Serduszka?... Nie, gwiazdy ... w oczach...
Walentynki
można obchodzić różnorako i na wiele sposobów.
Można romantycznie, trzymając się z lubym za rączki w kawiarni lub w domu w otoczeniu kwiatów, prezentów i różnorakich gadżetów, którymi w tym okresie rynek nas zasypuje.
Można przesłać ukochanej osobie życzenia na kartce, mailem, sms-em, można przesłać telefonicznie muzyczną dedykację – co komu fantazja podpowie.
Można być antywalentynkowym i ten dzień z czerwonymi serduszkami zignorować, a nawet wyśmiać.
Można, tak jak ja, spędzać w toalecie klęcząc przed muszlą klozetową i „rozmawiać” z nią w języku marsjańskim.
Można romantycznie, trzymając się z lubym za rączki w kawiarni lub w domu w otoczeniu kwiatów, prezentów i różnorakich gadżetów, którymi w tym okresie rynek nas zasypuje.
Można przesłać ukochanej osobie życzenia na kartce, mailem, sms-em, można przesłać telefonicznie muzyczną dedykację – co komu fantazja podpowie.
Można być antywalentynkowym i ten dzień z czerwonymi serduszkami zignorować, a nawet wyśmiać.
Można, tak jak ja, spędzać w toalecie klęcząc przed muszlą klozetową i „rozmawiać” z nią w języku marsjańskim.
Strasznie strułam się
antybiotykiem, który dostałam od dentysty jako lek osłonowy po wszczepieniu
implantu.
Ostatni raz byłam taka chora
pół wieku temu, jak nadużyłam wina domowej roboty;).
Teraz już mi nieco
odpuszcza, ale w nocy i do południa to był Armagedon.
Czuję się jak stary, kiszony
ogórek;).
Można zupełnie nie zauważyć walentynek tak jak ja. właśnie mi uświadomiłaś który dzisiaj mamy. 😂😂😂 Ale to akurat dla mnie zupełnie nie istotne i jakoś nigdy nie było, niezależnie od stanu mojego serca.
OdpowiedzUsuńI proszę mi nie obrażać Marsjan. 😝
Bidulka.Przytułam mocno.Ja jeszcze nie dzwoniłam folta tego specjalisty bo mam nadal pietra.
OdpowiedzUsuńMiało być do a nie jakieś folta.
OdpowiedzUsuńWspółczuję, będzie dobrze, życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
OdpowiedzUsuńOjojoj...to tak jak ja, tylko z innego powodu, ale łączę się w bólu. Zdrówka dużo życzę, niechby jako i mnie wróciło.
OdpowiedzUsuńA św. Walentego nie obchodzę, bo do chorób umysłowych, nerwowych i epilepsji się nie przyznaję:) A przecież to ich patron:)
Hehehe. Dobre ��
UsuńWilmo, biedna, kochana/ Co on ci dała? Jakiś superantybiotyk ostatniej szansy? Ale się na niego wściekłam. Dużo pij, zapodaj sobie len parzony i leż odłogiem, aż odzyskasz siły. Przytulam walentynkowo.
OdpowiedzUsuńNie zazdroszczę i serdecznie tulam choćby wirtualnie, aby ta zaraza odeszła!
OdpowiedzUsuńZdowia życzę wilma
OdpowiedzUsuńBardzo wspolczuje i trzymam kciuki, zeby minęlo jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńA niech to, zamiast pomóc, to zaszkodził:(
OdpowiedzUsuńBidusia! Miałam grypę żołądkową spędzoną nad sedesem, więc na bieżąco jestem w Twoich przeżyciach :((( Niech Ci już przejdzie, Przytulam mocno.
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do formy.. zdrowie ważniejsze od walentynek :)
OdpowiedzUsuńWirus Rota ? Współczuję. Jak minie, pamiętaj, żeby się nawadniać.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję. I mnie czasami dopadają takie niestrawności....
OdpowiedzUsuńRozumiem że dziś już lepiej.
Wracaj do zdrowia.
Życzę siły i zdrowia <3
OdpowiedzUsuńMyślę, że już dziś jest lepiej, czego Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńwlasnie wobrazilam sobie tego ogórka, który mówi, ze czuje sie, jak Veanka po antybiotyku :D
OdpowiedzUsuńzdrowia Aniu :***
Dużo, dużo zdrowia.
OdpowiedzUsuńKiedyś taką "przyjemność" siedzenia na sedesie z głową nad miską miałam w czasie grypy żołądkowej. Jedna noc tak mnie pozbawiła sił, że następnego dnia nie byłam w stanie wstać z łóżka.
Pij dużo wody. Ja bym do niej dodała jeszcze elektrolity, ale nie jestem lekarzem i nie będę się wymądrzać.
Moc serdeczności. Marysia.
Hop hop, Wilmo kochana, gdzie jesteś? Odezwij się i powiedz, że już się dobrze czujesz, buziaki :)))
OdpowiedzUsuńWilmo! Już Dzień Kobiet, duuużo dobrego dla Ciebie :)))
OdpowiedzUsuńWilmo, co u Ciebie?
OdpowiedzUsuń