Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2019

Dlaczego?

Obraz
Na bazarek wyskoczyłam tylko po świeży korzeń imbiru a więc bez żadnej torby na zakup. W tak zwanym międzyczasie przypomniało mi się, ze jeszcze parę rzeczy potrzebuję. Z bazaru wracałam z pełną reklamówką, taką zwykłą, cienką i nieekologiczną wyładowaną produktami. Idę więc sobie i niosę tę siatę bardzo ostrożnie bo miałam w niej dwie doniczki z pierwiosnkami co by oczy ich wesołymi kolorami nacieszyć i by dawały mi dobry nastrój i energię. Idę więc sobie bardzo ostrożnie i .... Miałam parę kroków do domu kiedy siatka bez żadnych znaków ostrzegawczych pękła a jej zawartość rozbiegła się na wszystkie strony. Z jajek zrobiła się jajecznica, jabłka poturlały się gdzieś tam, brokuł poturlał się na trawnik  i ulokował się centralnie w psiej kupie.  Butelka soku żurawinowego popełniła samobójstwo i czerwoną plamą zaznaczyła swój zgon.  Puszka z tuńczykiem nienawidziła mnie najbardziej, bo uciekła ode mnie najdalej. I nie byłoby w tym zdarzeniu nic dziwnego by o nim zaraz pisać w blog

Misz- masz...

Obraz
Przyszło zapowiadane ochłodzenie i z rozwijającej się wiosny mamy regularną jesień. Przez ostatnie dni wiosna puszczała do nas słoneczne oczko, a teraz chmury ścielą się nisko, wieje zimne wietrzysko i od czasu do czasu pada. Mnie akurat taka pogoda jest na rękę, oprócz wiatru, bo przy wietrznej pogodzie po prostu zasypiam. Mam do skończenie jeszcze cztery kartki świąteczne i jedną urodzinową, a taka pogoda nie wyciąga na spacery, więc w spokoju dokończę co wlecze się za mną praktycznie od połowy stycznia. No i potrzeba zazielenienia balkonu nie jest taka na „teraz”. Powrót wiosny zapowiadają na weekend, więc zrobię to „potem”, zawsze to milej wykonywać prace „ogrodnicze przy „akompaniamencie” słoneczka;).   Sąsiad trafił do szpitala. Jego córka też była zdania, ze powinien go zobaczyć lekarz i wezwała pogotowie. Lekarz z pogotowia by zdania, ze pomoc trzeba było wezwać już wcześniej. I tutaj znowu „moja wina”. Przez cały tydzień sąsiada doglądałam, ale

Nic się nie dzieje..

Obraz
Dni biegną nadspodziewanie szybko, ale to są dni o których nie chce się wieścić światu. Nie ma żadnych dobrych wiadomości. Nic miłego się nie działo. Ale złego też nie, i to jest dobrą wiadomością. Wszyscy w rodzinie zdrowi, samopoczucie mam w miarę dobre … tylko pracy po kokardę. I zmartwienie też mimo wszystko siedzi z tyłu głowy, chociaż nie dotyczy nikogo z rodziny. Mam sąsiada, z którym jesteśmy prawie jak z rodziną. Sąsiad ma 92 lata i dotąd trzymał się bardzo dobrze. W ostatnim tygodniu zachorował. To tylko przeziębienie i nie róbcie rabanu - powiada i nie pozwala zawiadomić o sytuacji swojej córki. Ale dzisiaj, kiedy go zobaczyłam,   sąsiada nie posłuchałam i do córki zadzwoniłam. Moim zdanie trzeba wezwać lekarza. Ale namówić go na to, to już nie moja rola, a poza tym, robiłam to przez ostatnie dni bez skutku. Córka przyjechała i właśnie z nim rozmawia, a ja czuję się podle, jak zdrajca, bo kiedy od niego wychodziłam sąsiad wyraźnie dał

Pięćdziesiątka ... nie moja;)

Obraz
Wczoraj mój syn skończył 50 lat. Jakoś bardziej się tym przejęłam niż kiedyś, kiedy sama   ukończyłam swoją pięćdziesiątkę;). Pamiętam, ze znajomi i koleżanki dzwonili, składali życzenia i następnie pytali „jak się czujesz z połową wieku na karku”. Nie bardzo wiedziałam o co im chodzi, przecież urodziny, jak każde inne. Tym bardziej, ze miałam wtedy na głowie ogarnięcie nowej pracy. Przyjęłam bowiem stanowisko na którym z racji wykształcenia mogłam pracować, zaś w praktyce byłam w tym temacie zielona. Uprosił mnie dyrektor tej „fabryki”, mój znajomy, a ja się nieopatrznie zgodziłam. W pracy więc było ogarnianie bałaganu, jaki zastałam i praca na bieżąco, a w domu przysiadałam fałd i się dokształcałam. Dużo pomógł mi i dużo mnie nauczył mój kolega, który był na podobnym stanowisku   w podobnej „fabryce”. To było chyba najgorsze pól roku w moim życiu. Musiałam się sprawdzić, bo bardzo nie chciałam, by pracownicy mówili „przyszła do pracy znajoma szefa, bierze duże pieni

Przyznaję się ...

Obraz
...oglądałam wczoraj na TVN7 nową wersję Big Brathera. Wiem, ze Big Brather nie jest rozrywką z najwyższej półki, ale... Pierwszą edycję Big Brathera oglądałam, o glądali wtedy prawie wszyscy, o tym się mówiło w pracy, w domu, w szkole. Do dzisiaj pamiętam większość uczestników pierwszej edycji, funkcjonują u nas w rodzinie pewne powiedzonka z tego programu np. "Gulczas, a jak myślisz?" A więc wczoraj oglądałam, nawet wytrwałam do końca;). No cóż, już prowadzący byli zwiastunami jałowości i nudy. A sami uczestnicy? Niby starano się zróżnicować uczestników, niby było szerokie spectrum zawodów, charakterów, poglądów, ale ... było to mało widoczne, wszyscy podobni do siebie, niczym się nie wyróżniający. Zapamiętałam Radka Palacza, bo miał szałową brodę i był bodajże stolarzem, Justynę Żak, bo jest weganką a Szulim maglowała to, jakby dziewczyna nie miała innych pasji i nie miała nic więcej do powiedzenia. Kojarzę Panią, która wiekiem odstawała od pozostałych uczestników

Strach się bać;).

Obraz
Z malowaniem kartek znowu jestem w plecy, bo był u nas wczoraj cały dzień młodszy wnuczek, niezwykle „słodki aniołek”;). Wszyscy wiemy, ze dla każdej babci jej wnuczęta są najpiękniejsze, najzabawniejsze, najmądrzejsze i najgrzeczniejsze;). Wszyscy również wiem, ze tak naprawdę tym naszym „słodkim aniołkom” daleko jest do wyżej wymienionych przymiotników. Ale kto zabroni babci/ dziadkowi patrzeć na wnuczęta przez różowe okulary;). Ja na mojego młodszego wnuka przez różowe okulary nie patrzę, bo gdybym sobie na to pozwoliła, to by mnie ten prawie czteroletni berbeć sprzedał zanim bym się spostrzegła;). Ale generalnie na kochane maleństwa patrzymy rozkochanym wzrokiem i wierzymy im na słowo. Przecież nikomu nawet na myśl nie przyjdzie, że taki kochany berbeć, to tak naprawdę mały, przebiegły lisek, który tylko czyha, by wyprowadzić nas w pole. Staś ma na brzuszku bliznę po PEG-u , natomiast na obojczyku ma bliznę po pobieraniu szpiku (przeszło to dziecko trudne chwile w czasie

To dobry dzień...

Obraz
To dobry dzień, by mieć dobry dzień   pomyślałam  sobie, kiedy otworzyłam oczy i ujrzałam słoneczne promienie, które odbijały się od szyby (niezbyt czystej, niestety) w moim pokoju rzucając zabawne cienie na ścianę. Zapowiadało się wspaniale, a wyszło jak zawsze;). Po godzinie się rozpadało, na cokwartalnej wizycie kontrolnej u lekarza obsuwa była prawie dwugodzinna. Całe szczęście,   że wizyta była tylko formalnością, więc zbytnio się nie stresowałam. Wróciłam, nieco odpoczęłam, mam robić kartki, ale   jakoś nie mogę się za to zabrać (akurat mam poodbijać stemple różnych postaci z bajek, pokolorować je i powycinać   a to średnio lubię;). I tak sama nie wiem czego chcę… A właściwie wiem;). Chciałoby mi się   wiejskiego chleba z masłem, jeszcze ciepłego, z chrupiącą skórką, jaki piekła nasza sąsiadka przeszło pięćdziesiąt lat temu… Chce mi się koloru kwietniowej łąki z kaczeńcami, stokrotkami i jaskrami… Chce mi się majowego lasu z łanem konwalii.. Chce m

Jeden zero dla Felka.

Obraz
Nie wiem, zmęczenie materiału (czytaj starość), czy rozmemłanie wiosenne – no poległam dzisiaj sromotnie … i boleśnie. Przez trzy lata mi się udawało, ćwiczyłam swój refleks i szybkość wytrwałe, aż dzisiaj refleks mnie zawiódł. Felek mnie dzisiaj chapnął w palec.. Przy czesaniu, bo jak to na wiosnę, sypie kudłami niemożebnie. Próbował tej sztuczki od kiedy jest u nas, tzn. od trzech lat, zawsze byłam szybsza. Tym razem wygrał on. A mogłam się tego spodziewać i bardziej uważać, bo znowu od kilku dni Felek szaleje i próbuje wydostać się na wolność. Tak ma zawsze na wiosnę, tłucze się o szyby okienne a na balkonie „podkopuje” się pod szklaną obudowę;). Ma tak co roku, przechodzi mu latem. Tak więc dzisiaj Felek zdobył punkt, a ja zdobyłam dwie bolesne ranki na wskazującym palcu;). A to wygrany, który zdobył dzisiaj punkt;).

Nowa droga.

(…) Nie­raz mnie to wspo­mnie­nie po­nie­sie, Gdy będę roz­wa­żał dro­gę ob­ra­ną. Dwie dro­gi roz­cho­dzi­ły się w le­sie, A ja? Ja ob­ra­łem tą mniej uczęsz­cza­ną. I to wła­śnie wszyst­ko od­mie­ni­ło. (Autor: Robert Frost ) Co jest najśmieszniejsze w ludziach? Zawsze myślą na odwrót. - Spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. - Tracą zdrowie by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by odzyskać zdrowie. - Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przezywają ani teraźniejszości ani przyszłości. - Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają jakby nigdy nie żyli.                                                                 Paulo Coelho   „Być jak płynąca rzeka”. Jakie to proste i jakie prawdziwe. Dobrze pamiętam czasy, chociaż było to ponad pół wieku temu, kiedy chciałam przyspieszyć czas żebym mi wreszcie przestano zadawać znienawidzone pytanie – odrobiłaś lekcje? Żebym mogła

Druga próba.

Obraz
W dalszym ciągu - mówił chłop do obrazu, a obraz do niego ani razu. Zobaczymy jak będzie z wklejaniem zdjęć. Dodawanie zdjęć - to jedynie co potrafię zrobić bez godzinnych namysłów i szukania po omacku.

Uwaga! Niebezpiecznie!!!

Próba założenie bloga, czyli krew, pot i łzy;(.