Jestem w Busku;).
Przyjechałam dzisiaj.
Czas przed wyjazdem i dzisiejszy dzień – standard, czyli niechęć do wyjazdu i
nerwówka na miejscu.
Niby kuracjuszy jest o połowę mniej, personel miły i uprzejmy, ale idzie im
to wszystko jak krew z nosa.
Tym razem przywiozła mnie córka, bo widziała moją wielką niechęć do wyjazdu,
więc wolała sama się tym zająć.
I dobrze, bo potrzebna nam była taka podróż we dwie, pogadałyśmy na spokojnie
bez „przyklejonych” do niej dzieci, zaplanowałyśmy święta, dogadałyśmy się co
do prezentów.
Na miejscu córka pomogła mi się rozpakować, poszłyśmy zjeść obiad, później ona
wracała do domu a ja miałam wizytę u lekarza.
Dziwne wrażenie, bo z tych lekarzy, co byli obecni dzisiaj wszyscy są nowi.
Poprosiłam więc o skierowanie do lekarza, który przyjmował najwcześniej.
Pani doktór przemiła i bardzo uczynna, zapisała mi wszystkie zabiegi jakie
chciałam, ale nie zbadała mnie, nie zmierzyła mi ciśnienia, nawet nie spojrzała
na wyniki badań.
Muszę się dowiedzieć, czy to są jakieś zalecenia odgórne w związku wiadomo z
czym, czy też po prostu Pani doktór uznała, że skoro jest niedziela to się nie
pracuje.
Teraz czekam na kolację (18.50 – 19.20) a później na to, co zazwyczaj
najbardziej podnosi mi ciśnienie – na rozplanowanie zabiegów.
A potem już spać, bo mimo, ze zrobiłam sobie godzinny spacer po Busku, jestem
senna i zmęczona.
A od jutra się zacznie męczenie starych kości i rozciąganie zastanych mięśni.
I będzie płacz i zgrzytanie zębów, ale czas najwyższy na jakąś gimnastykę, bo
ostatni złapałam się na tym, ze na plecach lewą rękę łapię prawą rękę tylko
końcami palców.
Liczę również, ze Internet tutaj będzie łaskawy i się nie zbiesi, bo mam Wam
dużo do napisania.
Baw się dobrze:) to znaczy kuruj się i nie dawaj, też zniechęceniu i chandrom listopadowym! Jesli masz tam takie kolory jak na zdjęciu, energetycznie, to nie będzie źle, trzymam kciuki 😊
OdpowiedzUsuńIkroopko, bawić się w dosłownym znaczeniu to ja tu raczej nie będę, ale odpoczywać fizycznie i psychicznie będę, "bo mi się to należy";))).
UsuńWczoraj jeszcze było tu kolorowo (w Warszawie już dawno kolory opadły), ale dzisiaj dość mocno padało i tego koloru jest mniej.
Pozdrawiam:).
Ślicznie tam, to do roboty (jak mi się nie chce ),skoro już córka zawiozla to trzeba się pogimnastykowac .Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUrszula, ta gimnastyka to jest moja największa zmora, ale muszę, bo wiem jak mi to dobrze robi.
UsuńPoza tym tutaj, pod okiem fachowca jest łatwiej, bo w domu to się rzadko przemogę i poćwiczę.
Serdeczności "świeża" Babciu:)))
Początki są trudne, potem się rozruszasz i będzie dobrze. Złapią się obie dłonie :) Zdjęcie świetne, miejsce też (w plenerze) to tylko pogody Ci życzyć i łap jesienne spacery w wolnych chwilach. Pozdrawiamy całą rodzinką! 🍂🍃🍁
OdpowiedzUsuńMyszko Droga, ja to wszystko wiem, ale gdzie mam sobie pomarudzić, jak nie tu???;)))
UsuńJest dobrze, tylko dzisiaj skiepściła się pogoda.
Uściski dla Was:)
Życzę dobrego wypoczynku i skutecznej kuracji. Pod koniec lipca zwiedzałam świętokrzyskie i do Buska też pojechałam. W tym roku oddano tam do użytku dużą tężnię. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPodróżniczko, tę tężnię zaczynali budować, kiedy byłam w Busku ostatni raz, tzn w listopadzie 2019r.
UsuńDlatego wczoraj po załatwieniu wszystkich formalności poszłam zobaczyć jak to wygląda.
Było to wieczorem, ale jest pięknie podświetlona, muszę się tam przespacerować w ciągu dnia, tylko nie bardzo pozwalają mi zabiegi. Może więc w niedziele?
Pozdrawiam serdecznie.
Lecz się i relaksuj, ale bardzo uważaj...
OdpowiedzUsuńJa z sanatorium w Horyńcu-Zdroju przywiozłam sobie covida....
A dzisiaj zapraszam Cię na jubileuszowy spacer...:-)
Stokrotko Droga, ja staram się uważać, ale wiesz jak to jest, jest dużo takich, którzy lekceważą sobie zalecenia.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Wilmo, dobrze, że pojechałaś. Należy Ci się i już! Zatem korzystaj ze wszystkiego z czego tylko możesz i baw się przy okazji dobrze 🙂
OdpowiedzUsuńAniu, oj korzystam, korzystam, nie koniecznie z wszystkiego, z czego mogę;)))
UsuńKorzystam z przepisanych mi zabiegów (sześciu), nie korzystam z innych przyjemności typu fajfy i dancingi, bo ostatni taki wypad do kawiarni z koleżankami od stolika niefortunnie się dla mnie (a właściwie dla mojego partnera tanecznego) źle skończył;))).
Pisałam o tym kilka lat temu;).
Pozdrowienia.
Trudne początki , tradycyjnie,,obys byla zadowolona z pobytu, odpoczywwj i nabierać sił na zimowe słoty.
OdpowiedzUsuńDora, od lat wciąż tak samo - pierwszy dzień mordęga, potem jest przeważnie bardzo fajnie.
UsuńAle nie mogę się jakoś do tego przyzwyczaić i za każdym razem przeżywam ten pierwszy dzień jak żaba okres.
Ha,ha, no właśnie, trudno to odczarować, ale juz masz to za sobą, teraz już ma być milo i przyjemnie.
UsuńPomyślności zatem. I czekamy na opowieści. :)
OdpowiedzUsuńJael, opowieści będą, jak się będzie coś dziać.
UsuńA ja bym wolała, by nie było o czym pisać, by było spokojnie a nawet nudno;)))
Super,kuracja z odpoczynkiem niech się udadzą.
OdpowiedzUsuńIra, niech się kuracja uda, a do domu z sanatorium niech przywiozę tylko lepszą sprawność i kondycję. I nic poza tym...;)))
UsuńO wszelkich niedogodnościach zapomnij, używaj wszelkich przyjemności, relaks to podstawa!
OdpowiedzUsuńJotka, idzie ku lepszemu, to tylko pierwszy dzień tutaj jest taki stresujący i trudny.
UsuńUdanego pobytu…oby przełożył się na niekończące się zdrówko.
OdpowiedzUsuńMarku, dziękuję za miłe słowa, niech się spełnią;).
Usuń