Żniwa na balkonie...

Czy to faktycznie już lipiec?
Trudno w to uwierzyć, ze zaczęło się drugie półrocze roku 2021.
Błyskawicznie minęła mi wiosna, teraz w tym samym tempie mija mi lato.
Pół wieku temu, kiedy byłam dzieckiem cieszyłam się z tego, że przyszły długo wyczekiwane wakacje.
Jako dorosłą osobę martwi mnie,  że czas tak szybko biegnie…Tym bardziej, że im jestem starsza, to czas biegnie szybciej.
Nie da zatrzymać się czasu, więc należy cieszyć się pogodnym niebem, pachnącymi kwiatami i pysznymi owocami, które przyniósł nam lipiec…
A ponieważ czas szybko płynie, szybko nadejdzie słotna jesień a potem mroźna zima, dobrze byłoby trochę tych kolorów i smaków zatrzymać na ten ponury czas.
Nie robię jednak zbyt dużo przetworów, bo od kiedy przez naszą piwnicę przechodzi rura c.o. w piwnicy jest za ciepło i nie mam gdzie tych przetworów przechowywać.
W  małych ilościach przetwory na zimę przechowuję w szafce na balkonie, która jest specjalnie ocieplona..
Zupełnie przypadkowo zrobiłam kompot czereśniowy – ślubny kupił większą ilość a nam się już czereśnie przejadły.
Na pewno zrobię trochę konfitur z wiśni, no i nalewkę wiśniową, bo ubiegłoroczna już mi się kończy.
Późną jesienią z bardzo dojrzałych węgierek usmażę trochę powideł i to by było wszystko ze słodkich zapraw.
Uskuteczniłam natomiast żniwa na balkonie.
Pod „kosę” poszedł majeranek, właśnie wysycha powiązany w pęczki.
Druga partia rośnie jeszcze w skrzynce czekając na ścięcie, ususzenie, otarcie, zamknięcie w metalowej puszce.
Do flaków, krupniku, fasolówki, grochówki i fasolki po bretońsku niezastąpiony – ten kupny w porównaniu z tym wyhodowanym samemu, to po prostu zwietrzałe ziółka.
Do jesieni „żniwa” odbędą się jeszcze co najmniej dwa razy.

Wczorajsza burza i obfity deszcz przywrócił mnie do „żywych”.
Dobrze to akurat się zgrało, bo na kilka dni są u nas wnuczęta, a dzieciom, jak wiadomo do kalafiora, fasolki szparagowej czy też faszerowanej cukinii, kalarepki czy też papryki (tym się przez te upały żywimy;) trzeba ugotować jakaś zupę (choćby owocową;)…
Może choć na kilka dni nam ta spiekota odpuści…



 

 

Komentarze

  1. Balkonu zazdroszczę; zaraz sobie wyobrażam, co to ja bym nie robiła, czytała, uprawiała, etc., no ale nie mam, trudno. Mówisz, ze własny majeranek? może spróbuję, to jest jedna z tych przypraw, które lubię.
    Mnie czas trochę przecieka przez palce, w czerwcu byłam nad morzem, ale tym razem bardzo 'lajtowo', bo nogę trzeba było nieco oszczędzac, teraz czekam na sierpniowe wojaże z przyjaciółkami i mam nadzieję, że pogoda będzie stabilniejsza, bo to, co sie teraz dzieje, to jakis kosmos, wysysa z człowieka całą energię. No ale nie narzekajmy, trzymajmy sie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ikroopko, nie powiem, balkon jest wielkim udogodnieniem, ale za bardzo bym go nie przeceniała.
      Na moim, przy takich upałach można posiedzieć tylko do południa, bo po południu, nawet jak z niego zejdzie słońce to jest bardzo nagrzany.
      Hoduję sobie na nim wprawdzie zioła, ale najbardziej jest przydatny do wietrzenia pościeli.
      Od kiedy jest zabudowany nie chowam pościeli do skrzyń tylko wynoszę ją na balkon.
      ps. ja już tak zleniwiałam, ze nawet tych sierpniowych wojaży z przyjaciółkami Ci nie zazdroszczę;))).
      Serdeczności:).

      Usuń
  2. U mnie przetworów sporo, jest działka i ładuje się w sloiki.W tym roku będziemy oddawać wiśnie i jabłka bo jest bardzo dużo.Zobaczymy co tam jeszcze obrodzi.Mam 2 piętra niżej zsyp i tam przechowuje sloiki.Z tym czasem coś nie tak, umyka bardzo szybko.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urszula, żeby to było bliżej to bym od Ciebie chętnie te nadwyżki owocowe, a szczególnie wiśnie kupiła;).
      Bo nalewka musi być, chociaż później i tak ją rozdaję zamiast sama wypić i być co dzień wesołą;))).
      Ściskam:).

      Usuń
  3. Mimo upału zabraliśmy się z mężem za odświeżenie łazienki, prysznic pod ręka, no i bezpieczniej w domu, niż na tej spiekocie na zewnątrz.
    Balkon mamy malutki i zbyt blisko sąsiadów.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jotka, jeżeli odświeżacie łazienkę w swoim tempie, robiąc odpoczynek - to dlaczego nie.
      Wszak w domu chłodniej niż na dworze.
      Ta spiekota daje mi się we znaki, ale zbytnio na pogodę narzekać nie mogę, bo przynajmniej od czasu do czasu przejdzie burza z solidnym deszczem i trawniki nadal pięknie zielone.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Idę bardziej ku mrożeniu; szpinak, koperek, natka pietruszki, czereśnie, ale kilka słoików dżemu z agrestu i porzeczek zrobiłam. Jeszcze ususzyłam miętę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ismar, mrożenie warzyw i owoców to bardzo słuszna decyzja.
      Ale przy remoncie kuchni pozbyłam się zamrażarki i teraz mam tylko taką w części lodówki, więc tam mieszczą się tylko produkty bieżące.
      Miętę, lipę i pokrzywę na herbatkę suszy teściowa córki i się z nami tymi dobrami dzieli.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Fajne masz te żniwa! U mnie po raz pierwszy na balkonie własna pietruszka, lubczyk i bazylia. Cieszę się nimi jak dziecko :) Żeby mi się chciało te powidła robić.. jakoś ciągle mało czasu i za szybko zjadane owoce. Zanim zdążę pomyśleć o słoikach, już po ptokach. Miłego czasu z wnuczętami i dużo sił dla nich! Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Myszko, jak cieszą "własnoręcznie" wyhodowane zioła;).
      A powidła to akurat mogłabyś zrobić, bo takie zapiekane w piekarniku to nie wymagają wiele zachodu.
      Pozdrawiam Was serdecznie.

      Usuń
  6. Tak, też mam poczucie, że im jestem starsza, tym czas szybciej mija i cokolwiek się robi, nie da się go zatrzymać, ba, spowolnić choć trochę. Uwielbiam swój balkon, wprawdzie mam na nim tylko kwiaty, ale cudnie spędzać na nim poranki i wieczory, bo tylko wtedy jest znośnie. Zobacz, połowa lipca za nami, a ja mam niedosyt. Ściskam serdecznie i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E.ka, niedosyt to ja też mam, tym bardziej, ze maj i początek czerwca były mało wyjściowe, bo były chłodne.
      A potem od razu zaczęły się te upały a w moim wieku muszę, niestety, zwracać na to uwagę.
      I tak po prawdzie, to brakuje mi takiego czasu, kiedy mogłabym wziąć swój aparat i spokojnie pójść w plener.
      Pozdrawiam:).

      Usuń
  7. Pędzi czas, też tak odbieram, że teraz o wiele szybciej niż dawniej. Majeranku jeszcze nie miałam w skrzynce, bazylia mi rośnie znakomicie i zapas miałam na cały rok. Zaraz obetnę tę, która już się nadaje i niech rośnie dalej.
    Uściski serdeczne :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, Ty masz ogród, więc majeranku nie musisz sadzić w skrzynce.
      Posadź w ogrodzie lubi słoneczne miejsca. Jak go na zimę dobrze okryjesz to prawdopodobnie przezimuje i odbije na wiosnę.
      Jak się ma podstawowe zioła "pod ręką" to jest to bardzo wygodne;),
      Pozdrawiam ciepło:).

      Usuń
    2. To nie ogród, hi hi, to płachetek, który można przykryć chustką do nosa (jakby powiedział mój tata). W donicy rosnie sobie bazylia i szczypiorek. Czasem ząbek czosnku wcisnę jak porośnięty. Na bieżąco do kanapki akurat . Aha, jeszcze oregano mam w doniczce aktualnie.

      Usuń
  8. Ja mam to szczęście, że wszystkie zioła dostaję z córczynej działki! Ostatnio wyhodowała mini-bazylię! Mniamuśność jakich mało!
    Serdeczności ślę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fusilko, no wiesz, nie każda córka ma działkę, więc trzeba liczyć na siebie i jakoś sobie radzić.
      Poza tym hoduję tylko majeranek i lubczyk, bo inne zioła są łatwo dostępne marketach.

      Usuń
  9. Kiedyś miałam zioła na balkonie,teraz tylko kwiaty i też za dużo, córka kupiła, trochę ja i nazbierało się, pelargonie swoje wyhodowałem, jest co podlewać i hortensje do tego, które lubią dużo wody.. Upały jeszcze dokuczają, przychodzę z ogrodu mokra.Chwasty rosną najszybciej.Zyczę miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ira, z tym, że chwasty rosną najszybciej to jest prawda znana od lat.
      Ja mam na balkonie (oprócz dwóch skrzynek z ziołami) tylko ozdobne trawy, bo ich nie trzeba tak tak bardzo pielęgnować jak kwiaty.

      Usuń
  10. Super z majerankiem, az zazdroszczę, mialam rwz tymianek,majeranek i oregano, kiepsko rosły i na koncu sezonu mszyca pozarła, ale ciut ususzyłam. Moja kolezanka uwielbia jesc swiezy majeranek na kanapce.
    Pracowita jesteś, a te smaczne sloiczki przydadzą sie z pewnoscią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora, te smaczne słoiczki już dawno zjedzone, u nas kiszone ogórki schodzą w ilościach hurtowych. Szczególnie jak są wnuczęta.
      Ale już są zrobione następne słoiki.
      Ogórki na zimę kiszę dopiero we wrześniu.

      Usuń
  11. Nie mam ziół na balkonie, tylko bardzo dużo różnych kwiatów.
    Serdeczności Wilmo :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, a ja na balkonie nie mam kwiatów (oprócz dwóch donic pelargonii).
      Mam za to ozdobne trawy, z nimi jest jednak mniej zachodu niż z kwiatami.

      Usuń
  12. A teraz mów skąd masz tyle siły. Ja nawet majeranku bym nie miała siły powiesić, a co dopiero przetwory robić. Z doświadczenia wiem, że czas biegnie wolniej, kiedy się nic nie robi, hihihi. Przytulasy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Old Lady, na to by mieć siłę by cokolwiek zdziałać dobry patent ma mój Ślubny.
      Często mnie wkurza, a jak mi podnosi ciśnienie, to muszę wściekłość gdzieś wyładować (dziada wszak nie zabiję, bo ponoć w naszych więzieniach nie ma cel jednoosobowych, a ja się zrobiłam na starość bardzo anty towarzyska).
      Więc najlepiej dać upust emocjom poprzez pracę;).

      Usuń

Prześlij komentarz