Się działo!


Tydzień z wnuczętami minął dość szybko i bezboleśnie.

Maluchy spragnione były domowego jedzenia i ruchu, więc nie było „tego nie zjem, tego nie lubię”.

Po śniadaniu zabieraliśmy torbę kanapek, owoce i wodę do picia, i ruszaliśmy w „teren”.

Dzieci smarowaliśmy jakimś preparatem przeciwko kleszczom i komarom, bez którego ponoć żaden żeglarz nie wybiera się na Mazury, a który „skomponował” OMW*.

Dzieci po tym pachniały szkaradnie, ale pogryzione nie były, mimo, ze buszowały w krzaczorach.

Z powodu tego „zapachu” trzeba było wybierać miejsca ustronne, co w obecnej sytuacji wyszło tylko wszystkim na dobre.


Pod koniec tygodnia zaczął boleć mnie ząb.

To się czasem zdarza, ale … mnie bolał ząb leczony kanałowo, czyli martwy, na którym osadzona była korona.

Mam takie dwa, jeden obok drugiego.

Wzięłam tabletkę p/bólową z nadzieją, ze to jakiś nerwoból i przejdzie..

Ale nie przeszło, a na trzeci dzień, czyli w sobotę bolało tak, ze nie dało się wytrzymać.

Stomatologiem nie jestem, ale co taki ból „martwego” zęba oznacza, wiedziałam.

Pojechałam na ostry dyżur, po prześwietleniu okazało się, ze ząb jest nie do końca zaleczony i ze jest silny stan zapalny.
Co robić?

Można silnym antybiotykiem zbić stan zapalny a potem ząb doleczyć.

Albo ząb usunąć.

Nie wiem co robić, silny antybiotyk zbije stan zapalny, ale poharata mi nerkę.

Dzwonię do mojej stomatolog (nie ona te zęby leczyła, bo to było leczenie kanałowe pod mikroskopem) – odpowiada, usunąć jak najprędzej, bo zanim zaleczy się ten stan zapalny to bardzo ucierpi na tym organizm.

No więc dobrze, usuwamy.

Ale coś mnie tknęło aby prześwietlić drugi „martwy” ząb.

Co prawda nie boli, ale chcę wiedzieć co z nim, czy też za czas jakiś nie zrobi mi niespodzianki.

Prześwietlamy  i …. Druga niespodzianka

W kanale tego zęba pozostawione jest narzędzie (odłamane wiertło).
Czyli w każdej chwili z piątką może się stać tak jak z szóstką.
Jeszcze raz telefon do mojej dentystki – co roić w tej sytuacji?

Usuwać oba, pada odpowiedź.

No to usuwamy.

Oszczędzę Wam tutaj opisu.

Piątka poszła sprawnie, ale szóstkę trzeba było dłutować.

Przy czym znieczulenie do końca nie zadziałało, miejsce gdzie był stan zapalny się nie znieczuliło.

I jak mnie teraz ktoś będzie straszył mękami piekielnymi, to mu powiem, że skoro przeżyłam dłutowanie zęba na półżywo, to przeżyję i męki piekielne;))).

To wszystko działo się w sobotę.

Dzisiaj już jestem jako tako na chodzie, i szczęście, ze na mnie każda rana szybko się goi i mam już ładnie dziąsło obkurczone.

W sobotę wyglądało to fatalnie.

Dzisiaj też dowiedziałam się, ze trzeba to było zrobić pod narkozą.

Ano trzeba było, ale przecież nie ja jestem stomatologiem i nie ja powinnam i tym zadecydować.


I na coś przydał mi się wreszcie ten koronawirus😉.

Otóż z tymi ubytkami wyglądam jak menel.

Więc zanim się to zagoi i zanim wszczepię implanty, i po wszczepieniu się zagoi, minie co najmniej dwa miesiące.

A wiec wszędzie tam, gdzie muszę rozmawiać będę zakładać maseczkę i jakoś ten czas 2-3 miesięcy przeżyję, a potem w oczekiwaniu na założenie na implanty koron, zrobię sobie prowizoryczny ruchomy mostek – zaślepkę;)))
I nawet nie chce mi się myśleć o ile zrobi mi się lżej w portfelu😢

To by było na tyle epopei zębowej, cały dzień dzisiaj u nas leje, samopoczucie mam więc adekwatne do dzisiejszej pogody i w ogóle, niech to wszystko piorun trzaśnie⛈.
* OMW - ojciec moich wnucząt.

Komentarze

  1. To się nacierpiałas, znam ten ból skrobania kości,szycia itp.Kawalek wiertła w zębie,ludzie co jeszcze.Dobrze że się już pozbieralas, zdrówka. U mnie też dominowały maluchy w zeszłym tygodniu, mniejsze.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ula za dobre słowo:).
      Odcierpiałam swoje, dobrze, ze nie było komplikacji i wszystko się ładnie goi.

      Usuń
  2. Brrr! Czasem się cieszę, że mam trzecie zęby!
    Współczuję bólu i życzę spokojnego trwania do czasu załatwienia problemu!
    Trzymaj się ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fusilko, do tych trzecich zębów to ja wolno, ale systematycznie zmierzam;)))

      Usuń
  3. A resekcja nie wchodzila w rachubę? Wiem, co to wyrywanie bez znieczulenia, przezylam to swego czasu:( trzymaj sie cieplo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ikroopko, na początku była typowa resekcja.
      Ale jak się oderwała korona od korzeni, to korzenie trzeba było dłutować.

      Usuń
  4. O matko i córko! Aż osłabłam, gdy tę epopeję czytałam.. Współczuję tego bólu i dumna jestem z Ciebie żeś to przetrwała nie pozywając zaraz po, tych co wiertło zostawili i kanału nie doleczyli. Maseczki już chyba z nami na dłużej zostaną, więc możesz nosić i nikt się dziwić nie będzie. Trzymaj się dzielnie i powodzenia z implantami. Ściskam mocno i wspieram :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myszko, jak Ty mnie dobrze znasz;))).
      Oczywiście, ze partaczom nie daruję, wsparłam się wiedzą prawniczą i będę działać.

      Usuń
  5. Też miałam narzędzie w zębie. Straciłam dwójkę w wieku 20 lat. A z bólu waliłam głową w ścianę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobieto, dokładnie tak, z bólu można walić głową w ścianę.
      Z tego co dowiedziałam się od znajomej dentystki, wcale nie rzadko zdarza się, ze zostaje narzędzie w zębie.
      Ale rzadko dentyści przyznają się do swoich błędów.

      Usuń
  6. Wilmo kochana, bardzo Ci współczuję tej "przygody" z zębami. Koszmar! Oby to już był koniec bólu, czego Ci życzę z całego serca. A maseczki - jak się okazuje - mają różne cele do spełnienia. Ściskam najserdeczniej. anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, dziękuję za wsparcie.
      Na razie jest wszystko jak najlepiej, trochę bólu i strachu;)))będzie za miesiąc przy wszczepie implantów.

      Usuń
  7. Współczuję bardzo,tyle bólu.....,niech wszystko idzie ku dobremu i bezboleśnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ira, dziękuję, na razie wszystko jest w jak najlepszym porządku.

      Usuń
  8. To straszne co Ty przeżyłaś. Bardzo współczuję i życzę żeby wszystko skończyło się pomyślnie.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podróżniczko, dziękuję za dobre słowa.
      Czasem człowiek dopada coś, czego się nie spodziewa;)))

      Usuń
  9. Ja nie znoszę jak mam wiercenie w zębie, a co dopiero jakbym miała jakieś dłutowanie bez znieczulenia. Chyba bym tego nie przeżyła xD To dziwne, że w zębie zostało odłamane wiertło.
    Jakiś nieprofesjonalny był ten poprzedni dentysta. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doris, w kanale korzeniowym zęba został fragment odłamanego wiertła którym czyszczono ten kanał.
      Ponoć zdarza się to najlepszym fachowcom, ale dobry fachowiec informuje o tym pacjenta i albo wyjmuje ten fragment, albo, jak się nie da, usuwa ząb.

      Usuń
  10. Ale jak to, ze zlamane wiertlo w srodku??
    Kurcze no, portfel sie odchudzi. Moja jedna korona, ma z 10 lat, tez znowu szwankuje, bylam z nia bodajze w marcu, zameldowac problem; po wyczyszczeniu bylo w porzadku, niestety juz nie jest. Ale nie boli, odczekam wazniejsze sprawy i roboty w domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucy, przy leczeniu kanałowym złamało się wiertło i zostało w kanale korzenia.
      I nie ma, ze dentysta nie zauważył, bo było to leczenie pod mikroskopem. To się zdarza, ale uczciwy dentysta próbuje wtedy ten fragment odłamanego narzędzia wyjąć, a jak się nie da, to trzeba ząb usunąć, bo noszenie takiego niedoleczonego zęba zawsze źle się kończy.
      ps. nie czekaj aż ząb zacznie boleć, bo wtedy może ci się wdać stan zapalny.

      Usuń
  11. Powodzenia... oby wszystko skończyło się dobrze. Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ervisha, dziękuję, na razie idzie ku dobremu:).

      Usuń
  12. O RETY ,ZĘBA W STANIE ZAPALNYM miałam usuwanego na maksymalnym znieczuleniu i tak bolało, a usta po tej dawce miałam wykrzywione szkaradnie :)
    Czy ktoś wie co dzieje się z Hanulą 1950 ,z blogu A wokoło jest wesoło /chyba to taki tytuł był/ ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy, a więc wiesz jak to wygląda i jak to wszystko "smakuje";)))
      ps. jak mogę udzielić ci jakiejkolwiek informacji o Hanuli skoro podpisujesz się Anonimowy i nie wiem kto pyta?

      Usuń
    2. Piszę jako ANONIM ,ponieważ nie mam konta . nawet jakbym podpisała to nic nie wniesie .Pytam o Hanulę, bo może ma nowy blog. ja byłam również czytelniczką Veanki :) ponad 10 lat ! ale ten czas leci. naprowadziła mnie na Twój obecny blog Babcia bez mohera .pozdrawiam. Ewa

      Usuń
  13. O matko, mega współczuje i oby ten czas szybko minął. Przy okazji będą wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz