Czas było przywyknąć...


Mija trzeci dzień mojego pobytu tutaj, drugi dzień zabiegów.
W domu od dłuższego czasu sobie „ruchowo” folgowałam , więc teraz po średnio intensywnych ćwiczeniach mam zakwasy jakbym przebiegła nieomal Maraton;).
Próbowałam to trochę „rozchodzić” i prawie trzy godziny włóczyłam się po tym rozkopanym parku.
Czy pomoże zobaczę jutro, albo będę chodziła jak człowiek, abo też jak nasz praprzodek, na czworakach.
A poza tym żałuję, ze jednak nie uciekłam pierwszego dnia do domu, mając w nosie to całe leczenie.

Przyjeżdżam do tego sanatorium od dwudziestu lat, kiedyś dwa razy w roku,  teraz raz w roku.
Polubiłam to miejsce za profesjonalizm, dobrą jakość opieki lekarskiej, dużą wiedzę i uczciwość zawodową rehabilitantów, smaczne i zdrowe posiłki i miłą atmosferę.
Od dawna szwankowała organizacja przyjmowania pacjentów, więc zawsze nie lubiłam pierwszego dnia pobytu.
Psioczyłam na to, ale przechodziłam nad tym do porządku dziennego i co roku wybierałam się na leczenie.
No, ale się zepsuło - wszystko.
A właściwie prawie wszystko, bo rehabilitanci dalej są bardzo dobrzy w swoim fachu i serdeczni dla kuracjuszy.
Ale mają wytyczne kolidujące ze zdrowym rozsądkiem, uczciwością i etyką zawodową.
Wytyczne mają też lekarze, mają zaoszczędzić na kuracjuszach ile się da.
W praktyce to oznacza, ze zlecają kuracjuszom zabiegi nie te, które mają pomóc, tylko te, które są tańsze.
Przyznaję, że już od dwóch , trzech lat zauważałam małe uchybienia, ale myślałam sobie – to się zdarza, każdy może mieć lepszy, lub gorszy dzień, każdy może się pomylić, wszak nie myli się tylko ten, co nic nie robi ….
Ale w tym roku widzę wyraźnie, ze to zaczynała się równia pochyła i z biegiem czasu „sypie” się wszystko coraz szybciej.
Właściwie nie powinnam być zdziwiona, bo wystarczy rozejrzeć się w koło siebie, widać wyraźnie co się dzieje i to w każdej dziedzinie.
Znaki czasu, znaki polityki.
Bezpośrednio to „pogorszenie” mnie nie dotyka, bo za długo tu przyjeżdżam, by dać się „oszukać”.
Ale nie jest  miło patrzeć, ze takie wspaniałe miejsce przestaje istnieć, ze uleciał gdzieś klimat ten sprzed kilku lat, że ludzie, których lubiłam, którym wierzyłam i ufałam i których szanowałam dali się zdeprawować.
Sanatorium będzie istnieć dalej, będzie nawet ładniejsze i wygodniejsze, bo wciąż się modernizuje.
Zarządzający dobrze znają prawa ekonomii, wiedzą, że im więcej w infrastrukturę zainwestują, tym więcej ludzi przyciągną i więcej zysków z biznesu wycisną.
Tylko niczego nieświadomi kuracjusze będą się kąpać w ilościowo zmniejszonej i rozcieńczonej siarce, będą brać zabiegi nie te, które im powinny pomóc, lecz te, które są tańsze.
Bo niby jak lekarz ma utrafić z zaordynowaniem zabiegu, kiedy nawet zza biurka nie wyjdzie by zbadał pacjentowi choćby jego zakres ruchu, czy zmierzył ciśnienie.
Na dokumenty medyczne, które kuracjusz przywozi z sobą też tylko ledwo zerknie.
Tak, osobiście zetknęłam się  z takim "badaniem" w ubiegłym roku, kiedy "mój" lekarz był na urlopie, a kuracjusze przepytywani przeze mnie na ten temat wszyscy potwierdzali ten "nowatorski" sposób badania.
Na szczęście „mój” lekarz bada dokładnie i wnikliwie.
Ale też ma swoje za uszami, bo próbował mnie oszwabić, niestety, nie wiedział, ze starego wróbla na plewy się nie złapie.
Sorry, ze tak sobie tu trochę ulałam żółci, ale jest mi smutno, ze tak się wokół dzieje.
Cóż, czasy i polityka i tu odbiła swoje piętno.
Czas było przywyknąć, jak mówił Kargul ...

Komentarze

  1. Sanatorium ze skierowaniem NFZ ? Bo chyba też są i prywatne, ale przypuszczam, że pewnie wszędzie tak samo, wszędzie liczy się rachunek ekonomiczny.
    Jako doświadczony wyga nie daj się nabrać na byle co, w końcu stawką jest swoje zdrowie. I oszczędzaj nerwy, o ile się da w takiej rzeczywistości, jaką zastałaś.
    Zdrowia życzę przede wszystkim, reszta się ułoży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piranio, część kuracjuszy jest tu ze skierowaniami NFZ a część kuracjuszy pełnopłatnych.
      Teraz bez kuracjuszy pełnopłatnych sanatoria wegetują, bo to co daje NFZ wystarczy tylko na to, by przetrwać. Te sanatoria wyglądają tak, jak przed trzydziestu laty, bez większych remontów, bez unowocześnień, ze starym sprzętem, no i pokoje wieloosobowe.
      Wiem, ze wszędzie liczy się rachunek ekonomiczny, niech więc oszczędzają na czym mogą, niech nawet podniosą cenę pobytów pełnopłatnych, tylko niech nie oszukują i chachmęcą.
      Chętnie zapłaciłabym więcej, byleby nie próbowali zrobić ze mnie głupszej niż jestem;).

      Usuń
  2. Smutna ta rzeczywistość i źle wróży na przyszłość.. w tej przyszłości bez pieniędzy już chyba nic się nie wyleczy. Trzymaj się i walcz o swoje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myszko, mnie to już tylko coraz bardziej zadziwiają i szokują porządki dzisiejszych czasów.
      Ale serce mnie boli, ze w takim zbójeckim systemie będą musiały żyć moje dzieci i wnuki;(.

      Usuń
  3. Tylko jeden raz byłam w sanatorium i nie byłam zadowolona. Po kąpielach pół roku leczyłam się z powodu zakażenia bakteriami.Zgadzam się, że lekarze przepisują tańsze zabiegi. Nie wiem jak jest obecnie, ale kilka razy korzystałam z zabiegów na oddziale rehabilitacyjnym w szpitalu. I tu zabiegi przepisuje lekarz pierwszego kontaktu. Można poprosić o odpowiednie. Życzę zdrówka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z racji poważnych problemów zdrowotnych z wyjazdów do sanatoriów wyjeżdżam od lat.
      Na początku warunki w sanatoriach były siermiężne, ale takie były w większości sanatoriów, więc przyjmowało się to jako coś naturalnego.
      Kiedy do instytucji pt sanatorium zaczęła wchodzić komercja chętnie z tego skorzystałam, bo trochę wygody i luksusu można było sobie kupić (np pokój jednoosobowy).
      Bo odpłatność akceptuję, ale oszustwa i mataczenia NIE.

      Usuń
  4. Czyxli w Niemczech jak i w Polsce, biznes najwazniejszy. I zeby jak najmniej kosztowal. Odbuija sie to przede wszystkim na personelu, dokladniej redukcji tegoz. A jak brak personelu, to wiele rzeczy odbywa sie inaczej, badz wcale. Sama to odczuwam. Czy trwajac w systemie, daje sie "deprawowac"? No cóz, w systemie jestem i pozostane, bo na honorowe rzucenie pracy po prostu mnie nie stac. Zmienic prace? Gdzie indziej tez zupe na wodzie gotuja i tak samo cienko przeda, tak wiec skórka za wyprawke. Pozostaje wiec przy pisaniu protokolu odciazajacego, zeby jakby cos tam gdzies tam i cos z tego mialo byc, miec na pismie, ze na czas alarmowalam, a pracodawca byl od razu informowany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucy, ale wyobraź sobie, ze personel, który najbardziej został zredukowany i którym jest najtrudniej tj. rehabilitanci są w dalszym ciągu w porządku. Są zmęczeni i bywają czasem niedociągnięcia, ale każdy to rozumie.
      Nie rozumiem dyrekcji, która zamiast szukać oszczędności montując np urządzenia do oszczędności prądu, wody itp, szuka oszczędności oszukując kuracjuszy.
      A najbardziej nie pojmuję, jak lekarze mogli pójść na taki układ, wszak jest to zawód gdzie kręgosłup moralny jest niezbędny.

      Usuń
    2. Nacisk z góry, a najwiekszy na ordynatorow. Dzisiejsza praca a ta sama praca kilkanaście, a nawet kilka lat temu, to sa dwa swiaty.
      Sama tez bywam zmeczona jak pies, obolała, a tez jrstem mila. I zdarzają mi sie tez niedociagniecia, dlatego te protokoly dla wlasnego zabezpieczenia. Ja nie odpowiafam za cos, co moze mi sie przydarzyć, gdy nagle sama opiekuję sie 40- 50 pacjentami, z czego znakomiza czesc operowana jest w ostatnich 2 dniach

      Usuń
  5. Watpie czy z dziedziny zdrowia cokolwiek się zmieni tylko na gorsze. Oszczędności to główny kierunek.Liczy sie ilość kuracjuszy nie jakość. Dokładnie, bezpłatne zabiegi to te najtansze czy potrzeba czy nie.Wytrzymaj bo chyba odwrotu nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urszula, trafiłaś w punkt!
      Ja wytrzymam, bo jak napisałam, jestem zbyt doświadczonym kuracjuszem by sobie dać zrobić krzywdę.
      Ale wkurza mnie obrzydliwy pomysł, by nabić sobie kieszeń kosztem ludzi chorych.

      Usuń
  6. Mam wrażenie, że w opowieściach medycznych jeszcze długo nie usłyszymy happy end'u.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, Aniu, masz rację.
      I to z dwóch powodów, po pierwsze system NFZ jest "chory" a po drugie, by w tym zdeprawowanym światku lekarskim powrócił etos lekarza potrzeba wielu lat.
      Dożyliśmy czasów, kiedy lekarzy dobrze wykonujących swój zawód traktujemy jak coś nadzwyczajnego i prawie stawiamy im pomniki.
      Ostatnie zdanie nie jest formą drwiny, sama znam dwóch takich lekarzy i wychwalam ich pod niebiosy ze zwykłej wdzięczności.

      Usuń
  7. Zgadzam się z Twoją opinią o lekarzach, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ira, nie zgadzać się w tym temacie to mogą się jedynie lekarze;))
    Pozdrawiam Cię:).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz