Idą święta - porządki w fazie wstępnej.
Kalendarz
na ścianie schudł jak księżyc w nowiu.
Pokazuje dziś kartkę z cyfrą jedenaście..
Za ile to dni Wigilia?
Nie, nie mówcie mi, nie chcę wiedzieć.
Widziałam to przedwczoraj w sklepach.
Tłumy, jak kiedyś na pochodzie pierwszomajowym.
Ludzie z szałem w oczach pchają wózki wypełnione zakupami po brzegi.
W uszy wciskają się płynące z głośników „dżinglebensy” i”merrychrystmasy”,
które wkurzają mnie niemożebnie, bo powiększają hałas, który i tak jest już na
granicy tolerancji naszej błony bębenkowej...
I niby ten szał przedświąteczny ma w nas budować nastrój radosnego oczekiwania
na piękne, rodzinne, pełne samych pozytywnych emocji Święta.
Chyba nie skutecznie, bo w czasie zakupów panie mają amok w oczach, panowie
mają wyraźnie dosyć tej szopki pt. zakupy, wszędzie jest pośpiech, nerwy i wzajemne
pretensje.
No cóż, sam będę musiała jeszcze w tej szopce pt. zakupy uczestniczyć.
Na
razie wczoraj uszyłam sobie poszewki na jaśki i poduszkę.
Bardzo
mi się chciało kupić w tym roku pościel w świąteczne wzory.
Opamiętałam
się jednak w porę i kupiłam bawełnę w bałwanki i choinki, uszyłam poszewki na
jaśki dla mnie i dla wnucząt.
Pościel
może być biała, plus kolorowe poduszeczki i też będzie odświętnie, a lepiej by
w komodzie leżały dwie poszewki na jaśki i jedna na poduszką niż cały komplet
pościeli, który się założy raz do roku.
Dokładnie wysprzątałam kuchnię.
Niby
w szafkach było czysto, ale przez te dwa tygodnie mojej nieobecności jakieś
skrzaty poprzestawiały mi wszystkie produkty, czyli narobiły bałaganu.
Poustawiałam
więc wszystko na swoje miejsce i od razu jest w szafkach luz.
Dwie
godziny klęczałam przed piekarnikiem i go przyprowadzałam do porządku, gdyż
Ślubnemu podczas mojej nieobecności zachciało się podgrzać pieczonego kurczaka.
Podgrzewał
go chyba kilka godzin, bo o nim zapomniał i dopiero kiedy zapach spalenizny
zawędrował do jego pokoju to sobie o kolacji przypomniał.
Zwęglonego
kuraka wyrzucił a resztę zostawił bo wyczyszczenie piekarnika przerosło jego
pracowitość oraz poczucie staranności i obowiązkowości;)))
Mogę odhaczyć już pakowanie prezentów,
zajęcie, które lubię, ale które jest bardzo pracochłonne.
Zapakowałam według wskazówek mojej Mamy –
„należy wszystko ładnie zapakować, bo nawet najpiękniejszy prezent traci urok,
gdy nie jest ładnie zapakowany”.
Kartki też już napisałam i wysłałam.
Wypisywania kartek nie cierpię, ale jakoś tak
padło w rodzinie, ze robię to ja.
Ze smutkiem stwierdzam, ze lista adresów bardzo
się skurczyła, w tym roku wykreśliłam dwa adresy.
Moje Kochane ciotki, mądre i dobre kobiety,
damy w słusznym wieku … są już w tym lepszym (ponoć) świecie…
Moje kuzynki i kuzynowie, też wiele z nich już
patrzy na mnie z nieba siedząc na chmurce … byli niewiele starsi ode mnie…
Moja przyjaciółka Hanka, moja równolatka, to
już ósmy rok jak nie piszę do niej kartki, boli i szokuje jak wtedy, kiedy
dowiedziałam się, ze jej już nie ma …
I w tym roku moja kuzynka Krystyna, osoba nigdy nie narzekająca, wierzyła, ze
jeszcze długo będzie mogła pomagać innym, bo wiesz, mówiła , ja jestem z długowiecznej
rodziny, a tylu jest teraz potrzebujących….
Dosyć tego smęcenia, teraz będzie pozytywna wiadomość – nie zostanę z
przygotowaniami do świąt sama.
Od poniedziałku córka jest na urlopie i w temacie „święta” działamy razem.
A teraz z wielką
niechęcią i bólem serca biorę się za mycie szkła i zastawy tak zwanej „dla
gości”, która używana jest zazwyczaj cztery razy do roku, w imieniny i święta.
Mycie to pól biedy, ale polerowanie tych kielichów i czyszczenie
sztućców to dla mnie debilne zajęcie;(.
Ale skoro trzeba….
Z Corką pójdzie szybciej i weselej😃
OdpowiedzUsuńNie zaoraj się!
Dora, resztę porządków i zakupy już (przy pomocy córki) ogarnięte, więc nie ma się czym zaorywać.
UsuńZ gotowaniem i pieczeniem będzie podobnie;).
Nic nie napiszę ponad to, że jestem pełna uznania:)
OdpowiedzUsuńIkroopko, daj spokój z uznaniem.
UsuńZawsze staram się wcześniej do świąt przygotowywać, co by z wszystkim zdążyć (robię teraz wszystko dużo wolniej).
Chcę żeby wnuczęta miały choć w części takie święta jakie były w moim rodzinnym domu i jakie pamiętają również moje dzieci.
Mam nadzieję, ze przyjdzie czas, że wnuczętom znudzą się święta u babci i wtedy wyprawię święta tylko dla ślubnego i dla siebie - po mojemu, tzn. minimalistycznie;).
To pocieszające, że córka pomoże, we dwie raźniej. Ja robię wszystko przed świętami, wigilią, bo muszę mieć świeże, nie zamrażam.
OdpowiedzUsuńIra, z jednej strony się cieszę, ze nie muszę zrobić wszystkiego, a z drugiej strony to nie jest przyjemne, kiedy człowiek potrzebuje pomocy...
UsuńZamrażam pierogi i uszka, zamrażam smażoną rybę, która odpowiednio odgrzane jest taka sama jak świeżo usmażona, a nie ma w wigilię w mieszkaniu zapachu frytury.
I zamrażam zrazy zawijane, które są na świąteczny obiad.
Szał zakupowy jest potwornie męczący, gdy nie ma czasu na spokojne zrobienie tych zakupów. Kobieta pracująca już tak ma, że czasu brak na spacery po galeriach i innych sklepach. Jeszcze to pamiętam i... cieszę się, że nic nie muszę 😀 Wilmo, z córką to będzie miło spędzony czas na przygotowaniach. Pozdrawiam 🌺
OdpowiedzUsuńAniu Droga, przygotowania świąteczne na cztery ręce, tym bardziej, kiedy ta druga para rąk jest młoda, to bajka.
UsuńAle jednak trochę uwiera fakt, ze już się pomocy potrzebuje...
Podziwiam Twoje zaangażowanie w przygotowanie tych jedynych w roku Świąt. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPodróżniczko, bardzo chcę, by święta w moim domu były choć trochę podobne jak święta z mojego dzieciństwa.
UsuńI robię to nie dla siebie, a dla wnucząt.;).
ojjjejej, a ja z przygotowaniami w lesie...serdeczności posyłam na ten przedświąteczny czas. Niezmiennie podziwiam Twoje zorganizowanie :)
OdpowiedzUsuńE-ka, to nie jest zorganizowanie, to jest odtwarzanie z "dysku pamięci" coś, co się przez przeszło pół wieku robiło;).
UsuńWpadlas w wir roboczy.U mnie powoli, codziennie cos .Jutro 2 rodzaje ciasteczek .Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńUrszula, trzeba sobie jakąś kolejność prac ustalić, by ze wszystkim zdążyć i się nie zmęczyć robotą.
UsuńPlan najważniejszy;))).
Ponoć nie trzeba, gdy w zmywarce jest program odświeżani naczyń (takam mądra po wielu radach użytkowników zmywarek ;)) Tylko najpierw tę zmywarkę posiadać trzeba.. A jako i Ty, polerowania zastawy nie lubię. Dobrze, że będziesz miała pomoc. I przykro, że coraz mniej adresów do kartek. Niech ta długowieczność Tobie w udziale przypadnie i zdrowia jak najlepszego życzymy! 🌺🍀🌺
OdpowiedzUsuńMyszko, nie mam zmywarki, ale nawet gdybym miała, to nie odważyłabym się umyć tej zastawy w zmywarce innej jak tylko "dwuręcznej".
UsuńA że nie lubię tego robić to fakt, ale kilka razy w roku, to mogę się przemóc;))).
Ten przedświąteczny czas wyzwala w nas dużo emocji i tych pozytywnych i negatywnych. Wspomnienie bliskich, którzy odeszli ma szczególny teraz wymiar, bo właśnie w tym okresie najbardziej boli. Staram się to wszystko jakiś zrównoważyć i naciskiem na tą pozytywną stronę. Pozdrowienia i serdeczności moc przesyłam 😊
OdpowiedzUsuńElaj, bo mimo, ze ten przedświąteczny czas nie jest łatwy i pewien wysiłek w przygotowanie świąt trzeba włożyć, to jest to jednak czas wyjątkowy, który bardzo cenię.
UsuńJa zawsze przypominam sobie dowcip na takie okazje - pamiętajcie gospodynie, ze w święta przychodzą goście, a nie sanepid. Od dawna nie robię generalnych porządków przed świętami, bo później nie mam siły świętować:-)
OdpowiedzUsuńJotka, masz 100% racji, ale ... w większości przypadków człowiek powiela zachowania jakie wyniósł ze swego rodzinnego domu.
UsuńI mimo, że teraz nikt mi nie każe wyprawiać świąt tak, jak to robiły moja babcia i moja mama, to człowiek z automatu te swoje przodkinie powiela;).
Nie odpuszczasz nawet na milimetr! Nigdy taka akuratna, niestety, nie będę! Zawsze tylko po łebkach, i już! Pewnie dlatego, że moja Mama była wychowywana przez Babcię Marię do wyższych! Tata wszystkim zarządzał i przygotowywał,m niekoniecznie trzymając poziom! Mam to po Nim!
OdpowiedzUsuńHa! Przynajmniej się usprawiedliwiłam!
Serdeczności ślę!
Fuscila, a dlaczego mam niby odpuszczać, jak mnie nauczono, to tak działam.
UsuńLubię ład i porządek wszędzie, a nie tylko tam , gdzie widać.
Zbytnio nie zmuszam się do tego, po prostu lubię wciąż coś robić.
Takie dziwactwo.
Ze mnie żadna katoliczka, więc jak co roku, w wigilię uciekam na szlak. ;)
OdpowiedzUsuńJael, zapewniam Cię, ze to nie dusza katoliczki każe mi co roku przygotowywać święta.
UsuńRobię to moich wnucząt, dla córki, dla tradycji, i dlatego, że skoro tak było w moim rodzinnym domu, więc niech i u mnie będzie...
Świąt Bożonarodzeniowych na turystykę bym nie zamieniła akurat dlatego, ze jest to w grudniu i jest zimno, za zimno na wędrówki dla moich starych kości, ale Wielkanoc, to już inna rozmowa...;))).
Znam kilka rodzin, które nie wyprawiają świąt dlatego, że dzieci tego chcą. Od początku nauczyli je, że tradycja istnieje, owszem, ale u nas jest inaczej. Obecnie wnuczki też to wiedzą i spędzają te kilka dni razem na jakimś zimowisku. Wszystko zależy od nas, czy chcemy zakrzewiać tradycje religijne i uczyć religii, sami nie będąc religijnymi za grosz, czy właśnie raczej wychowujemy w prawdzie i mówimy prawdę. Taki mam stosunek do tematu.
UsuńBardzo dziękuję za kartkę, bardzo zmyślna, zawiozłam pokazać babci, zachwyciła się!
OdpowiedzUsuńIksia, cieszę się, ze Ci się kartka podoba, no a już zachwyt babci jest dla mnie wielką nagrodą.
UsuńA ja sobie myślę, że poprzednie Bożę Narodzenia tak niedawno przecież było....:-))
OdpowiedzUsuńStokrotko, też sobie tak właśnie myślałam, że to przecież było "przed chwilą" i ze dokładnie pamiętam jak miałam ubraną choinkę..;))).
OdpowiedzUsuń