Nic się nie dzieje..


Dni biegną nadspodziewanie szybko, ale to są dni o których nie chce się wieścić światu.
Nie ma żadnych dobrych wiadomości.
Nic miłego się nie działo.
Ale złego też nie, i to jest dobrą wiadomością.
Wszyscy w rodzinie zdrowi, samopoczucie mam w miarę dobre … tylko pracy po kokardę.
I zmartwienie też mimo wszystko siedzi z tyłu głowy, chociaż nie dotyczy nikogo z rodziny.
Mam sąsiada, z którym jesteśmy prawie jak z rodziną.
Sąsiad ma 92 lata i dotąd trzymał się bardzo dobrze.
W ostatnim tygodniu zachorował.
To tylko przeziębienie i nie róbcie rabanu - powiada i nie pozwala zawiadomić o sytuacji swojej córki.
Ale dzisiaj, kiedy go zobaczyłam,  sąsiada nie posłuchałam i do córki zadzwoniłam.
Moim zdanie trzeba wezwać lekarza.
Ale namówić go na to, to już nie moja rola, a poza tym, robiłam to przez ostatnie dni bez skutku.
Córka przyjechała i właśnie z nim rozmawia, a ja czuję się podle, jak zdrajca, bo kiedy od niego wychodziłam sąsiad wyraźnie dał wyraz swemu niezadowoleniu.
 
Wielkim głosem woła mnie balkon.
Ponieważ na jesieni trawy ozdobne zjadła jakaś zaraza, skrzynki są puste i proszą się o bratki, stokrotki, pierwiosnki i inne wiosenne kwiatki.

Ale przedtem trzeba w nich wymienić ziemię a w tym musi pomóc mi ślubny, który się od tego wyraźnie miga.
No i tak to jest, niby nic się nie dzieje a jednak się dzieje.


 

Komentarze

  1. Dzieja sie codzienne codziennostki. Mam.to samo uczucie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zielonapiranio, "codzienne codziennostki" - pięknie to określiłaś, niby nie ważne, ale z nich składa się nasze życie.
      A więc też są ważne;).

      Usuń
  2. A ja pozdrawiam ze Szklarskiej 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ikroopko, ale Ci dobrze, zazdroszczę Ci;).
      Choć Szklarską Porębę doskonale znam w szacie zimowej, to nie widziałam jej nigdy w szacie wiosennej.
      ps. czekam zatem na zdjęcia z wiosennej Szklarskiej.

      Usuń
  3. Dobrze, że poinformowałaś córkę sąsiada.. mimo iż marudzi, to pewnie się ucieszył na jej widok.

    Dzieje się wiosna, a to już dużo :) powodzenia z balkonem! Mój musi poczekać na zdrowie całkowite wszystkich domowników ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myszkocie, sąsiad wczoraj trafił do szpitala, widziałam jaki jest stan sąsiada, więc dlatego zadzwoniłam do jego córki.
      Ja w wolnych chwilach (ha, ha, kiedy będę je miała;) muszę się balkonem zająć, bo tam naprawdę nie ma dużo do zrobienia, by było na nim wiosennie (balkon jest zabudowany).

      Usuń
  4. Czasami starzy ludzie nie chcą zeby sąsiedzi ingerowali w takich sprawach. Powodów jest wiele - mogą mieć do dzieci żal że się nimi nie interesują, albo na odwrót - mogą mieć wyrzuty sumienia że nie byli dobrymi rodzicami albo..... Któż to zresztą wie naprawdę???
    Mój balkon też na mnie czeka. Ale ponieważ to jest taka loggia z prześwitami więc hula po niej okropny wiatr, I co wyjdę żeby posprzątać i pozgarniać jakieś śmieci czy posprzątać ślady po gołębiach to wracam przemarznięta.
    Ciągle się coś dzieje. A jak się nie dzieje to może dobrze???

    Dziękuję za spotkanie. Napisz proszę parę słów do mnie jak przeczytasz...
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, sąsiad po prostu nie chce być od nikogo zależny (od nas pomoc przyjmuje jak coś naturalnego) chce czuć, ze sam sobie da radę, poza tym, jak zauważyłaś w swoim komentarzu, z zaszłości też pewne sprawy zaważyły na tym, że sąsiad chce sam o sobie decydować.
      Ale są granice tej jego samodzielności.
      Wczoraj uznałam, zresztą słusznie, bo sąsiad trafił do szpitala, że co dalej, powinna podejmować decyzję córka.
      Mam balkon zabudowany, więc najwyższa pora by tam coś zadziałać, ale stoi na przeszkodzie mój brak czasu i opieszałość mojego Ślubnego.
      Oczywiście, że odezwę się po lekturze (będzie t dopiero, jak uporam się z robieniem kartek) na razie czyta Ślubny i jest bardzo z lektury zadowolony.
      Pozdrawiam:).

      Usuń
  5. Corka mogła przyjechać przypadkowo, do ojca się wpada bez zapowiedzi, taka może być wersja. Czas leci jak szalony, dwa dni ciepła też szybko minęły, trochę pracy przy domu, dziś chłodniej, pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ira, miałam rację, ze podjęłam taką decyzje, bo sąsiad już wczoraj trafił do szpitala.
      Dzisiaj już chłodniej, ale na razie pogodnie, chociaż zapowiadają deszcz ze śniegiem i nocne przymrozki.

      Usuń
  6. Nic się nie dzieje? zawsze coś się dzieje,ja juz nie wiem co się dzieje,w którym miejscu jestem,poprzedni tydzień same wyjścia i kupowanie prezentów a to na parapetówkę,na ślub cywilny a to dla dzieciaczków,załatwianie nowych umów na komórki,
    Myslałam że ten tydzień lepszy ale trzeba na zebranie Wspólnoty Mieszkaniowej i musowo pomidory pikować.

    OdpowiedzUsuń
  7. Urszula, masz rację, stale się coś dzieje, tylko jak to są sprawy codzienne, to człowiek do nich przywykły, uznaje je za "nic".
    A przecież z tych sprawa zwykłych składa się nasze życie...
    Ja na razie, oprócz tych "spraw codziennych" zajmuję się klejeniem kartek, spieszę się, bo chcę już w tym tygodniu to zakończyć.
    ps. na zebranie Wspólnoty Mieszkaniowej delegowany jest mój Ślubny, bo takie zebrane to nie na moje nerwy (u nas się strasznie na takich zebraniach kłócą).

    OdpowiedzUsuń
  8. Jednak dobra decyzja z sąsiadem, w końcu to juz podeszły wiek, i trzeba pomyśleć, jak ma być dalej (córka).
    Zaczynam tydzień pracujący. Oby się nie działo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucy, jeżeli chodzi o sąsiada, to on już dawno powinien być kompleksowo przebadany, ale nie było siły, by go na to namówić. Teraz nadarzyła się okazja, więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
      Oby u Ciebie w pracy panował spokój, bo czasem rzeczywiście masz cyrk na kółkach;).

      Usuń
  9. Takie nic się nie dzieje, okazuje się czasami takim dzianiem, że nie wiadomo w co ręce najpierw włozyć!
    Sąsiad swoje lata już ma, i wolałby pewnie sam o wszystkim decydować, ale przecież tak się nie da! Dobrze, że interweniowałaś! Wyobrażasz sobie wyrzuty sumienia, gdyby coś działo się gorszego?

    OdpowiedzUsuń
  10. Fusilko, kiedy go zobaczyłam, to od razu postanowiłam, że musi go obejrzeć lekarz.
    Ale sąsiad ma w końcu rodzinę (córkę i wnuki) więc nie chciałam jej w powinnościach córczynych zastępować.
    Na razie mu się w szpitalu "podoba", bo całą noc przespał (ponoć bez proszków) a w domu narzekał bardzo na bezsenność.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz