Dlaczego?


Na bazarek wyskoczyłam tylko po świeży korzeń imbiru a więc bez żadnej torby na zakup.
W tak zwanym międzyczasie przypomniało mi się, ze jeszcze parę rzeczy potrzebuję.
Z bazaru wracałam z pełną reklamówką, taką zwykłą, cienką i nieekologiczną wyładowaną produktami.
Idę więc sobie i niosę tę siatę bardzo ostrożnie bo miałam w niej dwie doniczki z pierwiosnkami co by oczy ich wesołymi kolorami nacieszyć i by dawały mi dobry nastrój i energię.
Idę więc sobie bardzo ostrożnie i ....
Miałam parę kroków do domu kiedy siatka bez żadnych znaków ostrzegawczych pękła a jej zawartość rozbiegła się na wszystkie strony.
Z jajek zrobiła się jajecznica, jabłka poturlały się gdzieś tam, brokuł poturlał się na trawnik  i ulokował się centralnie w psiej kupie.
 Butelka soku żurawinowego popełniła samobójstwo i czerwoną plamą zaznaczyła swój zgon.
 Puszka z tuńczykiem nienawidziła mnie najbardziej, bo uciekła ode mnie najdalej.
I nie byłoby w tym zdarzeniu nic dziwnego by o nim zaraz pisać w blogu, bo takie „nieszczęścia” zdarzyły się prawie każdemu.
Nie było mi żal zniszczonych produktów, bo nie takie straty w swoim życiu zaliczyłam, ale …
No właśnie, zbierając resztki by wyrzucić je do śmietnika czułam się zawstydzona i zażenowana.
Dlaczego?
Przecież nic złego nie zrobiłam a „pole bitwy” na ile mogłam po sobie posprzątałam.
Kiedy opowiedziałam o tym ślubnemu przyznał mi się, ze kiedy się niedawno wyłożył na śliskim chodniku, nie czuł bólu przy nagłym kontakcie z matką ziemią, ale czuł właśnie zawstydzenie.
Dlaczego wstydzimy się własnego pecha, własnych małych nieszczęść i potknięć?
Czy dlatego, ze mimo wszystko świadczy to o naszym gapiostwie, nieuwadze, bezmyślności?
Czy dlatego oblewamy się rumieńcem, bo wiemy, ze świadków naszego pecha zawsze to śmieszy?
Czyż sami nie uśmiechamy się – jedni dyskretnie, drudzy mniej dyskretnie – gdy widzimy jak inni tańczą breakdenca na śliskim chodniku lub wywijają orła :)

PS. Pierwiosnki i imbir przeżyły ten wypadek bez szwanku.
 

Komentarze

  1. Jak wywinęłam ostatnio orła na chodniku skręcając nogę, to - przyznaję - szybko się podniosłam, aby nie zrobić zbiegowiska. A dlaczego ? Hmmm... chyba dlatego, żeby się na mnie głupio nie gapili. Bo może i ktoś by pomógł, ale byłaby to zapewne jedna osoba. Reszta oglądałaby się z niezdrowej ciekawości, a dla mnie takie osobniki są podejrzane i nie chcę być obiektem cudzego niezdrowego zainteresowania. Czyli - nie ufałam przechodniom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, Zielonapiranio, człowiek raczej aż tak bardzo nie wstydzi się swojego upadku, czy innej wpadki, tylko reakcji na to postronnych gapiów.
      A ludziska u nas nie potrafią zazwyczaj się zachować i być dyskretni w niektórych sytuacjach.

      Usuń
  2. O matko, ile razy się wywaliłam, albo siata mi się rozleciała, albo wpadłam na coś publicznie... Kiedyś nawet padłam na tyłek w lidlu i nie mogłam się wyzbierać hihihi. Wcale mi nie było wstyd, jeśli za bardzo nie bolało, to się śmiałam z mojego gapiostwa. Taka jestem gapcia i nikt mi tego nie odbierze i juz dawno przestałam zwracać uwagę na innych. Pozdrawiam bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Old Lady, gdyby Ci się te przypadki trafiły w Polsce, to nie byłabyś taka wyluzowana.
      U nas ludziska bardzo kochają tanie sensacje, potrafią zatrzymać się i gapić na sytuację, gdzie potrzebna jest delikatność i dyskrecja.

      Usuń
  3. Ja się nie wstydzę,tylko żywemu może się wydarzyć, to ludzka rzecz.Nie powiem jak widze takie zdarzenia a osoba jest cała i zdrowa to chce mi się śmiac,brzydka to rzecz,widać mam taki charakter.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, takie podśmiechiwanie się z "nieszczęść" bliźniego chyba wpisane jest w ludzki charakter;).
      Oczywiście nikt się nie śmieje z poważnych przypadków, ale jak widać że się nikomu nic nie stało, oprócz zbicia sobie czterech liter, to podświadomie człowiek chichocze;))).

      Usuń
  4. Kilka razy się przewrocilam, ale raz na lodzie upadlam na tył głowy, trochę się wystraszylam, bo konsekwencje mogły być wiadomo jakie Na szczęście tylko potluczenie, ale też się szybko podnioslam, żeby uniknąć gapiów. Ważne, że kwiaty ocalaly, będą oczy cieszyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ira, też się ucieszyłam, ze kwiatki przeżyły, i np. imbir, po który poszłam nie wylądował w psiej kupie i nie musiałam się po niego wracać;))).

      Usuń
  5. Ci którzy nie przejmują się opinią innych zapewne się nie zawstydzą, większość jednak ma od razu myśl "a co inni powiedzą".. Niektórzy są w tym duchu chowani od dziecka i tak już zostaje..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myszo, ale ja się wcale nie przejmuję "co inni o mnie pomyślą" a mimo to, jest mi wstyd, kiedy obnaża się moje gapiostwo, nieroztropność, czy nieuwaga;).
      Wstyd samej przed sobą;(.

      Usuń
  6. Tak właściwie to nie bardzo rozumiem, czego się wstydzić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fusilla, ja się akurat czułam zawstydzona, ze np. nie byłam przezorna i nie zabrałam siatki idąc po zakupy (nawet małe), że nie okazałam się przewidująca. Każdy dorosły, normalnie myślący człowiek, by przewidział, ze taka siatka jakiej użyłam może się rozpruć.
      Po prostu wstydziłam się za brak wyobraźni i gratuluję każdemu, kto się tego nie wstydzi.

      Usuń
  7. Niby nie ma się czego wstydzić ale człowiekowi robi się głupio i nic na to poradzić nie można;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie Aniu, po prostu podświadomie człowiekowi jest głupio.
      Widzę, ze rozumiesz w czym rzecz, aż mi lepiej, bo już myślałam, ze tylko ja jestem taka przewrażliwiona;).

      Usuń
    2. Przypomniało mi się coś w związku z jajkami:) Jeszcze w torebkach się kupowało, takich zwykłych z szarego papieru, przyniosłam do domu i... wysypałam je na stół. Nie pamiętam już czemu, pewnie pomyliłam z czymś innym w takiej samie torbie. Część jajek potoczyła się po stole i wylądowała na podłodze. Wyglądało niesamowicie;)

      Usuń
    3. Pewnie wyglądało podobnie jak u mnie na chodniku, i kolorowo i faktura bogata;)))

      Usuń
  8. Należę do ludzi, którzy nie lubią mieć świadków swoich różnych potknięć i upadków.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wierzę we wszystko. Bo już kilka razy mnie pokarało w taki sposób. A to z lenistwa, że wszystko na raz bym chciała zanieść, a to nie zabrałam torby....

    OdpowiedzUsuń
  10. Wierzę we wszystko. Bo już kilka razy mnie pokarało w taki sposób. A to z lenistwa, że wszystko na raz bym chciała zanieść, a to nie zabrałam torby....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, mnie zabrakło wyobraźni, nie chciało mi się zapakować w dwie, lub więcej toreb.
      Właściwie to sama nie wiem, co mnie wtedy opętało, ze myślałam, iż mi się uda to donieść w całości;(.

      Usuń
  11. znalazlam cie. dzieki za link. ja bym pewnie zrobila zdjecie z tego mini poligonu, szczegolnie, ze dobralas piekne kolory! i wstawila do instagramu. :-) a co sobie ktos tam pomysli, obcy czy sasiad to jego sprawa. moze niejedenemu czlowiekowi uratowalabys dzien, takiemu co cie cieszy "schadenfreude" i takiemu, co myslal, ze ma pecha a tu prosze: nie jest samotny. ani jedno jajeczko sie nie uratowalo?
    lylowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lylowa, ja byłam zawstydzona, zażenowana, trochę wściekła na siebie i do głowy by mi nie przyszło, by tę piękną katastrofę uwiecznić na zdjęciach.
      I to prawda, ze nie jednemu człowiekowi zrobiłam dobry dzień, bo było to na chodniku tuż pod domem i przechodniów było sporo, a nic tak nie podnosi ludziskom humoru, jak nieszczęście drugiego. Sama się śmieję, kiedy Ślubny się walnie w palec młotkiem np. przy wbijaniu gwoździa;).

      Usuń
  12. Wstydzimy sie porazek, jakby nie nalezaly do zycia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucy, no fakt, każdemu się zdarza jakaś porażka, ale mimo to jakoś nie potrafię tego "z godnością osobistą" zaakceptować.;).

      Usuń
  13. Ależ miałaś pecha. Szkada tych zakupow.
    Owszem zdarza mi sie zaśmiać,z samej siebie czasem też, a głupio sie robi,faktycznie,chociaz przecież to ludzka rzecz,czego sie tu wstydzić:)
    zZdrugiej strony nie jest do śmiechu, bo zdaję sobie sprawę z mozliwych skutków upadku, potkniecia.Jesli to sie zdarza obcej osobie a jestem blisko to pomagam,lub pytam,czy wszystko ok.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dora, powiem tak - potknięcie czy upadek osoby starszej mnie nie śmieszy i oczywiście zależnie od sytuacji pomagam. Ale śmieszy mnie, jak wyłoży się ktoś młody.
    No jak napisałam wyżej, jak Ślubny zrobi sobie kuku, to też się śmieję o co on się bardzo złości, a wtedy mnie to jeszcze bardziej śmieszy;).
    ps. soku było mi najbardziej żal, ale z drugiej strony się cieszyłam, ze mnie ten rozbryzgujący się sok nie opryskał.

    OdpowiedzUsuń
  15. A tam, cieszyć się trzeba, że w gwałtowny kontakt z chodnikiem weszła zawartość siatki, a nie jej nosicielka.

    Krokusy za to piękne jak zwykle.

    OdpowiedzUsuń
  16. A wiesz, ze często się potykam, ale kontaktu z matką ziemię nie miałam od dawna.
    Ostatnio przeszło dwadzieścia lat remu na nartach w Szklarskiej Porębie;).
    Pilates pomaga zachować równowagę;).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz