Coraz bliżej święta. Chcę być facetem.
Kiedy ja miotam się między
szatkowaniem kapusty a krojeniem grzybów na farsz do pierogów z kapustą i grzybami, kiedy
robię plan co do ryb, kiedy kupić i jak przygotować – mój Ślubny dostał
zadanie, by pomył wszystkie klosze jakie
są w domu.
Jest ich w domu kilkanaście,
robota na 2-3 godziny.
A mój Ślubny podzieli sobie to zadanie na dwa dni.
No, półtora dnia – i przez ten czas był bardzo zapracowany.
I wtedy pomyślałam sobie – chcę być facetem!!!
Ale szybko oprzytomniałam,
no nie, z własnej woli skazywać się na bycie „tym z Marsa”;).
Dzięki temu, ze córcia
włączyła się w przygotowania świąteczne, niby mam dużo mniej pracy, ale czuję się jakby mi ktoś
włożył kij w moje trybiki.
Bo zawsze szłam, według od
lat ustalonego porządku, od jednej pracy do drugiej, a teraz...
Eh, sama nie wiem czego
chcę, zła jestem na siebie… bo dziwaczeję.
Coraz częściej wędruję po
meandrach wspomnień…
Coraz częściej męczy mnie dorosłość.
Szczególnie teraz, w ten przedświąteczny czas przeszkadza mi jak dziura w
bucie, dusi jak zmora i radość chwili zabiera jak cichy złodziej, a nastrojami
mymi huśta jak na huśtawce.
Nocą sen zdmuchuje z mych powiek, a rano z lic uśmiech ściera.
Szczególnie w ten przedświąteczny czas tęsknię za czasami bajek i niebolesnych
wzruszeń byle czym.
Tęsknię za malowaniem palcem na zamrożonej szybie marzeń, za nadsłuchiwaniem o
czym szepcze przed snem stary dom.
Tęsknię za podsłuchiwaniem Rodziców, kiedy rozmawiali o prezentach, co kupili,
gdzie schowali…
Tęsknię za zapachem dawnej choinki, teraz nawet choinki pachną inaczej.
Tęsknię do radosnego wypatrywania pierwszej gwiazdki i do nerwowego
wysłuchiwania dźwięku dzwoneczka, który anonsował nadejście Gwiazdora … chociaż
ten brzuchaty Gwiazdor nie raz przyłożył mi rózgą w łapę;).
Martwi mnie, ze dziecięcy świat baśni,
ufnego patrzenia na rzeczywistość i radosnego wyczekiwania notorycznie
przegrywa ze zmęczoną dojrzałością, wyblakłą i wymiętą jak sprana serweta.
Mimo walczących we mnie „dwóch światów”
przygotowania do świąt posuwają się całkiem dobrze.
Córce zostało po ubieraniu choinki trochę gałązek jodłowych, muszę w moich
„zasobach” poszukać kilka błyszczących świecidełek i zrobić kolorowy stroik.
Jutro (lub pojutrze) Ślubny z wnuczętami ma pojechać na cmentarz dla zwierząt i
położyć go na miejscu spoczynku Pichandry i Bandyty oraz Dżudusia (tak, miesiąc
temu chomik Wiktorii też odszedł za Tęczowy Most.).
Nie ma co tego odkładać na później, bo do świąt coraz bliżej...
To masz przedswiateczną gorączkę pracy.Chyba sporo z nas jest tak poszarpana.Świeta prawda, też tęsknię i wspominam lata dziecinne, jakie to było ekscytujące, było biednie ale wrażenie niesamowite.To była magia.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUrszula, te nasze czasy dzieciństwa różne bywały, ale każdy je dobrze wspomina, bo czuł się wtedy beztroski i bezpieczny.
UsuńA dorosłość, niestety, zdejmuje z oczu różowe okulary...
Ja jestem kobietą z Marsa i nie narzekam. Na Marsie jest bardzo fajnie, dlatego planuję tam wrócić. :D
OdpowiedzUsuńDzisiaj wszystkim życzę "zostaw te święta, wyjedź, odpocznij"...
Ach, podoba mi się to, rob co chcesz , po prostu.
UsuńJael, kobieta z Marsa jest ok, tak samo jak mężczyzna z Wenus;).
UsuńAleż nostalgi obudziłaś we mnie tym wpisem. Chwilę też po tęsknię za tym dzieckiem z przed wielu lat, a potem do roboty .. 😀😊
OdpowiedzUsuńElaj, przedświąteczny czas, czas wspomnień, wybiegamy myślami do beztroskich chwil i bezpiecznego spokoju...
UsuńMnie przy Świętach bierze na oglądanie albumów rodzinnych i też wspominam i czas świąteczny i ten z dzieciństwa. Człowiek to jednak sentymentalna istota. Tymczasem wracamy do rzeczywistości, u nas dziś mycie podłóg. Dobrze, że masz wsparcie. A te umyte, po dwóch dniach żyrandole, też docenić warto ;) Powodzenia w przygotowaniach!
OdpowiedzUsuńMyszko, właśnie tak, w te zimowe święta najczęściej idą w ruch albumy ze zdjęciami.
UsuńIle jest wtedy tłumaczenia najmłodszemu pokoleniu kim jest ten pan z wąsami lub ta pani
z kokiem....
Wilmo, tak pięknie to ujęłaś... ja też tęsknię.... Ciebie przytulam 🌺
OdpowiedzUsuńAniu, taki czas, w którym najlepiej i najmilej się wspomina piękne i beztroskie chwile...
UsuńŚwiat lat dziecinnych na zawsze zostanie, piękny i czysty jak pierwsze kochanie!
OdpowiedzUsuńTak mi się tylko przypomniało! A swoje zrobić trzeba mimo wszystko!
Fuscilo, święte słowa, jakie by to dzieciństwo nie było, wspomina się je zawsze dobrze i z nostalgią...
UsuńNo proszę, jak pan Wilmowy umie zarzadzać swom czasem i podzialem obowiazków😃
OdpowiedzUsuńJa tęsknię za poświetach jeszcze przed swietami.
Dora, a ja co roku myślę, czy doczekam się "świąt po mojemu"...
UsuńMam nadzieję, ze tak, jak tylko podrosną wnuczęta i święta u babci nie będą dla nich atrakcyjne;).
Fajnie to ujęłaś, wszyscy tęsknimy za dziecinnymi latami i wspominamy. Tyle pracy i zaraz będzie po świętach i nowy rok przed nami.
OdpowiedzUsuńMasz rację Ira, dwa dni świętowania a dwa tygodnie przygotowań;))).
UsuńKażdy z nas ma coś z dziecka. Wspominamy, tęsknimy... ale to nie wróci. Trzeba przygotować się do Świąt, aby było miło i przyjemnie i nam, i gościom. Ale bez przesady z tą pracą. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPodróżniczko, też sobie powtarzam jak mantrę "bez przesady z tą pracą" ...
Usuńpo czym łapię się za jakieś zajęcia i tkwię w tym kilka godzin...;(.
Oj, kochana dziś w stronę poezji Cię skierowały wspomnienia, tekst prozą niby, a jakbym wiersz czytała:-)
OdpowiedzUsuńJotka, czasem tak mnie nachodzi, dobrze, ze bardzo rzadko, bo dziwne to moje pisanie wtedy jest, jakbym nie ja pisała...
Usuń