - skoro wyznaczyłam sobie zadanie ,- zrealizowałam je. Czasem jest to jakaś praca,czasem rowerowanie, czasem obejrzenie z góry upatrzonego filmu, czasem upieczenie chleba.. coś czego nie musze zrobić, ale zrobię, bo zaplanowałam:) Dzięki tej metodzie mam wrażenie, że każdy dzień jest mi potrzebny, że go nie zmarnowałam, że go po.prostu przeżyłam.i.jest tego ślad. Dobrze mi to robi na psychikę:)
    Dolegliwości zdrowotnych szczerze współczuję...

    OdpowiedzUsuń
  7. Współczuję bóli nerkowych, nadzieja, że potem ulga będzie.Niechec do pracy każdego dopada, szczególnie o tej porze roku.Jeszcze mam trochę pracy koło domu,w warzywniaku i ogródku i tak schodzi, muszę się zmobilizować i w końcu zrobić.Duzo zdrowia i pogody ducha.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja w takiej "dysfunkcji systemu motywacyjnego" tkwię od powrotu z wakacji, czyli półtora miesiąca, najgorszy jest brak motywacji do wyjścia z domu:(
    Wilmo, nie bój się siódemki, ja tez z tych, co sie przyzwyczajają, a przejście na windows 10 zaliczyłam bez większych problemów. No i zdrowia życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie jeszcze normalnie uczymy, jestem w żółtej strefie, ale coraz głośniej mówi się o tym, że może przejdziemy na zdalne, bo wśród rodziców są zachorowania :(
    Uciekam w jesień :)
    Życzę zdrowia i powodów do optymistycznych myśli. Cmok.(wirtualnie można)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wilmo, wszyscy tu czujemy podobnie, czas ucieka, a my nie mamy ochoty na realizowanie zaplanowanych działań. Wszystko stoi w miejscu, ale widocznie tak ma być ;)
    10 jest bardzo przyjazna, ja nie odczułam wielkiej zmiany. W tej chwili już zapomniałam jak pracowało się na 7.
    Jutro cała Polska będzie cieszyć się słońcem, więc należy wyjść zaczerpnąć powietrza ;)
    Życzę zdrówka :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ależ u Ciebie zmiany!!!
    Na szczęście trafiłam :-))
    A jeśli chodzi o tę paskudną zarazę co nas tak dręczy to też już dużo przeżyłam i nadal przeżywam...
    Serdeczności Wilmo :-0

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie ma jak toksyczna rodzinka... Aż mi niedobrze, kiedy myślę o mojej.

    OdpowiedzUsuń
  13. 27 year-old Executive Secretary Nikolas Hassall, hailing from Swan Lake enjoys watching movies like Aziz Ansari: Intimate Moments for a Sensual Evening and Rowing. Took a trip to Historic Bridgetown and its Garrison and drives a Aston Martin DB3S. wiecej informacji

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz