Zdziwiona zdziwieniem....
Czas było przywyknąć (jak mawiał Kargul) do tego, ze
„zachodu” przed świętami jest na dwa tygodnie, a święta mykną ani się nie
obejrzymy.
Już sporo tych świąt przeżyłam, a mimo to, za każdym razem,
kiedy kończą się dni świąteczne przeżywam coś na kształt zdziwienia – to już
po, tak szybko minęły?
Siedzę taka „zmęczona życiem”, rozmemłana, jeszcze w piżamie
(dresowej, nie przypominającej tradycyjnej – ale jednak piżamie) i tak się zastanawiam,
co zrobić z resztą późno (bo o 11.00) rozpoczętego dnia.
Pogoda jest wreszcie słoneczna, sucha, choć wietrzna, w sam
raz by pospacerować, ale mi się nie chce.
I sama się przed sobą usprawiedliwiam, ze przecież wczoraj
sporo spacerowałam, to dzisiaj nie muszę;).
Tak, mimo, ze pogoda wczoraj (i przez całe święta) wcale nie
była spacerowa, to córka wyciągnęła mnie z domu prawie siłą i poszłyśmy z
dziećmi do mojej „świątyni dumania”, gdzie można zdjąć maseczkę i poczuć się
jak dawniej, czyli w czasach „przed zarazą”.
Święta miałam bardzo udane,
spędzone w takim gronie jak zazwyczaj - rodzinne, miłe , spokojne (na
ile mogę być spokojne przy dwóch żuczkach w wieku 5 i 8 lat, które najpierw
niecierpliwie czekają na „Gwiazdora” (u nas panuje tradycja wielkopolska;) a
potem wyśpiewują kolędy (oczywiście jednocześnie , ale każdy inną, czyli każdy
swoje ulubione;).
Powinnam więc być szczęśliwa, zadowolona, tryskać energią i
chęcią działania, a mnie nie chce się ubrać, a zadowolona byłam, ze mogłam w spokoju
wypić swoją południową kawę i że dziś nikt i nic ode mnie nie chce.
Nie lubię siebie takiej rozmemłanej;(.
Na dowód - posta zaczęłam pisać w południe, a kończę wieczorem – to dobitnie świadczy o moim
samopoczuciu.
„Wspaniałomyślnie” dzisiaj daję sobie prawo do spędzenia
dnia, jak mi się podoba, i jak mi w duszy gra, ale jutro muszę wziąć się w
garść i ogarnąć się trochę, a pojutrze o dziesiątej doktory reperują mi drugie
oko.
I najwyższy czas, bo przy tym naprawionym oku, to oko
czekające na operację bardzo się popsuło.
Kiedy zasłonię to „naprawione” oko, to tym czekającym na
zabieg, bez okularów, widzę tylko zamazane kontury przedmiotów.
Więc, oby z tym prawym poszło równie dobrze, jak z tym
lewym.
I do miłego….
Ja też się dziwię Twoim zdziwieniem ;) W końcu należy się poświąteczny odpoczynek. Sama chętnie chodziłabym dziś taka rozmemłana, ale jeszcze miałam gościa w osobie syna. Od jutra wskazany ruch..... Jeśli słońce zaprosi... Obostrzenia chyba nie przeszkadzają wyjść na spacer. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia podczas zabiegu :)
UsuńNie rób sobie wyrzutów z powodu rozmamlania:) W końcu przecież każdemu należy się odpoczynek i totalny luz po pracowitych świętach:)
OdpowiedzUsuńJa sobie tłumaczę, że taki stan rozmamlania po świętach jest jak najbardziej stanem naturalnym i akceptowalnym. Po tylu dniach/tygodniach przygotowań należy się trochę leniuchowania. Chociaż ten jeden dzień 😉.
OdpowiedzUsuńZdrowia, powodzenia z drugim okiem.Jedzenia zostało więc zrobiłam dzisiaj krokiety a jutro trochę bigosu.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCzas na nicnierobienie też musi być :) Niech Ci dobrze oko zreperują, żebyś w nowym roku widziała już równomiernie! Uściski i trzymam kciuki 👍
OdpowiedzUsuńPocieszam, ze stan rozmemlania jest nie tylko tobie znajomy i, mam nadzieję, przejsciowy. Trzymam kciuki za powodzenie zabiegu.
OdpowiedzUsuńA ja kocham takie poświąteczne nicnierobienia 😁
OdpowiedzUsuńPowodzenia na zabiegu!
Pozdrawiam ciepło 😍
No to trzymam kciuki za powodzenie i czekam na następny wpis juz po rekonwalescencji.
OdpowiedzUsuńPo świętach to zazwyczaj luz całkowity, szybko zleciało, jeszcze Nowy Rok i z głowy.Bede trzymać kciuki, abyś zabieg pomyślnie przeszedł i pozdrawiam, wszystkiego najlepszego na Nowy Rok.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takiego stanu rozmemlania... Mi czas ucieka przez palce!
OdpowiedzUsuńJa tam w święta zniknęłam gdzie pieprz rośnie. :P
OdpowiedzUsuńTe dni poświąteczne a przednoworoczne takie jakieś niekonkretne są.... Ale i takie przecież musza być dni w naszym życiu. Po Nowym Roku też chyba tak będzie...
OdpowiedzUsuńSerdeczności Wilmo :-)
22 year-old Accounting Assistant IV Hamilton Shimwell, hailing from Saint-Paul enjoys watching movies like "Legend of Hell House, The" and Lockpicking. Took a trip to Lagoons of New Caledonia: Reef Diversity and Associated Ecosystems and drives a GTO. opis
OdpowiedzUsuń