Jaki wpis, taki tytuł, czyli nie warto czytać...
Upał taki, ze tylko siedzieć w nad strumyczkiem w cieniu i
moczyć nogi w chłodnej wodzie.
Ale zamiast strumyczka musi wystarczyć mi włączony
wentylator.
Ostatnio jestem jakaś taka przymulona i apatyczna.
Wiem, ze to nie depresja, bo tę znam doskonale – nie, to nie
to uczucie.
Już sama na siebie jestem zła, bo niby z tym
rozmemłanieniem nie jest mi źle, ale inni to widzą i ich to chyba martwi.
Wnuk mnie ostatnio stanowczo za często przytula i mówi „kocham
cię babciu”(Staś był zawsze bardzo uczuciowym dzieckiem, ale nie aż tak
wylewnym).
Wnuczka nadmiernie mi pomaga, nawet padło zdanie, bym kupiła Termomix, bo wtedy ona gotowałaby za mnie obiady, gdyż w Termomixsie to ona potrafi, bo widzi jak mama to robi.
Wnuczka nadmiernie mi pomaga, nawet padło zdanie, bym kupiła Termomix, bo wtedy ona gotowałaby za mnie obiady, gdyż w Termomixsie to ona potrafi, bo widzi jak mama to robi.
A córka wprost pyta – mamo, co z tobą, dlaczego jesteś taka
milcząca, jak nie powiesz mi co ci jest, to nie mogę ci pomóc.
A ja nie potrzebuję pomocy, przynajmniej nie od
najbliższych, bo oni nie są władni mi tej pomocy udzielić.
Bo jaki wpływ mogą mieć bliscy na otaczającą nas
rzeczywistość, na te kanalie siedzące na Wiejskiej działających na zasadzie –
„co jest w stanie zastąpić honor? – oczywiście honorarium”, na te upały, które
kiedyś kochałam a teraz bardzo ich nie lubię bo jestem stara i na niektórych
członków mojej rodziny, którym się wydaje, ze wiedzą lepiej, co jest dla mnie
dobre.
Kiedyś w sytuacjach trudnych, na które nie miała żadnego
wpływu udawałam się na tzw. emigrację wewnętrzną.
Ale gdy dzieją się rzeczy, które nie da się „nie widzieć”, nie
da wyprzeć się ze swej świadomości, ogarnie człowieka apatia i „mam to gdzieś,
nie warto nawet kłapać dziobem” .
Przemyślałam sobie swoją sytuację blogową.
Mogą zlikwidować bloga zupełnie, dać sobie spokój z pisaniem
i zająć się na szerszą skalę scrapookingiem.
Rzecz w tym, że zajęcia z papierkami bardzo lubię i
dotychczas są dla mnie wytchnieniem i ucieczką od rzeczywistości i nie
chciałabym , by stały się dla mnie obowiązkiem.
Można by, zmieniając tytuł bloga i Nicka, przenieść bloga na
inny adres, a nawet portal.
Mimo, ze przyzwyczaiłam się już do tego miejsca i mojego
Nicka, ta wersja mi się podoba, ale…
Ale nie potrafię zrobić tego sama, będę potrzebowała pomocy.
Dotychczas prosiłam o to córkę, OMW lub starszego wnuka.
Teraz MUSI być to ktoś obcy, więc będę kogoś takiego
poszukiwała.
Dopóki jednak ktoś mi nie pomoże, zostaje tak jak jest i mam
to w nosie, jeżeli ktoś z mojej rodziny poczuję się obrażony prawdą.
Tak, prawdą, bo zauważyłam, ze prawda najbardziej kłuje w oczy.
Gdybym o kimś napisała nieprawdę, to by było z przymrużeniem
oka – „co ta Wilma znowu wymyśliła”.
Gdy piszę prawdę, jest to kalanie własnego gniazda.
ps.cokolwiek postanowię z blogiem zrobić, będziecie o tym wiedzieć.
Jeżeli przeniosę się w inne miejsce, mailowo dam Wam namiary.
Gdybyś zdecydowała się na przenosiny, pamiętaj o nas :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, tak jak obiecałam, powiadomię kogo trzeba.
UsuńJak wiesz, ja sobie nic nie robię z tego, iż mam świadomość podczytywania przez część rodziny! Po prostu nic o nich nie piszę, a jak już muszę, to enigmatycznie! Swoje wiem, i tyle! Moje nerwy są dla mnie ważniejsze!
OdpowiedzUsuńSpróbuję zapytać się jednej "dobrej duszy", która mi pomaga w kwestiach blogowych, czy zechce i Tobie! A nóż-kakauko się uda!
Serdeczności!
Fusilko, może za jakiś czas i ja dojrzeję, do takiego podejścia do sprawy.
UsuńNa razie źle mi się pisze, kiedy muszę się cenzurować, a nie mam już sił, by tłumaczyć co nie którym, ze to jest mój blog i mogę na nim pisać i czym chcę.
Dziękuję za pomoc:).
Chyba każdy ma takie gorsze, kryzysowe dni. Ja też lubię wtedy być sama, a moi najbliżsi już wiedzą i szanują to, chociaż wiem , że bacznie mnie obserwują, bo się po prostu martwią. A ja sama muszę sobie wszystko poukładać. A zmiana Nicka i adresu bloga to dobry pomysł, bo jakby nie było, każdy z nas czasami potrzebuje anonimowości. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za zrozumienie sytuacji.
UsuńPrawdopodobnie będzie nowy log, nie wiem jeszcze kiedy, bo dla mnie to dość trudne założyć nowy blog, przenosząc jednocześnie na niego ten tymczasowy.
Serdeczności.
Co radzić, moja rodzina podgląda, nie przeszkadza im ani mnie.Upały też że mnie czynią zamotaną osobę ale słoiki zaorawiam choć działka zarasta.Jak przemyślisz to mam nadzieję że namiary jakoś przekazesz.Tulam mocno.
OdpowiedzUsuńUla, u mnie ze słoikami w tym roku krucho. Zrobiłam tylko trochę konfitur wiśniowych.
UsuńAle we wrześniu wyżyję się na przetworach z pomidorów;))).
Namiary na nowe miejsce oczywiście przekażę.
Trzeba sobie postawić pytanie: po co mi blog ? Jeśli tylko dla siebie i blogowego towarzystwa, to oczywiście zakładaj nowy pod innym adresem i ani pary z ust rodzinie. To nie jest trudne. Zakładasz nowego maila i na jego bazie blog pod innym tytułem. I po sprawie. Co masz powiedzieć rodzinie, to powiesz, nie muszą czytać Twojego bloga, gdzie możesz napisać także to, czego rodzinie powiedzieć nie można. To żaden blog o charakterze osobistym, jeśli objęty jest cenzurą własną.
OdpowiedzUsuńPiranio, blog jest mój i dla mnie, mojego blogowego towarzystwa i przypadkowych czytaczy. Bliska rodzina do mojego bloga nie zagląda, bo nie musi, wie co u mnie - i to nie o nich chodzi.
UsuńChodzi o rodzinę dalszą, wszelkich pociotków i znajomych, którzy przy okazji spotkań (na szczęście rzadkich) szeroki komentują moje wpisy, okazują swoje niezadowolenie lub odwrotnie, udzielają rad nie mając pojęcia necie.
Teraz przebrała się miarka, bo zaczynają dzwonić z durnymi uwagami.
A poszli won!
Możesz 'zamknąć' blog, dając konkretnym osobom dostęp, ale nie wiem, czy o to ci chodzi. W ustawieniach jest taka opcja:
OdpowiedzUsuń"Prywatne – tylko wybrani czytelnicy
Twój blog może być dostępny tylko dla wybranych przez Ciebie użytkowników. Aby wyświetlić posty, tacy użytkownicy będą musieli wcześniej się zalogować.
Wybrani przez Ciebie użytkownicy będą zapisywani na liście czytelników bloga, którą będzie można wyświetlać i zmieniać."
Ikroopko, myślałam nad dostępem dla konkretnych osób, o takie rozwiązanie mi się bardzo spodobało, ale się doczytałam, ze "czytacze z dostępem" muszą się rejestrować.
UsuńI to mi się nie podoba, bo nie chcę sprawiać blogowemu towarzystwu kłopotów.
Więc będzie chyba nowy blog.
A widzisz, o tym nie pomyslałam:(
UsuńMoże jednak spróbuj trochę rodzince wyjaśnić, bo oni się o Ciebie bardzo martwią.. My też 🤗 m
OdpowiedzUsuńMyszko, te wszystkie nieporozumienia i zamykanie bloga nie jest przez najbliższych, więc im nie muszę nic wyjaśniać.
UsuńTo dalsza rodzina i znajomki są wścibscy i upierdliwi i to ich muszę od bloga dociąć. i
Przez całe lato jestem przymulona i apatyczna, słońce nie wpływa na mnie najlepiej. Mąż się śmieje, że niedługo zamienię się w nietoperza. A ja, że zapadnę w sen letni, bo może jestem niedźwiedziem polarnym?
OdpowiedzUsuńZauważyłam bardzo ważną rzecz – Twoja rodzina jest czuła. Jest w niej prawdziwa miłość. Pomyślałam, że w wielu domach nie ma miłości, a Ty masz wielkie szczęście.
Znajdując się ostatnio bardzo często w sytuacjach kiedy nie warto kłapać dziobem, wiem jakie to przykre. Jeszcze mnie to gnębi. To nadal aktualne.
Pewna część rodziny uważa, że piszę na blogu rzeczy gorszące. Bladego pojęcia nie mam, co ja im zrobiłam. Tacy po prostu są ludzie, a wyżej zadka nie podskoczysz. Na pewno nie będę uszczęśliwiać ich na siłę, dalej robię swoje.
Planuję w dalszej przyszłości przenieść bloga na stronę internetową. Dość mam kaprysów bloggera, a i widmo skasowania tej darmowej platformy wisi gdzieś tam w plotkach internautów. Poproszę do tego znajomą informatyczkę.
Aniu, nad stroną internetową też myślałam.
UsuńWłaściwie mam już jedną na którą przeniosłam blog z bloxa, ale tam się już nic więcej oprócz moich trzech byłych blogów nie zmieści.
Na razie będzie prawdopodobnie nowy blog, a jak będę na wiosnę opłaca moją domenę, to zorientuję się, czy by nie wykupić większej i wszystkie blogi umieścić razem.
a poszli w pieruny
OdpowiedzUsuńMarga, wracaj na bloga, bo bardzo mi brakuje Twojego trzeźwego spojrzenia na sprawy;))).
UsuńOd razu odniosę się do tytułu,- warto czytać.Pozazdroscic tylko Twoich bliskich, zauważają nastrój u Ciebie.Zastanawiam się,czy u mnie jest podobnie i naprawdę trudno mi stwierdzić.
OdpowiedzUsuńIra, Twoi bliscy też na pewno zauważają jak Ty się czujesz, ale dorośli pewnie są bardziej wstrzemięźliwi w okazywaniu zainteresowania, a u mnie wnuczęta, jak to dzieci, szczere do bólu od razu pytają;)..
UsuńWilmo, piękne zdjęcia, a rodzina... wiadomo martwi się szczególnie kiedy przeczyta jakiś Twój smutny wpis. Czy warto się przenosić ? musisz to przemyśleć. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPodróżniczko, to nie chodzi o moją najbliższą rodzinę, oni nie czytają mojego bloga, bo nie maja takiej potrzeby.
UsuńCo się u mnie dzieje wiedzą i wiedzą.
To chodzi i bardzo wścibską dalszą rodzinę i o ich komentarze i fochy, bo każdemu coś tam nie pasuje, coś się nie podoba itp.
Hm, przemyslisz i zrobisz jak bedziesz uwazala za wlasciwe dla siebie.
OdpowiedzUsuńSzkoda byloby mi jednak, jak bys zniknela... do kartek to ja nie mam dojscia.
Pozdrawiam Cie serdecznie.
Lucy, prawdopodobnie będzie nowy blog i nie martw się, na pewno Ci nie zniknę;).
UsuńWilma, nie opuszczaj nas! I luzik poza tym :)
OdpowiedzUsuń