Wszyscy o zimie wiosną ...

… to ja też!
Można powiedzieć, że dzisiaj wiosna wróciła.
Nie ma już śniegu, słoneczko pięknie świeci, na płaczącej wierzbie za oknem gałązki okryte są delikatnym seledynem.
Musi być jednak chłodno, bo studenci Łazarskiego wracają z zajęć w czapkach lub kapturach.

W piątek wieczorem, tak jak w większości kraju zajrzała do nas regularna zima.
Bez minusowych temperatur, za to z mnóstwem śniegu.
W sobotę rano świat za oknem wyglądał pięknie, wszystko przykryte było białym puchem i śnieg nadal prószył.
Ślicznie było, ale jakoś tak dziwnie… jak to śnieg?, jeszcze wczoraj rano na trawniku przed blokiem kwitły krokusy, a teraz wszystko przykryte białą kołderką…
Tym bardziej, ze na moim balkonie wiosna już się dobrze rozgościła
Zobaczcie sami.


Tu jest co prawda jeszcze klimat bożonarodzeniowy, ale gwiazda betlejemska dobrze się trzyma i żal było ją wyrzucić. Poza tym to jest w drugim końcu balkonu, więc niech do Wielkanocy sobie postoi;).

Ponieważ widzę, ze zainteresowała Was historia Pani Wali, więc dla lepszego oglądu sprawy napiszą jeszcze na ten temat parę słów.
Ale nie tym razem.
Pisałam poprzednio, ze się już pozbierałam…
No, jednak nie;(.
Dzisiaj w nocy w drodze do toalety o mało nie zemdlałam (ostatnio zemdlałam jak byłam z pierwszym dzieckiem w ciąży, czyli przeszło pół wieku temu).
Zdążyłam się wrócić do pokoju, padłam na łóżko i straciłam przytomność.
Kiedy się ocknęłam byłam zlana zimnym potem.
Zawołałam Ślubnego, pomógł mi przejść do toalety, wróciłam już o własnych siłach, w miarę dobrze się czułam, więc poszłam spać.
Obudziłam się o 11.00, słaba, ale w miarę sprawna. Tylko w głowie mi chlupocze tak, jak przed laty po imprezie;).
Kiedy spojrzałam na barometr sprawa się jakby wyjaśniła – 990 hPa, baaardzo niskie ciśnienie.
Poza tym jak się należy do ZMP (dziękuję Aniu, ze bardzo trafne określenie;) to się niczemu nie należy dziwić;))).
A więc na razie sobie poodpoczywam, ale muszę się brać w garść, bo święta za pasem, okna trzeba przetrzeć i firany poprać.
Jednak kaloryfery brudzą je bardziej, niż latem kurz zza okna.

Komentarze

  1. No tak, zdarzało się że zima wiosna ale nie tak długo, snieg stopniał ale są przymrozki nocą i wiatry ze mało głowy nie urwie.Ze wszystkimi robotami do tyłu, umyłam kolejne okno w czapce szaliku i kamizelce na szybko. Balkon masz cudowny ,u mnie jeszcze nieposprzatany , Wilmo, święta i tak będą i miną , pozdrawiam i zdrowia życzę. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam panią Walę z twoich starych wpisów; czytałam poprzedni post, ale przyznam, że nie mam ostatnio siły komentować, cała energia idzie mi na przeglądanie wiadomości ze wschodu... Nie lekceważyłabym tego omdlenia, to jednak nie jest normalna reakcja, nawet na niskie cisnienie, chyba że twoje własne...?

    OdpowiedzUsuń
  3. A tam okna, zdrowie ważniejsze. Uważaj na siebie, żeby Cię kolejne omdlenie z przepracowania nie dopadło. U nas śniegu naprószyła garstka, ale wiatr mocno daje się we znaki. Trzymaj się ciepło tej mroźnej wiosny! 🌺

    OdpowiedzUsuń
  4. A wiesz że i mnie ostatnio coś podobnego się zdarzyło? Okropnie mi sie zakręciło w głowie - to chyba sprawa zmieniającego się ciśnienia...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wilmo, piękne kwiaty a za oknem zimowy krajobraz.
    Dziwna to tegoroczna zima. Do tego wahania ciśnienia uprzykrzające życie.
    U nas od wczoraj pada więc cieszmy się deszczem, bo straszna susza. Pozdrawiam, życzę zdrówka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale piękny balkon i jeszcze gwiazda betlejemska utrzymana do tej pory ,widać dobrą rękę do kwiatów. Wahania ciśnienia faktycznie uprzykrzają życie, też się gorzej czuję.Pamietam ,jak pisałaś o tej pani Walii solidnym jej sprzątaniu, jak to życie potrafi zaskakiwać, ciekawa jestem hej dalszych losów, a szczególnie w takich okolicznościach. Dziś dowiedziałam się o śmierci mojej nauczycielki z podstawówki i mojego kolegi, pogrzeby będą pewnie w piątek w mojej parafii, tak,że zaliczę obydwa. Takie to życie nieprzewidywalne jest.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, tak takie zmiany pogody to nie na nasze zdrowie.
    ja nie zemdlałam, ale strasznie się przeziębiłam, na szczęście to nie covid.
    W sobotę za to idę na pogrzeb koleżanki, zasłabła na lekcji, a wieczorem już nie żyła.
    Uważaj na siebie, oby wiosna wreszcie się ustabilizowała...

    OdpowiedzUsuń
  8. Spodobała mi się ta biała pierzyna na jeden dzień. Obudziłam się tamtego dnia i uśmiechnęłam do pejzażu za oknem. Niestety do południa nie było już śladu.

    A czemu chcesz gwiazdę wyrzucać? Ona Ci tak samo za rok zakwitnie. Moja mama już kilka lat ma tę samą gwiazdę i co roku ma czerwony czubek.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale narozrabiałaś, dobrze że nie upadłaś. Dokąd pogoda się nie ustabilizuje, tak się będziemy męczyć ze skokami ciśnienia. Nie wyrzucaj gwiazdy, ja po świętach przestaję podlewać i jak opadną wszystkie liście, trochę jej poprzycinam gałązki i jak miną mrozy wynoszę na balkon i zaczynam podlewać. Dużo zdrowia życzę !

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz