Wykrzywiona rzeczywistość.

Cały tydzień okropnie się czułam, głowa mi po prostu pękał i to nie z bólu, po prostu czułam rozpieranie tak, jakby mi mózg spuchł, lub moja „wiedza” już się w czaszce nie mieściła;))).
Było mi niedobrze, i byłam bardzo senna (to akurat dobrze, bo jak spałam to nic nie czułam;).

Tak więc mam cały tydzień w plecy, bo go praktycznie przespałam.

Paskudne jest życie meteopaty, to pewnie kara za to, że nie potrafiłam zrozumieć o czym mówi Mama, kiedy ją dopadały te, niezrozumiałe wtedy dla mnie, dolegliwości;).

Dzisiaj jest już znacznie lepiej, jestem jeszcze bardzo nie „pozbierana”, ale przynajmniej nie śpię i głowy mi nie rozsadza.
Teraz przynajmniej tą rozsadzającą głową się nie przejmuję, bo wiem co to jest
i dlaczego się tak dzieje.
Ale jak mnie to dopadło kilkanaście lat temu, to - pierwszy raz w życiu, i mam nadzieje, że ostatni, - prosiłam kolegę lekarza neurologa o „protekcję”, czyli o zrobienie mi tomografu głowy.

Dzisiaj Ślubny pojechał na pogrzeb żony swojego kolegi.
Zachorowała tuż przed świętami wielkanocnymi, ogólne rozbicie i trudności z oddychaniem.

Szybko trafiła do szpitala, czuła się coraz gorzej, trafiła pod respirator, a jak wiadomo, spod tego urządzenia rzadko kto żywy wychodzi.

Kobieta zdrowa, bez chorób współistniejących…

Dużo osób z mojej rodziny i znajomych chorowało na covid.

Część bezobjawowo, reszta przeszła to względnie dobrze, chociaż nie wszyscy byli okazami zdrowia i o parę osób naprawdę się martwiliśmy.

A tu umiera osoba, co prawda starsza (tuż po sześćdziesiątce) ale ogólnie zdrowa.
Niby nikt z rodziny, ani nawet ktoś zaprzyjaźniony, ale bardzo to mną wstrząsnęło i obudziło obawy, które przez ten rok się już "uśpiły".

Kilka dni temu córka wspominała mi, ze pod koniec maja jedziemy na podobny wypad, jak byliśmy rok temu.
Zignorowałam wówczas tę informację, bo byłam półprzytomna, ale teraz to mi się jakoś odechciało z domu gdziekolwiek ruszać…

Gdzie te czasy, kiedy jedynym ograniczeniem wyjazdu było ograniczenie finansowe, ewentualnie moja niechęć do ruszania się z domu gdziekolwiek, a nie obawa i strach?





 

 

Komentarze

  1. Współczuję bólu głowy.Ja również nie mam ochoty na dalsze wypady, do wnuków czy do sióstr to jeszcze.Moja mama mówiła "a jedzcie wszyscy a ja sama w domu to będę miała piękne wczasy ".Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urszula, a wiesz, ze moja mama mawiała podobnie, jak brat z bratową chcieli ją zabierać na wczasy;).
      Teraz mamę rozumiem, kiedyś się dziwiłam, ze nigdzie nie chce się ruszać.
      Trzymaj się:).

      Usuń
  2. Czasem jesteśmy chorzy, a nawet o tym nie wiemy.
    Nie pozwól opanować się przez strach.
    Bólu głowy wspólczuję.
    Piekne kwiatuszki, moj ulubiony kolor i wiosenne kwiary.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora, przez pad rok trwania epidemii człowiekowi jakoś zagrożenie spowszedniało.
      Poza tym to ograniczenie wolności też robi swoje, człowiek ma już tego dość i chciałby odreagować jakimś wyjazdem, czy choćby wyjściem do restauracji.
      Ale jak się zdarzy śmierć w bliskim otoczeniu, to człowieka od razu stawia do pionu.

      Usuń
  3. Najgorsza w tym choróbsku jest jego nieprzewidywalność. Dla jednych łagodny, innych na tamten świat przenosi. Mimo wszystko jakoś funkcjonować trzeba, chronić się i dbać o odporność. Spokojnego weekendu, zdrówka i oby ból głowy na długo Cię omijał!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myszko, nieprzewidywalność tej choroby jest ogromna.
      I czym dłużej trwa, tym więcej jest niewiadomych, chociażby powikłania po chorobie przebytej lekko lub bezobjawowo.
      Nie pisze się o tym, a jeżeli już to bardzo oględnie, a powikłania są i to często i poważne.
      Dobrego, ciepłego i spokojnego nowego tygodnia

      Usuń
  4. Pogoda się poprawia więc może i Twoje dolegliwości miną. Z covidem prawie jak w odliczance, na kogo wypadnie... Nie znamy przecież swojej odporności na wirusa. Dbajmy o siebie. Ja tęsknię za wyjazdem, gdziekolwiek, ale najbardziej nad morze. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podróżniczko, bardzo trafna charakterystyka zarażenia się covidem - na kogo wypadnie...
      Ja akurat niby znam swoją odporność, ale jakoś średnio w to wierzę, ze mając odpowiednią ilość p/ciał IgG to one mnie uchronią przed zachorowaniem.
      Ale mimo to, jak się nic spektakularnego nie wydarzy, to w następny weekend jadę nad morze.
      Pozdrawiam serdecznie:).

      Usuń
  5. Mam nadzieję że już Ci przeszło,i lepiej się czujesz bo pogoda się poprawiła.
    Będzie mi miło gy zawitasz do mnie aby poczytać o mieście rezydencjonalnym :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, pogoda w tym tygodniu była taka, jaka powinna być w maju.
      To był dla mnie tydzień trudny, jedyny plus tego, ze całymi dniami byłam na powietrzu.
      Dla kogoś, kto ma działkę to nic takiego, ja taką możliwość przebywania na zewnątrz bardzo zbytnio doceniam.
      Pozdrawiam.

      Usuń

Prześlij komentarz