Wszystko, co dobre ...
... szybko się kończy.
Wczoraj u nas lało jak z cera.
Cały dzień.
Dzieci z córką pojechały do pobliskiej miejscowości zwiedzić
jakieś lokalne muzea i ciekawe miejsca.
A ja przespałam prawie cały dzień.
I o dziwo dobrze spałam dzisiejszej nocy.
Ogólnie dobrze tutaj sypiam, bo w domu zdarzają mi się „białe
noce”.
No cóż, tutaj nie trapią mnie żadne kłopoty, bo życie w
realu w tym tygodniu kompletnie sobie
odpuściłam.
I przyznam się Wam, ze trochę boję się powrotu w domowe
pielesze i zderzenia się ze skrzeczącą rzeczywistością.
Tym bardziej, ze zaraz na początek tygodnia czekają mnie dwa
spotkania z naszą służbą zdrowia.
Ale będzie, co ma być.
Dzisiaj już jest piękna pogoda.
Dzieci z córką poszły na plażę a później mają pojechać na
jakieś „atrakcje” (mówili na jakie, ale ja się tutaj odcinam od wszystkiego, co
mnie nie interesuje więc nie "dosłyszałam";).
Ja poszłam na spacer w odwrotnym kierunku niż dotychczas
chodziłam.
Doszłam do wniosku, ze przydałoby mi się jeszcze tydzień tu
pozostać.
A jutro powrót do domu i witaj prozo życia;(.
Moje doswiadczenie mi podpowiada, ze opimum to 3 tygodnie, pierwszy tydzien resetujesz się, drugi odpoczywasz, trzeci wracasz do rzeczywistosci :) Powodzenia w starciu z slużbą zdrowia;)
OdpowiedzUsuńIkroopka, coś w tym jest (optimum 3 tygodnie), bo klasyczne pobyty sanatoryjne są trzytygodniowe.
UsuńAle kiedy jeździłam do sanatorium na tzw. karty, to dwa tygodnie były ok, natomiast ten ostatni, trzeci tydzień to już mi nie pasował i chciałam do domu;).
Zawsze możesz tu wrócić jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńMogę wrócić, ale dopiero ewentualnie jesienią.
UsuńTeraz na pewno NIE.
W dniu naszego wyjazdu widziałam przedsmak tego, jak tam wygląda w czasie tzw. sezonu - makabra!.
Piekne zdjecia .Mozna wiedziec jakie to miejsce .Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMałgorzata, dziękuję.
UsuńTo okolice Jastrzębiej Góry.
Nawet taki krótki pobyt potrafi świetnie zresetować umysł. A na smutne powroty jest tylko jedna rada – natychmiast planuj następny wypad. :)
OdpowiedzUsuńTak, Aniu,ten pobyt mnie naprawdę zresetował.
UsuńI będzie musiał mi wystarczyć do listopadowego wyjazdu do sanatorium (jeżeli się sytuacja bardziej nie pochrzani;).
Ewentualnie 1-2 dniowe wycieczki po Mazowszu.
Ale wspomnienia pozostaną Ci piękne :-)
OdpowiedzUsuńStokrotko, zostaną miłe wspomnienia i naoczne się przekonanie, ze nad nasze morze nie jeździ się w sezonie.
UsuńWicia kot tylko
OdpowiedzUsuńdomowy, moze dalo by sie rade zabrac ja i oczywiscie pana Meza, i wyjechac na jakis czas nad morze?
Lucy, jak przeczytasz posta wyżej, to się dowiesz, ze następny wyjazd udany, może być dopiero we wrześniu, czyli po sezonie.
UsuńCórka z tym pobytem wstrzeliła się idealnie.
Jak wyjeżdżaliśmy to już zjeżdżały się tłumy.
Trochę pewnie przez Boże Ciało, bo ludziska mają większe pole manewru z urlopami.
No tak, kiedyś musi sie skończyć. Akumulatory naładowane to trzeba z nich korzystać.Tylko się nie przesilaj, też mam medyków przed sobą, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUla, akumulatory naładowane, wizyty u medyków odbębnione, na jakiś czas spokój;).
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Ja lubię wyjeżdżać ale lubię też wracać do domu.
OdpowiedzUsuńKobieto, jesteś jeszcze młoda, ja już na wyjazdy nie mam sił ani cierpliwości.
UsuńChyba tak właśnie jak ten ostatni, córka wszystko załatwi, zawiezie, przywiezie...
Ewentualnie do sanatorium, ale to też dlatego, ze muszę i dobrze mi te pobyty robią.
Serdeczności.
Nie będzie tak źle, a wakacje dopiero się rozpoczęły. Polecam wyjazd ponowny, kiedy tylko nadarzy się okazja 🙂
OdpowiedzUsuńMyszko miła, wakacje są dla młodych, starsi w tym czasie powinni siedzieć w domu;).
UsuńDla geriatrii najlepsze wyjazdy są przed lub po sezonie.
Pewnie już wróciłaś... Śliczne widoczki miałaś. Załatw co trzeba, zgarnij kota i Ślubnego i wracaj w dobre miejsce. Ograniczenia są tylko w naszej głowie.
OdpowiedzUsuńAnonimko, wróciłam, odwaliłam kawał dobrej roboty (no dobrze, nie odwalałam żadnej roboty, po prostu okoliczności się pomyślnie ułożyły;)))
UsuńTakiej ciszy i spokoju jaki tam znalazłam w lipcu i w sierpniu nigdzie nie znajdę, więc przez te dwa miesiące siedzę w domu.
Zresztą, bardzo lubię swoje w miarę opustoszałe miasto latem.
Pozdrawiam.
Jak widać pobyt nad morzem dobrze Ci robił, warto czasem zmienić otoczenie. Fotki prześliczne... aż mi się zatęskniło za Bałtykiem. Wróciłaś już do rzeczywistości, ale za to naładowana pozytywną energią. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPodróżniczko, wyjazd był bardzo udany, naprawdę odpoczęłam.
UsuńDobrze, ze córka była taka stanowcza, bo długo z nią walczyłam, że nigdzie nie jadę i już!
Czasem trzeba posłuchać młodszych;))))
Serdeczności:).
Spokój ducha - najlepsza rzecz na swiecie. I żarełko. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOld Lady, jak tak pomyślę, to człowiekowi do szczęścia potrzeba niewiele.
UsuńCisza, spokój, dobre jedzenie.
Z tym, ze dobre jedzenie jest do zorganizowania, natomiast cisza i spokój, to towary deficytowe.
Ściskam mocno.