PESEL przekora;).
Według PESEL jestem stara.
Wiem o tym i jakoś dotąd nie
spędzało mi to snu z oczu.
Mentalnie wieku nie czułam,
bo ruchowo jestem bardzo sprawna, intelektualnie - też nie mogą narzekać.
Oprócz tego, ze na wszelkie
działania muszę mieć więcej czasu, to nic się od pół wieku nie zmieniło –
wszystko robiłam tak samo, tylko w wolniejszym tempie, nie mniej wszystko
miałam pod kontrolą i wszystko mieściło się w planie.
Teraz zaczyna się to
zmieniać, teraz wyraźnie bardzo brakuje mi czasu i zdarza mi się zawalać sprawy,
co dotąd mi się nie zdarzało.
Fakt, nabrałam na siebie
zbyt dużo zobowiązań, ale … trudno mi odmówić
bliskim wykonania np. albumu, skoro bardzo lubię to robić, choć jest to
niesamowity pożeracz czasu.
Fakt, ze od początku
stycznia opiekuję się sąsiadem, który bardzo zaniemógł.
Ma co prawda rodzinę, ale
broni się rękami i nogami od ich pomocy.
I wcale mu się nie dziwię,
bo przeszedł z nimi krzyż pański, córka nigdy nie miała dla niego czasu a
„kochani wnukowie” chcieli umieścić dziadka w placówce opiekuńczej, bo
potrzebowali jego mieszkania na swoje biuro.
Po latach sytuacja się
unormowała, teraz naprawdę i córka i wnukowie troszczą się o dziadka, ale w
dziadku siedzi jakąś zadra i dziadek teraz ma ich w nosie.
To znaczy w święta lub inne
uroczystości rodzinne się spotykają, ale np. z kolacji wigilijnej sąsiad wraca
do siebie, chociaż ma gdzie zanocować, bo jego córka ma bardzo duże
mieszkanie i mieszka w nim sama.
Oczywiście nie wraca sam, zawsze któryś z wnuków po niego przyjeżdża i go odwozi.
Ode mnie też wprost nie wymaga bym się nim
opiekowała, ale jak widzę, ze leży i nie ma siły wstać, to jak nie zanieść mu czegoś ciepłego do
zjedzenia.
A jak już przyjdę z tą zupą,
czy tam z czymś innym, to zaczyna mi opowiadać…
Jak to bardzo wiekowi
ludzie, „pamięć dawną” ma dobrą, opowiada ciekawie, więc słucham tych
opowieści, które przeważnie już znam… i tak mijają dwie , trzy godziny.
Są dni w które sąsiad wstaje
i sobie coś tam ugotuje (zakupy robi mi Ślubny), ale siły już go wyraźnie
opuszczają.
Nie wyobrażam sobie bym
mogła potrzeby sąsiada zlekceważyć, bo dla ludzi strych, małych dzieci i
zwierząt, mam w sobie duże pokłady empatii, do reszty zaludniającej ziemię nie
koniecznie i bardzo wybiórczo.
I w taki oto naiwny sposób
tłumaczę sobie mój brak czasu, moje zawalanie spraw, moje rozdrażnienie i moje
zmęczenia.
Jak to jednak trudno
przyznać się do starości;))).
I zamiast pisać elaboraty,
po prostu napisać SKS.
Aneczko! Nie bądź dla siebie tak surowa. Przecież dla sąsiada jesteś Aniołem! Naprawdę!!! Masz wielkie serce, które zawsze dba o innych, a siebie ma na szarym końcu!
OdpowiedzUsuńNasze życie ma przecież swoje ograniczenia. Można się z tym godzić, lub nie, ale specjalnego wyboru nie mamy! Możliwość myślenia o Bliźnim jest lepsza, niż roztrząsanie własnych niemocy! Tak myslę! Ale mogę się mylić!
Mocno Cię tulam i wagon Ciepłego z Puchatym ślę! Niech pomaga w każdej sekundzie!
Fuscillko, do anioła to mi daleko, naprawdę.
UsuńSama zresztą i tym dobrze wiesz;))).
ps. a tym ciepłym i puchatym to mnie więcej nie częstuj, proszę, bo przypomina mi to DTS, a te czasy wspominam niezbyt przyjemnie.
Wilmo,jesteś osobą o wielkim serduchu. Twój mąż też włącza się w pomoc, to tylko dobrze o Was świadczy. Mam nadzieję, że pogodzisz pomoc sąsiadowi ze swoimi zaplanowanymi pracami. Czyż mogłabyś postąpić inaczej ? Chyba nie. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPensioner, z sąsiadem znamy się ponad czterdzieści lat, więc kim bym była, gdybym mu nie pomogła jak tego potrzebuje?
UsuńDopóki można, to się pomaga, dzieciństwo spędziłam na wsi, a tam panowały takie zasady.
Szkoda, ze teraz młodzież widzi tylko czubek swego nosa...
To nie pesel, a Twoje zaangażowanie ten czas pochłania :) Niech dobro do Ciebie wraca i sił na te wszystkie prace nie brakuje, miłej niedzieli..
OdpowiedzUsuńMyszko, miła jesteś, ale ja dobrze wiem, ze pesel rządzi.
UsuńTo normalne, ale czasem trudno przyjąć do wiadomości;))).
Czasem, mamy do siebie żale i pretensje właściwe nie wiadomo o co. Może córka i wnukowie popełnili gdzieś błąd, ale dobrze, ze zmieniło się ich nastawienie do ojca i dziadka. Niestety zadra z czasem zamiast robić się mniejsza rośnie do rozmiarów kłody. Dobrze, że TY, jako sąsiadka, masz czas i ochotę pomóc starszemu panu. Nie każdy decyduje się na taki krok. Niestety peselu nie oszukasz, ale myślę, ze nie jest jeszcze tak źle. Głowa do góry i przed siebie. Masz jeszcze dużo do zrobienia 💖
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alina
A-lenka, chętnie pomagam sąsiadowi, bo wiem, że jak przyjdzie czas, to opiekę nad sąsiadem przejmie rodzina.
UsuńAle skoro on woli kontakt z nami a nie z córką, to dopóki mogę, to mu pójdę na rękę.
Rodzina wobec niego mocno zawiniła, ale sprawą dyskusyjną jest, czy to była zła wola, czy podłe czasy wyścigu szczurów ...
Nie ma sensu teraz tego roztrząsać, ważne, ze teraz ich nastawienie do staruszka jest poprawne.
Otwarcie przyznam, iż to klasyka gatunku z serii "sprawy rodzinne".
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie, ilekroć napatrzyłam się na zagraniczne postępowanie, dlaczego dom starości to wyrok, kara i piekło.
Aniu, odpowiedź na Twoje pytanie "dlaczego dom starości to wyrok, kara i piekło" jest prosta - bo to w Polsce jest kara i piekło.
UsuńBardzo miłe z Waszej strony,że służycie pomocą sąsiadowi,ma szczęście, że Was ma blisko.Pesel nam przypomina, że tempo inne już mamy,ale dużo jeszcze potrafimy zrobić.
OdpowiedzUsuńIra, dla mojego pokolenia jest czymś normalnym, ze się sąsiadowi pomaga.
UsuńChoć ja gdy za jakiś czas będę w sytuacji sąsiad, na swoją młodą sąsiadkę liczyć na pewno nie mogę;(.
Ale mieć pretensje należy mieć nie do młodych, tylko do tych, którzy tych młodych wychowali...
Nie do końca to pessel jest winny.Mam wrażenie ze czas biegnie szybciej .Swoją droga moja robota tez się spowalnią. Chyba tak musi być. Jesteś Wielka i masz duże serducho
OdpowiedzUsuńUrszula, też jestem za tym, ze teraz czas biegnie szybciej;).
UsuńChyba Ziemia szybciej kręci się wokół swojej osi;))))))
Wilmo! Jesteś cudowna, nie myśl o tym, że nie zdążysz czegoś zrobić, bo wszystko jest mniej ważne wobec tego, co robisz dla drugiego człowieka. Co do czasu, to on naprawdę pędzi jak szalony, naprawdę wiele z nas ma takie samo odczucie. Mnie również wciąż go brakuje i nie mogę zdążyć z tym, co bym chciała i co powinnam zrobić. Po prostu dzień się dziwnie skrócił. Widać, taka kolej rzeczy i nie należy się tym przejmować. Buziaki :)
OdpowiedzUsuńAniu, żebyś wiedziała, ze się tymi moimi wpadkami coraz mniej przejmuję.
UsuńTylko na początku jest szok, aby za chwilę puścić to w niepamięć.
Kiedyś zawaloną sprawą bym się zagryzła, teraz tylko mnie denerwuje;).
Może jeszcze zdążę się "wyleczyć" z mojego perfekcjonizmu;))).
Nie bądź dla siebie surowa... jesteś cudowną osobą... uwierz w siebie i doceń.. inni z pewnością doceniaja chociaż mogą wyrażać to na różne sposoby :*
OdpowiedzUsuńErvisha, ależ ja wierzą w siebie i nie mam niskiej samooceny, tylko ... wkurza mnie to moje spowolnienie.
UsuńA wkurza mnie dlatego, ze zdaję sobie sprawę, ze pesel jest tego przyczyną;).
Ludzie róznie sie ze soba obchodza za wczesniejszego zycia, a potem naraz okazuje, sie, ze ktos ma dobra pamiec, i jest klops.
OdpowiedzUsuńJa tez jestem z gatunku pamietliwych, i starszego pana rozumiem.
Jak bedzie dalej? Regulacja róznych spraw? W koncu jestes "obca osoba".
Lucy, ja też starszego pana bardzo dobrze rozumiem i dlatego na ile mogę mu pomagam.
UsuńTym bardziej, iż wiem, że kiedy przyjdzie czas córka się w opiekę chętnie włączy i sąsiad nie będzie miał krzywdy.
Na obecną chwilę mogą powiedzieć, ze córka i wnuki "mentalnie dojrzali" i ze Ślubnym możemy być spokojni o los sąsiada.
A dopóki możemy podołać, niech jest tak, jak sąsiadowi bardziej pasuje.
Masz po prostu bardzo dobre serce i nie potrafisz zostawić człowieka w potrzebie. I nie masz co się tłumaczyć brakiem czasu, bo tak jest.. starsi ludzie potrzebują obecności, a na obecność musisz poświęcić swój czas, ale.. nie martw się! Rób to co robisz i to co chcesz robić :)
OdpowiedzUsuńCoosure, witam Cię na moim blogu.
UsuńJeżeli się żyło przeszło czterdzieści lat z kimś po sąsiedzku w przyjaźni, to naturalnym jest, ze się pomaga, jak ktoś tej pomocy potrzebuje.
Jak zaniemogę, to tez bym chciała, by ktoś zaszedł do mnie i ze mną porozmawiał, trochę podniósł na duchu...
I żeby to był ktoś, kogo lubię i do kogo mam zaufanie...
Wilmo, chyba bardziej dokuczliwy byłby nadmiar czasu, pomyśl o pustych dniach, których nie miałabyś czym zapełnić... Na szczęście są ludzie, którzy Cię potrzebują i w tym tkwi sens życia.
OdpowiedzUsuńPiranio, jakoś nie potrafię sobie wyobrazić pustych dni.
UsuńNigdy takich nie miałam, bo zawsze jest coś do zrobienia, ani nigdy się nie nudzę.
Nawet jak np. w sanatorium jestem sama, dobrze mi jest samej z sobą.
Co nie znaczy, ze nie lubię ludzi.
Lubię (nie wszystkich;) a są i tacy z którymi uwielbiam rozmawiać;)))
wiek jest w glowie, zupelnie jak demokracja, serio Ania! a na moje oko, to masz jakies cwierc wieku, tez serio! :)
OdpowiedzUsuńHahaha, Marga, idź do okulisty, bo coś nie teges jest z Twoim okiem:))))
UsuńMasz złote serce. I oby takich ludzi u nas było jak najwięcej. Nie każdy potrafi i chce pomóc sąsiadowi, czy choćby tylko z nim porozmawiać.
OdpowiedzUsuńZamyślona, tak po prawdzie nie każdemu sąsiadowi bym w ten sposób pomagała.
UsuńTen jest prawie jak rodzina, na dobro odpowiada się dobrem.
Dobrego dnia:)
OdpowiedzUsuń