O szyby deszcz dzwoni...
Zimno, ciemno, leje i wieje, prawdziwie jesienna pogoda.
Całe szczęście, ze w domu ciepło i przytulnie.
Miałam pójść dzisiaj po zastrzyk do Przychodni.
Ale jak tu nos wyściubić za drzwi.
Nawet przemyśliwałam o tym, by samej sobie ten zastrzyk
zrobić.
Zastrzyk podskórny, więc żadna filozofia.
Ale jest to zastrzyk, który biorę pierwszy raz, i nie wiem
jak organizm na niego zareaguję, więc wolę nie ryzykować i zrobię ten zastrzyk
tam, gdzie w razie czego będę miała fachową pomoc.
Lekarz zmienił mi Bonvivę (p/osteoporozie) na Prolię.
Bonviva już przestała działać (biorę ją pięć lat) ponoć
Prolia jest lepsza.
Czy jest lepsza przekonam się za rok, na pewno jest droższa.
Laptop nadal działa na pół gwizdka, to znaczy działa kiedy
chce.
Powinnam wreszcie zmienić mu program, ale aby to zrobić
muszę wszystkie dane zgrać na dysk zewnętrzny.
I mnie to przerasta, bo … mi się nie chce.
Jeszcze proste prace, jak gotowanie czy sprzątanie, które
robi się odruchowo jako tako mi wychodzą, natomiast coś, przy czym trzeba
pomyśleć – odpada.
Gapić się w okno, czytać, spać – to moje ostatnie zajęcia.
A jak mnie już tak bardzo wszystko to, co dokoła uwiera, to
zabieram się za moje papierki i wtedy jest dobrze, jestem u siebie, we
właściwym miejscu i we właściwym czasie.
Tylko nie daj Boże mi w tym nachalnie przeszkodzić, wtedy
straszliwie warczę.
Wymyśliłam sobie nowy wzór kartek świątecznych.
Trzeba było zrobić prototyp, by wyszły wszystkie mankamenty
i niedociągnięcia pomysłu.
Robiłam dwa popołudnia i okazało się, ze kartka jest
stanowczo za duża.
Zrobiłam mniejszą, była ok., ale dopiero wtedy do mnie
dotarło, ze tego typu kartka jest za bardzo przestrzenna trzeba wysyłać ją w pudełku.
Wysyłka paczki, nawet małej i lekkiej tania nie jest, a jak
się pomnoży przez 22 (bo tyle kartek zawsze wysyłam) to wychodzi bardzo spora
suma.
Bez sensu, muszę wymyślić inny rodzaj kartek, taki, który
można wysłać w kopercie bąbelkowej.
Definitywnie zrezygnowałam z listopadowego pobytu w sanatorium.
Mam już zaklepany termin na listopad 2021r.
Co będzie z wyjazdem na 1 listopada, się okaże, chętnie bym
sobie posiedziała w tym czasie w domu, a na grób Rodziców pojechała np. w
połowie listopada.
Na WP przeczytałam o nowym typowym objawie chorujących
seniorów.
Naukowcy z Londynu sugerują, że jednym z objawów w tej grupie
wiekowej może być dezorientacja i majaczenie.
Mój Ślubny ma dokładnie takie objawy!
Od kilku lat.
Zawsze wtedy, gdy go poproszę o zrobienie czegoś, co wg.
niego należy do „babskiej roboty”.
To znaczy, ze z tym Wuhan, to nie prawda, a Cowid 19 wykluło
się zupełnie gdzie indziej i kilka lat wcześniej.😃
W moim życiu koty były od zawsze, ale żaden się tak trudno i
ciężko nie starzał jak Wicia.
Weterynarz przebadał ją dokładnie, bo chciałam wiedzieć, czy
kot nie cierpi, bo stała się ostatnio bardzo głośna.
Narządy wewnętrzne ma jak na swój wiek zdrowe, więc jej
głośne zachowania i od czasu do czasu załatwianie się na swoim posłaniu to po
prostu starość i zmiany w mózgu.
Skoro nie cierpi, to chętnie się nią poopiekuję, oby jak
najdłużej.
Gorzej byłoby, gdyby się okazało, że kot cierpi i musiałabym
podjąć jakąś wiążącą a straszną decyzję.
To by było na tyle, teraz jestem ciekawa czy wpis uda mi się
dodać, czy nie.
Przy tym nowym interfejsie robię to na czuja, bo nic a nic z
niego nie rozumiem.
Śniegiem ponoć sypnęło w górach, a na telefon dostaję alert za alertem, że opady i wezbrania... Zrezygnowałam z wyjazdu na Wszystkich Świetych, odpuściłam sobie też wypad do Kazimierza i staram sie znaleźć (obudzić) w sobie entuzjazm do życia domowego, słabo mi to wychodzi, dużo gorzej niz planowanie wyjazdowe. Mówisz, że do 22 osób wysyłasz kartki, a ja nie pamietam, kiedy w ogóle coś takiego robiłam, teraz tylko maile i telefony. Chodzisz w masecze czy z przyłbicą?
OdpowiedzUsuńChyba u większości nas wygląda tak dzień.Ja sobie dziennie 1 szafę czy szafkę przejrzę, trochę szydełku, coś trzeba ugotować a godz.18 ta to seriale oglądam.Deszcz na okrągło, wiatr.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW tym roku nie wysyłam kartek. U mnie na wsi poczty nie ma, a w mieście dwie już zamknięte przez wirusa. Wyobrażam sobie te tłumy i kolejki w pozostałych! Trudno, muszą wtstarczyć maile i esemesy!
OdpowiedzUsuńTeż już z kartek zrezygnowałam. Poczta elektroniczno/telefoniczna musi starczyć. Takie czasy przyszły, trudno, trzeba przetrzymać. Wilmo, deszcz jest już nie do wytrzymania, wyć się chce!
OdpowiedzUsuńPrzyłbica podobno nie chroni, chyba, że z maseczką to wtedy i oczy zabezpieczone. Ja mam okulary i wystarczy. Parują mi cholery podwójnie...
A widzisz, zgrywanie na dysk zewnętrzny należy robić raz na miesiąc, albo i częściej ;) Ha, takam mądra po tym jak raz straciłam wszystkie dane. Więcej nie igram z laptopem. Mężowi zdrowia życzę, coby się już nie migał ;) A Tobie wielu przyjemności przy pracach ręcznych i żeby to sanatorium za rok już bez przeszkód doszło do skutku. Uściski!
OdpowiedzUsuńJa nie jestem przekonana do rezerwacji z rocznym wyprzedzeniem. Może nie jestem optymistką ? Obyśmy pokonali covd-19. Ja cmentarz moich bliskich mam blisko, ale 1 listopada nie idę. Pójdę wcześniej, i 31 października. Bądźmy ostrożni. Zdrówka życzę :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńI takie to czasy, że nic się nie da zaplanować. I ten brzydki w tym roku październik. A tak naprawdę chciałabym, żeby ten rok się skończył. Trochę depresyjnie to brzmi, ale jakis taki nastrój mam dzisiaj, pewnie przez tę pogodę. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWiciunia, stsruszka kochana, pogłaszcz ją w moim imieniu.
OdpowiedzUsuńPowodzenia z zastrzykiem, żeby poszlo szybko i sprawnie, a nie masz jakiejś zaprzyjaznionej pielegniarki, ktora moglaby wpaść do Ciebie , to tak na przyszłosc, zebys nie musiala chodzic do przychodni. Pozdrawiam ciepło.Szczerze mowiac, jak slysze i czytam co sie w kraju wyprawia, to nie chce mi sie wracać, wyobrazasz to sobie?
Wilmo, właśnie u nas jest dziś i była przez całą noc, taka pogoda: jaką opisywałaś wczoraj i o szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny.... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDo pełni szczęścia brakuje mi tylko deszczoodpornych spodni. Kurtkę i buty już mam. I tak jest nieźle, ani razu jeszcze nie przemarzłam ani nie przemokłam. Dobre ciuchy to najważniejsza kwestia jeśli idzie o jesień i zimę.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio większość czasu spędzam w pracy, a wolne dni w mieście u znajomych albo u rodziców. Przyznam szczerze, że dom niesprzątany od dwóch tygodni, wygląda niezbyt przytulnie. Jutro mam pierwszy taki wolny dzień, kiedy postanowiłam, że donikąd nie jadę, zostaję i będę sprzątać. A po południu zamierzam zająć się wreszcie obrazem, który niedokończony wisi na sztaludze od sierpnia.
Hm, a wiec odwolalas listopadowe sanatorium. Take czasy, i takie decyzje. Ja bym jechala, ale mnie tam diabli nie wezma ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!