Emeryckie wakacje...

Dopiero do wczoraj mogę powiedzieć, że mam wakacje.
Ktoś może powiedzieć, że emeryt to ma wakacje w każdy dzień roku.
Ale powie to tylko ktoś, kto na emeryturze nie jest.
Nie, wcale nie narzekam, że to przez wnuczęta.
Lubię zajmować się tymi szkrabami (szkoda, ze tak szybko rosną;), ale też przyznaję, że na dłuższy (niż parę dni) czas, już mnie to trochę męczy.
Tym razem nie zmęczyłam się fizycznie, bo była u nas tylko Wiktoria.
Jednak wynajdywanie jej zajęcia, by się nie nudziła i schodzenie w rozmowach na lewel dziewięciolatki (bo nie porozmawiasz z nią jak z dorosłym, jednak jak z dzieckiem również nie) jest na dłuższą metę psychicznie uciążliwe i trudne.
Staś na samym początku pobytu u nas zrobił mi tę przysługę, że się mnie kilka razy nie posłuchał, wobec czego wrócił do mamy i do przedszkola dyżurnego.
Tak mamy z córką ustalone, ze jak się „mały kogucik” stawia, to wraca do domu.
A jest na „nie” bardzo często, słucha tylko mamy, mama jest dla niego wyrocznią i koniec;).  
Wprawdzie dla mnie nie byłoby problemem postawić do pionu „kogucika”, wszak moim dzieciom też często „wyrastały rogi” i sobie z nimi szybko radziłam, ale hołduję zasadzie, że rodzice są od wychowywania a dziadkowie od rozpieszczania.
Rozpieszczania, a nie rozwydrzania.

Dzisiaj wnuczka wyjechała na dwa tygodnie na obóz żeglarski.
Wielkie przeżycie dla rodziców i dziadków, bo to jej pierwszy, samodzielny wyjazd.
Ważne, ze Wiktoria na ten wyjazd się cieszyła i wcale nie była zestresowana.

Zaczyna wciągać mnie malowanie akwarelami.
Zbliżały się imieniny Elżbiety i nie miałam pomysłu co jej kupić na prezent.
W końcu mnie oświeciło, ze Ela kocha malunki akwarelowe.
Postanowiłam własnoręcznie namalować jej kartkę.
Pędzle do akwareli miałam jeszcze po mamie, która kiedyś lubiła „bawić się” tymi farbami.
Farby akwarelowe japońskiej marki kupiłam parę lat temu do malowania elementów wycinanych wykrojnikami i przyklejanych na kartki świąteczne (te wszystkie mikołaje, sarenki, choinki, zające, kurczaczki, baranki czy jajka wielkanocne).
Ponieważ malowanie akwarelą małych elementów było trudne, więc farby schowałam, a do malowania wycinanek kupiłam copicki.
Z pierwszej kartki nawet wnuczka się śmiała, ale za którymś tam razem uznałam, że można z tego zrobić kartkę.
Zrobiłam, wysłałam, Ela była przeszczęśliwa, ze kartka zrobiona własnoręcznie z myślą o niej.
Mnie jednak nie dawało spokoju, to, ze mieszanie się ze sobą kolorów nie wychodziło mi tak, jak powinno.
W Internecie jest masę tutoriali i właśnie moje wypociny nieco odbiegały od tych malunków na youtubach.
Nie chodziło mi o to, ze nie były tak zgrabne i tak dopracowane, aspiracji na drugiego Fałata nie mam, chodziło mi tylko o tę nieszczęsną gradację.
Papier dobrej jakości 100% bawełniany, farby też dobrej marki a nie chcą rozlewać się i mieszać z sobą tak jak w Internecie.
Zaczęłam rozwiązania szukać u wujka Google.
I znalazłam.
Japońskie farby Gansai mają inny skład niż farby europejskie czy też amerykańskie.
Są stworzone do malowania na papierze ryżowym, a nie na papierze bawełnianym czy celulozowym.
Wypadałoby kupić nowe farby, więc na początku tygodnia „rzuciłam” w przestrzeń  - chętnie w prezencie przyjmę akwarele, najlepiej żeby to były „Białe Noce”.
Zobaczymy co z tego „rzucania” wyniknie…
Na razie robię wprawki tymi Japońcami, mnie dziobanie pędzlami odstresowuje, a rodzinę wyniki tych wprawek przyprawiają o dobry nastrój i nieco uszczypliwości.
„A co to ma niby być?”, „lepiej podpisz, że to peonia a nie zwinięte e kłębek dżdżownice” – słyszę;).
Niech im będzie!
Nie maluję, by im się podobało, tylko dlatego, ze samo malowanie mnie się podoba – bez względu na efekty.

Edytowane 26.07.
Miłe Moje, prostuję, bo wkradło się nieporozumienie.
To nie są moje malunki akwarelowe, to są moje zdjęcia robione metodą "przez słoneczne okulary".



 

Komentarze

  1. Pięknie malujesz Wilmo - jestem zachwycona!!!
    A wnuki też potrafią zmęczyć Babcię- wiem coś o tym :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. To może nie powinnam jeszcze marzyć o emeryturze? Ja z tych co myślą, że na emeryturze to ma być spokojnie. Podoba mi się Twoje mądre podejście do wnucząt. Jestem pod wrażeniem Twoich pasji, to jest wspaniałe-malować, bawić się kolorami.
    Moc imieninowych serdecznosci posyłam 🌻🍀❤😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Wilmo, coś pięknego!
    Serdecznie Cię dziś ściskam i przytulam życząc wszystkiego co najlepsze dla Ciebie i spełnienia pragnień 💗💗💗

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna pasja - malowanie,z czasem rozwiniesz się w tej dziedzinie, bo to wciąga na pewno.Wszystkiego najlepszego z okazji Imienin.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie napisałam,jakie piękne wyszły Twoje prace.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowite, myślałam że to zdjęcie.Masz talent.Szkoda że mój wnuk mieszka dalej bo chyba po godzinie byłby w domu nazad.Pozdrawiam i wszystkiego najlepszego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Taka pasja, to odskocznia od wszystkiego! maluj i pokazuj, ja mam dwie lewe, nawet japońskie farby nie pomogą:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  8. Na temat wnuków się nie wypowiem, bo nie mam 😜 natomiast co do zdjęć, udane. Też kiedyś kombinowałam z okularami. Muszę kiedyś zainwestować w specjalnie soczewki do aparatu.
    Pokaż kiedyś te akwarele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrafisz mnie zadziwić! Malowanie, ho,ho,ho! :-))))

      Usuń
  9. Masz genialne podejście do dzieciaków. A emeryckie wakacje nie istnieją. Jak nie ma nic do zrobienia, to kłuje w boku :( Całuski

    OdpowiedzUsuń
  10. To prawda, dziadkowie są od rozpieszczania, ale wnuczęta dzięki kontaktom z nami czerpią też jakieś wzorce....chyba ..
    Bardzo ładne prace :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz