Idą Święta - wstępne przygotowania.

Wróciłam w sobotę wieczorem.
Przyjechała po mnie córka z maluchami, bo wymyśliła sobie, ze przy okazji zwiedzą sobie ruiny zamku w Chęcinach, który jest po drodze.
Dzieci zachwycone, bo odbywały się tam akurat Mikołajki, był Mikołaj, dzieci rozwiązywały zagadki i szukały ukrytego skarbu a za tę zabawę dostawały prezenty.

Zderzenie z codziennością było straszne, mimo, ze akurat tym razem mieszkanie było wysprzątane dobrze i zakupy zrobione tak, jak trzeba.
No bo jak to? – tu jeść nie podają, a na dodatek jest mus wymyślić, co ugotować, ugotować i podać innym;))).
W niedzielę się rozpakowywałam i prałam.

W poniedziałek ślubny to poprasował, ja poukładałam na swoje miejsce, wypisałam życzenia świąteczne na kartkach (które miałam wypisać w sanatorium, ale nie miałam czasu;))) i już wieczorem czułam się fatalnie.

Odczyn posiarkowy, - o którym już zapomniałam, bo przez ostatnie pięć lat , z racji mojej operacji onkologicznej, nie miałam ordynowanych kąpieli siarkowych..
Chodzę połamana jak kukiełka, bo boli mnie wszystko, łącznie z zębami (nawet implanty;))).

I wiem, że jeszcze kilka dni to potrwa, a tu by się chciało chwycić za robotę, której przed świętami jest sporo.

Wczoraj mimo bólu, wybrałam się na zakupy.
W efekcie mam już kupione wszystkie prezenty.
Dzisiaj zanurkowałam w kanapie narożnikowej stojącej w „salonie”.

W skrzyni jest pościel dla gości, ale zagląda się tam dość rzadko, wiec wyciągnęłam to wszystko, wyrzuciłam na balkon, otworzyłam okna balkonowe i porządnie pościel wymroziłam.
Przewietrzyłam skrzynię w mojej kanapie (od kiedy mam zabudowany balkon, moja pościel jest codziennie tam wynoszona) więc skrzynia służy za skład rzeczy, które są do oddania lub do odwiezienia do schroniska dla zwierząt..

Dobrowolnym przymusem podziałałam na Ślubnego, by u siebie też zajrzał do skrzyni i wszystkie niepotrzebne „przydasie”, które tam chował – wyrzucił.

Tym razem się posłuchał, zachomikował tylko dwie książki, które śmiało można było położyć na półce a nie kitrać do kanapy.
No ale może są to jakieś książki dla dorosłych typu Kamasutra, które sobie przed snem czyta….;).

Jutro przychodzi najstarszy wnuk by wytrzepać dywan i chodnik, bo to nie jest już robota dla Ślubnego.
Muszę więc ugotować pierogi z serem waniliowym, ulubiony przysmak wnuka.
Może uda mi się zmyć podłogi i zagruntować je odpowiednim preparatem.

Mimo, ze przy poruszaniu się bolą mnie wszystkie kosteczki, to w tym roku nastawienie do prac związanych ze świętami mam bardzo pozytywne.
I to jest miłe, bo nie mam nic gorszego, jak człowiek jest zgnuśniały trzeba zmuszać się do wszelkich prac.






 

Komentarze

  1. Wow, energia rozpiera na całego mimo bólu, praca pełna parą.U mnie też porządki ale w wolniejszym tempie.Upieklam dzisiaj pierwsze pierniki .Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urszula, żadna energia mnie nie rozpiera, tylko mam obawy, czy się ze wszystkim wyrobie jak mnie te bóle jeszcze czas jaki potrzymają.
      Więc w wolnym tempie łapię się za to, co mi się pod rękę nawinie.
      Serdeczności:).

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ana, ano cuda, wszak święta się zbliżają;).

      Usuń
  3. Podziwiam!!! Ciebie Wilmo i piękne zdjęcia. Uściski🌺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, zdjęcia robione wieczorem, w złym oświetleniu, bez statywu, czyli z tych - wyjdą, albo nie wyjdą.
      Wybrałam te, które jako tako wyszły.

      Usuń
  4. O, to jest ten ból, kiedy człowiek wraca do domu i trzeba podjąc podstawowe obowiązki:))) Ja sie ostatnio nabawiłam uczulenia na roztocza (prawdopodobnie), w każdym razie źle reaguje na 'stary' kurz, i przerażają mnie wieksze porządki, a te sa przeciez czasem nieuchronne, na dodatek postanowiłam przemeblowac sobie troche pokój i trzeba ruszyć całą ścianę książek:(
    Trzymajmy się:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ikroopko, w tej sytuacji największym zagrożeniem alergicznym dla Ciebie są te sterty książek.
      Z takich rzadko ruszanych książek zawsze się trochę pokurzy.
      Na taki "kurz książkowy" nie ma mocnych, nigdy się go do końca nie usunie.
      Może to przemeblowanie zrób na wiosnę, kiedy można szeroko pootwierać okna.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Proszę,,jak sprawnie dzialasz, zuch dziewczyna!
    Dobrego samopoczucia Wilmo.
    U nas nie ms trzepaka i niecms gdzie przetrzepać dywanika, pozostaje tylko odkurzacz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora,akurat pod moim blokiem też nie ma trzepaka (rozmontowali go w ub. roku jak zmieniali kostkę na chodnikach na skwerku.
      Wytrzepać trzeba iść pod sąsiedni blok, jakieś 300 m. dlatego też będzie robił to wnuk a nie Ślubny, bo nie wiem czy by dziadek dał radę;)))
      A dwa razy do roku wytrzepane musi być, tym bardziej, ze dywan jest stary, ale go nie zmienię, bo jest w dobrym stanie a poza tym to pamiątka.

      Usuń
  6. Wilmo wróciłaś wypoczęta i pełna energii. Masz rację nie rwij się tak szybko do pracy, poczekaj, jeszcze dwa tygodnie do Świąt. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podróżniczko, energię to może i ja na razie mam, ale bardziej mnie napędza strach, żeby ze wszystkim zdążyć.
      Bo niby dwa tygodnie, ale czas płynie szybko....;).

      Usuń
  7. Piękne te zdjęcia. Czasami dobrze, że są jakieś czynniki zewnętrzne, które nas motywują do ruszania się pomimo różnych dolegliwości i nie pozwalają zgnuśnąć. Serdeczności 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elaj, najbardziej mnie w tej chwili motywuje do działania strach;)
      Strach, ze nie zdążę ze wszystkim na czas, że tuż przed świętami wszystko się spiętrzy, ze będzie na szybko i nerwowo.
      A chciałaby tak odrobinę "podelektować" się tymi przedświątecznymi czynnościami i przypomnieć sobie jak to wszystko odbywało się w moim rodzinnym domu.

      Usuń
  8. Jak na taką obolałą, to wzięłaś się nieźle do domowych robót :) Podziwiam! I powodzenia Ci życzę w dalszych przygotowaniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myszko, akurat takie "obolenia" najlepiej jest rozciągnąć i rozchodzić.
      Nie jest to przyjemna, ale dość skuteczna metoda i wielokrotnie wypróbowana;))).
      Pozdrówka.

      Usuń
  9. Wszystko idzie jak trzeba, zrelaksowana,podkurowana i w wir świątecznych przygotowan powoli wchodzisz, dużo zdrówka zatem i oby energia tak dalej trzymała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ira, dziękuję:).
      Jak mi energia minie, to pól biedy, jakoś się do działania zmuszę;).
      Najważniejsze, żeby mi dobre samopoczucie i humor nie minęły

      Usuń
  10. Czyli sanatorium pomogło także na nastrój:-)
    Takie zderzenie przeżyłam po powrocie z Krety, brak obsługi, ugotować trzeba, nie ma basenu pod oknem...
    Miłego oczekiwania na święta:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jotka, to, ze jedzenie podają i, że po południu człowiek jest panem swojego wolnego czasu, to jest wartość dodana pobytu w sanatorium;))).
      Pozdrawiam.

      Usuń
  11. Ja teraz nie mam czasu ani ochoty myśleć o świętach. Pracuję w handlu, mamy najgorętszy okres, mój grafik jest zawalony i w dni wolne wyłącznie odpoczywam.
    Pozdróweczki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jael, nie wiem czy Cię pocieszę, kiedy napiszę, ze ten koniec roku jest "gorącym okresem" nie tylko w handlu.
      Ja pracowałam w finansach i też nigdy nie mogłam wziąć przed świętami kilka dni urlopu.
      Serdeczności.

      Usuń
  12. No i pięknie! Nie zawsze przecież ma Człowiek ochotę na sprzątanie, zwłaszcza przedświąteczne! Widocznie ta sanatoryjna wizyta bardzo dobrze na Ciebie wpłynęła! Powinnaś się spiąć, aby za szybko ta ochota nie odeszła! :-))))))
    Zdjęcia klimatyczne, jak zawsze podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fusilko, a wiesz, ze ja też już o tym myślałam, ze do świąt jeszcze trochę czasu jest i to dobre nastawienie do wszelkich prac może mi tak szybko minąć jak szybko przyszło;))).

      Usuń
  13. Wygląda na to że po powrocie z sanatorium trzeba trochę się przyzwyczaić do swojego miejsca, pewnie że zdążymy ze wszystkim jak co roku ; ))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, a przynajmniej na początku człowiek się ogląda dlaczego posiłek jeszcze nie podany;)))).

      Usuń

Prześlij komentarz